- Qolem... proszę idź sobie... Nie mam humoru... - Krzyknęłam.
- Ale to nie ja... To coś topi twój zamek...
- Że co ?! - Podniosłam się na łokciach, podłoga topniała niczym lody w letni dzień. Wyskoczyłam z łóżka i popędziłam do drzwi, otworzyłam je w popłochu. Przed nimi stał mały feniks, stukał dziobem o framugę. Pod jego łapkami lód zamieniał się w wodę, wszystko powoli się waliło. - Błagam ptaszyno, nie rób tego... Zaraz mój dom zamieni się w rzekę... - Przykucnęłam na przeciw niego i wyciągnęłam dłoń w której formowała się kulka lodu i śniegu. Zaciekawiony ptak wpatrywał się w nią jak w obrazek. Uderzyłam dłonią w podłogę, ściany pałacu zaczęły się odnawiać tak samo jak i reszta. Nie starczyło to jednak na długo. - Musimy coś wymyślić... Bo zaraz ten pałac runie...
< Qolemaru ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz