- Nie, było stosunkowo cicho... Ale teraz przywołanie jest najważniejsze... - Wyciągnęłam zza pleców sztylet, przejechałam nim po placu, lekko zabolało ale dało się przeżyć. Qolem zrobił to samo, wszystko już było prawie gotowe, tylko jeszcze podpisać ten dziwny kontrakt. - Za bardzo nie wiem co mam teraz zrobić, podpisać to... czy jak... - Spojrzałam na Qolemaru z zaciekawionym spojrzeniem, ten wpatrywał się w przestrzeń. Podeszłam do niego i pstryknęłam mu przed oczyma, palcami. Chyba podziałało, bo zamrugał.
- Qolem...
- Yyy, tak?
- Co mam zrobić, podpisać się czy jak.
< Qolemaru? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz