Cała ta walka... była masakryczna. Nawet nie pamiętam co się działo, jedyne uczucie którego doznałam to ból. Skóra mnie paliła, nie mogłam od tego uciec, teoretycznie nie miałam prawa przeżyć. Kiedy tylko otworzyłam oczy szukałam Qolemaru, nigdzie nie było tego świra, co chciał mi zabrać lisa. Nie mogłam się poruszać, przywołałam mojego pupila, poprosiłam żeby nas przeniósł do domu. Jak już dotarliśmy do pałacu, padłam zmęczona na łóżko. Miałam poparzenia drugiego stopnia, nie dość że miałam bliznę to jeszcze podpaloną skórę. Qolemaru leżał obok mnie, dalej był nieprzytomny. Podniosłam się delikatnie na łokciach.
- Qolem... - Szturchnęłam go lekko dłonią. Żadnej reakcji z jego strony, próbowałam do skutku. Chciałam go wybudzić, po wielu próbach jego powieka drgnęła.
< Qolemaru? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz