Słońce świeciło wysoko, jego blade promienie opadały na moją twarz. Zastanawiałam się nad tym czy kiedyś jeszcze będę miała normalną rodzinę. Mój brat zmarł przy porodzie, udusił się pępowiną medycy nie mogli nic zrobić. Jako jedyna z bliźniaków odziedziczyłam ogoniastą bestię, lisa o 9 ogonach. Na moich barkach spoczywało ciężkie zadanie w wieku 6 lat zaczęłam trenować sztuki walki. Ćwiczyłam od rana aż do samego wieczora, matka była ze mnie dumna. Ojciec już niekoniecznie... ubolewał nad stratą jedynego syna, kiedy już trochę podrosłam do wieku nastoletniego dowiedziałam się, że ojciec mnie nienawidzi. Chciał mieć tylko syna, a nie córkę zabolało mnie to. Jakoś dawałam sobie radę w akademii, ale z każdym dniem było coraz gorzej. Dzieci nie chciały do mnie podchodzić, wyczuwały coś w rodzaju złego ducha. W dniu moich 13 urodzin skończyłam naukę, stałam się istną maszyną do zabijania. Wysyłano mnie na różne zadania, głównie miałam zabijać ludzi. Wychodziło mi to wyśmienicie, zawsze dopadałam swoje ofiary niczym pantera w wysokiej trawie. Można by powiedzieć, że byłam normalną dziewczyną... Do czasu kiedy, moje ciało zaczęło się przeistaczać. Wyglądem przypominał pół dziewczynę i pół lisa. Z początku bardzo się bałam, jednak z czasem przyzwyczaiłam się do tego. Za to moi rodzice, uważali że tracę kontrolę nad Kuramą. Mimo wszystkich zapewnień, nie chcieli mi uwierzyć. Ze smutkiem, opuściłam rodzinny dom, szukałam nowej przygody. Chciałam zagłębiać wiedzę na temat Jutsu. Momentalnie wyrwano mnie z mojej głowy, wpadłam na kogoś zupełnie przypadkiem.
- Ugh.. Cześć... - Mruknęłam pod nosem. - Nie widziałam Cię....
< Ktoś ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz