wtorek, 21 kwietnia 2015

Od Luny CD Qolemaru

Z początku nie miałam ochoty lecieć tak wysoko, ale potem się przekonałam. Było nawet przyjemnie, taka lekka odmiana od rzeczywistości. - Podoba Ci się ? - Spytał.
- Tak, jest ślicznie nie miałam pojęcia że w chmurach może być tak pięknie. - Odsunęłam się trochę od mężczyzny i usiadłam całkiem sama na drugiej połowie jej grzbietu. Podziwiałam widoki z zupełnie innej perspektywy.
- Luna... Pomóż... Mi.. - Usłyszałam za sobą.
- Qolemaru coś się stało... ?
- Yyy nie, czemu pytasz. - Odpowiedział lekko odwracając głowę.
- Mówiłeś, żebym Ci pomogła... - Spojrzałam na niego jak na debila.
- Ale to nie ja... - Powiedział cicho.
Ciarki przeszły mnie po plecach, nie wiedziałam co się dzieje. Jednak wszystkie kawałki zaczęły się składać w logiczne kawałki, te wizje... oraz otwarte drzwi każdej nocy. Teraz ten głos... jeśli to prawda to mój brat jest tutaj ze mną... Praktycznie cały czas. Odwróciłam swoją głowę w lewo, moją uwagę przykuło coś dziwnego, jakaś czarna chmura leciała prosto w naszą stronę. To były kruki, chciałam się usunąć z ich toru. Było jednak za późno, ptaki wleciały prosto we mnie. Zasłoniłam się rękami, straciłam równowagę. Poczułam jak przechylam się w lewo, tam gdzie była przepaść.

< Qolemaru ? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy