-Obiadokolacja? Brzmi nieźle.
-Okay, to chodźmy-Luna cieszyła się niczym dziecko. Dotarliśmy do jej pałacu, wszystko było już gotowe, pewnie musiała to wszystko zaplanować. Na stole leżały głównie mrożone owoce. Usiedliśmy i zaczęliśmy rozmowę, zapominając o jedzeniu. Rozmawialiśmy praktycznie o wszystkim, o niczym i o całej reszcie. W końcu wytłumaczyłem jej, o co chodzi z Kineyoru, a ona opowiedziała mi o swoim rodzinnym domu, o samej rodzinie i o swojej historii. Współczułem jej, kiedy słuchałem jej historii czułem że chyba nikt nie ma tak trudnego życia. Luna przerwała mi rozmyślania i spytała:
<Luna?>
-Okay, to chodźmy-Luna cieszyła się niczym dziecko. Dotarliśmy do jej pałacu, wszystko było już gotowe, pewnie musiała to wszystko zaplanować. Na stole leżały głównie mrożone owoce. Usiedliśmy i zaczęliśmy rozmowę, zapominając o jedzeniu. Rozmawialiśmy praktycznie o wszystkim, o niczym i o całej reszcie. W końcu wytłumaczyłem jej, o co chodzi z Kineyoru, a ona opowiedziała mi o swoim rodzinnym domu, o samej rodzinie i o swojej historii. Współczułem jej, kiedy słuchałem jej historii czułem że chyba nikt nie ma tak trudnego życia. Luna przerwała mi rozmyślania i spytała:
<Luna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz