Po drobnym "wypadku" w sypialni Luny, położyłem się w pokoju gościnym i czekałem aż Luna wróci z piętra, tymczasem rozmyślałem o przeszłości i przyszłości, kiedy usłyszałem dziwny hałas z góry. Kiedy poszedłem to sprawdzić, schody wydawały być mokre, jakby się roztapiały, ściany również topiły się w ledwie zauważalnym tempie. Wspinałem się dalej uważając na to, żeby się nie przymrozić do podłoża. Kiedy podszedłem do drzwi Luny okazało się że do środka wleciało pisklęcie feniksa i pukało w jej drzwi.
<Luna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz