Uniosłam lekko głowę, wokół nas zaczął padać śnieg. Nianio dalej wysyłał kuramę z mojego ciała, nie mogłam na to pozwolić. Szarpnęłam się, żeby poluźnić uścisk. - Oh Niano, głupi jesteś... - Momentalnie śnieg rozproszył się we wszystkie strony. Trafiło go w klatkę piersiową, tam gdzie miał serce zabłysło niebieskie światło. Cofnął się o krok i złapał za tamto miejsce.
- Coś ty zrobiła... - Warknął w moją stronę.
- Dowiesz się... -Uśmiechnęłam się lekko, widząc jak mała część jego włosów zmieniła kolor na biały.
W tym właśnie momencie zza skały wyskoczył lew, wpadł prosto w przeciwnika. Przyparł go do ziemi i wbił kły w gardło, szarpnął raz rozrywając skórę. Pierścień w tym czasie zaczął lewitować w powietrzu, posłałam tam lodową kulkę. W kilka sekund biżuteria zamarzła. Kiwnęłam głową na swojego pupila, ten zszedł z Niano i przybrał swoją normalną formę, wielkiego smoka. Rozwalił pobliskie drzewa, jedno z pni przygniotło ramię mężczyzny. Postanowiłam wykorzystać okazję i uderzyłam stopą o ziemię. Trawa oraz gleba z drewnem zamarzła. Wskoczyłam na ogon pupila i oddaliłam się jak najdalej mogłam. Co kilka sekund patrzyłam czy ktoś mnie nie śledzi. Na granicy wioski lodu odesłałam shenlonga.
< Niano ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz