Nie wiedziałam co się dzieje, wszystko działo się tak szybko. Znalazłam się w dziwnej krainie, wszędzie latały, albo chodziły jakieś zwierzaki. Nad moją głową przelatywały smoki, gdzieś tam w trawie skakały króliki, psy koty i inne zwierzęta. Kiedy tylko się poruszyłam wszystkie skierowały na mnie swój wzrok, zaciekawione podchodziły do mnie. W oddali widziałam również konie, ciężki wybór... Rozglądałam się we wszystkie strony, ale chyba żaden zwierzak nie był mi przeznaczony. Smoki odlatywały znudzone moją osobą, zające zaś wracały do nor. Chciałam podejść do jednego z nich i go pogłaskać lecz one tylko uciekały, zrezygnowana usiadłam na ziemi. Widać nie było mi dane szczęście lub towarzysz. Miałam się już zbierać, kiedy coś dotknęło mojej dłoni. Spojrzałam w tamtym kierunku, niestety nikogo tam nie było prócz chusteczki. Smutna wzięłam ją do ręki i wstałam, chciałam się już zbierać wykonałam ponowny gest rękoma.
- Ładnie to tak odchodzić bez towarzysza ? - Usłyszałam.
- Yyy... - Zaniemówiłam. - Nie widzę Cię... - Rozglądałam się na boki.
- Spójrz w górę.
Z lekkim wahaniem wykonałam polecenie, o mały włos nie upadłam. W górze latał przeogromny smok był cały czerwony.
- Panie boże... Czy Ty... - Nie mogłam wydusić z siebie słowa.
- Tak, czekam na Ciebie od tylu lat. Ciekaw byłem kiedy przyjdziesz. - Przed moją twarzą pojawił się pergamin. A obok niego długopis który ukuł mnie w palec, krew spłynęła do końcówki metalu. - Podpisz to, a stanę się twoim towarzyszem.
- Nie wiem co powiedzieć... - Chwyciłam długopis i napisałam na pergaminie swoje imię i nazwisko.
Momentalnie, błysnęło światło. Znalazłam się na podłodze w swoim pałacu. Qolem patrzył się na mnie ze zdziwieniem w oczach. Za to na moich kolanach leżał czarny piesek...
< Qolemaru ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz