czwartek, 30 kwietnia 2015

Od Luny CD Qolemaru

Położyłam się do łóżka, wiadomość o kalectwie mnie dobiła... Ja bez treningu nie przeżyję, muszę się ruszać chociaż trochę... Westchnęłam ciężko, zanim Qolem wróci z zakupów to zdążę się zanudzić na śmierć. Rozejrzałam się po pokoju, moją uwagę przkuła książka. Wyciągnęłam w tamtą stronę dłoń, ku mojemu zdziwieniu rzecz się poruszyła. Zaczęła się podnosić w górę, czułam ze mój brat jest za to odpowiedzialny. Najnormalniej w świecie mi ją podał.
- Dzięki Kazuma. - Szepnęłam.
Zabrałam się do czytania, księżniczka z lodu... jeszcze jej nie skończyłam. Otworzyłam na zaznaczonej stronie. Pochłonęłam się w świat fantazji, jednak z rytmu wyrwały mnie kroki na schodach. Zamknęłam książkę i zaczęłam nasłuchiwać. W pierwszej chwili pomyślałam, ze to Qolemaru wrócił. Jednak miałam też złe przeczucia. Mijały minuty, a kroki dalej było słychać. Gdyby to był Qolem... wszedłby do pokoju. Po cichu zabrałam kołdrę i podniosłam sie do siadu. Nachyliłam się, żeby chwycić sztylet, jedna noga była sprawna więc mogłam się podnieść. Ruchami ślimaka podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Nikogo tam jednak nie było, postanowiłam podejść do schodów. Opierając się o wszystko co mogłam doszłam do barierki. Szukałam intruza wzrokiem, niczego jednak nie wylapałam. Momentalnie usłyszałam szelest za plecami. Chwilę potem poczułam jak ktoś kładzie dłonie na moich plecach. Poleciałam do przodu, zaczęłam spadać ze schodów. Kręciło mi się w głowie, obijałam się o twarde stopnie. W pewnej chwili upadłam na podłogę, a sztylet wbił mi się w udo. Krzyknełam mimowolnie, krew zaczęła spływać na podłogę. Chwilę później ktoś wszedł przez frontowe drzwi. Uniosłam lekko głowę to był Qolemaru.

< Qolemaru? >

Od Qolemaru CD Luny

-Przecież doskonale wiesz że nie wolno ci się ruszać teraz z łóżka.
-No ale...-zaczęła Luna
-Żadnych ale, masz się położyć.-powiedziałem do niej surowo.-Niestety teraz muszę przejść się na zakupy, ale ani mi się waż wychodzić spod kołdry. Zrozumiałaś?-spytałem surowo
-Ehhhh....-westchnęła ciężko Luna.-postaram się, ale niczego nie mogę obiecać.-spojrzała na mnie lekko chytrym i uwodzicielskim wzrokiem.
-Tym razem nie dam się na to nabrać, nie ma takiej opcji.
-No ale....
-Przestań już, pomyśl poprostu o swoim zdrowiu, możesz stracić umiejętność chodzenia. Ja wychodzę, ufam ci.
<Luna?>

Od Luny CD Qolemaru

Obudziłam się następnego dnia, noga dalej mnie bolała. Leżałam w ramionach Qolem'a, jeszcze spał więc miałam szansę żeby się wymknąć. Wyślizgnęłam się z jego ramion, odrzuciłam delikatnie kołdrę. Na stole widziałam swoje sztylety, korciło mnie żeby wziąść je do ręki.
- A Ty... Gdzie się wybierasz... - Usłyszałam za sobą, obróciłam się delikatnie. Qolemaru spoglądał na mnie zaciekawionym wzrokiem.
- Ah, chciałam się przejść... spróbować przynajmniej... jeszcze trzeba odwiedzić tą wioskę... Tyle do zrobienia a tak mało czasu.

< Qolemaru? >

Od Qolemaru CD Luny

Przez chwilę Luna znowu wytrąciła mnie z równowagi. Znowu sprawiła że straciłem nad sobą kontrolę. Rzuciłem Lunę na poduszki, sam nie czekałem długo i dołączyłem do niej. Ona się tylko zaczerwieniła, przytuliła się do mnie i zamilkła. Pocałowałem ją, odwzajemniłem uścisk, a Luna zasnęła w moich ramionach. Dołączyłem do jej snu, zasnąłem z uśmiechem na twarzy.
<Luna?>

Od Luny CD Qolemaru

- Chyba lekko przesadziłam... - Westchnęłam lekko. - Prawidłowo, lotosa śmierci powinnam używać, kiedy zajdzie taka potrzeba. - Podniosłam się lekko na łokciach, chciałam wyjść z łóżka ale niestety nie mogłam. Jak tylko poruszyłam lewą nogą to ta mnie rwała. - Jednak jestem uziemniona... ja bez treningu nie wytrzymam...
- Nawet o tym nie myśl, siedzisz w łóżku aż ścięgna się zregenerują. - Qolemaru usiadł na jednej stronie łóżka. - Masz tutaj zostać, osobiście tego dopilnuje.
- Ah tak...? - Mruknęłam uwodzicielsko, nachylając się do mężczyzny. Chwilę potem musnęłam jego wargi. Nie musiałam długo czekać na jego reakcje. Przysiadł się bliżej mnie, odwzajemnił pocałunek. Moim ciałem wstrząsnął przyjemny dreszcz. Qolem popchnął mnie na poduszki.

< Qolemaru ?>

Od Qolemaru CD Luny

-Hej, tato zostaw to już, czy naprawdę musiałeś przywołać 5 Kage generacji powojennej? Luna wygrałaby pojedynek jeden na jeden, nawet trzy na jeden, ale nie z takimi shinobi i nie z siedmioma naraz.-Na szczęście mój ojciec posłuchał się mnie, cofnął jutsu Reanimacji, wyłączył barierę. Chwilę potem się odezwał:
-Hitana, zajmij się tą dziewczyną, nie chce żeby miłość mojego syna tak młodo zginęła. A ty Kyu....-powiedział to do mnie na ucho.-idziesz ze mną. Chcę cię czegoś nauczyć.-Tak więc rozeszliśmy się, po upewnieniu się że jesteśmy sami, ja z ojcem, powiedział mi:
-Słuchaj uważnie bo dwa razy powtarzał nie będę. Zamierzam cię nauczyć Stylu Mrozu, żebyś nie musiał mnie więcej przywoływać.-Słuchałem go z uwagą i drobnym zaskoczeniem, nie spodziewałem się tego. Obiecał mi tylko kilka technik, resztę miałem opanować sam. Zaczęliśmy od podstawy, czyli jutsu mroźnej dłoni. To jutsu było łatwe, wymagało tylko proporcjonowania chakry, a w tym byłem niezły. Nie wiedziałem czy dam radę za pierwszym razem, ale używania chakry mrozu ojciec mnie uczył jeszcze przed swoją śmiercią. Zostały mi jeszcze 2 techniki, Mroźna Tarcza i Mroźny Czas. Mroźny Czas był dużo trudniejszy, wymagał kontroli Naturalnej Energii, bez użycia Trybu Mędrca. Aby było sukcesem, należało rozdzielić Naturalną Energię na Czas, Przestrzeń i Czasoprzestrzeń. Potem wyodrębnić z tego czas, wprowadzić go w pętlę, przyhamować jego przepływ chakrą, na koniec "Zmienić rzeczywistość wyobrażeniem" a to był najzwyczajniej Styl Yin-Yang. Pod tym względem to jutsu nie było Kekkei Totta, tylko Kekkei Mora, połączenie 4 żywiołów. Ojciec mi zostawił tylko wskazówki, bo nauka tego jutsu zajmowała lata. Jemu się udało to zrobić w 20 lat, jak on to sam nazywał, bardziej szczęściem, niż rozumem. Do jutsu Lodowej Tarczy dał mi "więcej optymizmu", bo opanował to w 5 lat. Do tego jutsu również wskazówką rozdzielenie naturalnej energii, ale tym razem wzięcie przestrzeni, ponowne zaokrąglenie i kompletne zatrzymanie chakrą Mrozu. Po tych wskazówkach ojciec się zdezaktywował, wrócił do świata zmarłych. Pobiegłem z powrotem do zamku Luny, pożegnałem się z matką, kazała mi zająć się Luną i nie pozwolić jej wstawać przez następny tydzień. Luna tylko popatrzyła się na mnie smutnymi oczkami.
<Luna?>

Od Luny CD Qolemaru

Dobra, nie doceniłam go... Teraz miałam przesrane, spoglądałam na tych shinobi z lękiem w oczach. Naruto przyglądał mi się dość intensywnie, chyba rozpoznał kuramę. Cofnęłam się parę kroków do tyłu, musiałam rozegrać to umiejętnie. Najmniejszy błąd, mógł kosztować mnie życie. Zastrzygłam lekko uszami, poczułam jak brat pojawia się obok mnie. Musiałam zaczerpnąć, pomocy od mojego pupila.
- Jutsu Przywołania! - szybkim ruchem uderzyłam w ziemię. Obok mnie pojawił się mały kotek, spał słodko.
- Hahahhah ! - Usłyszłam głos naruto, leżał na ziemi wijąc się ze śmiechu. - Takie chucherko ma nas pokonać?! HAHAHHA !
- Ja bym uważała na słowa... - Mruknęłam cicho, kociak uniósł lekko głowę i spojrzał w stronę przeciwników.
- Bo co... zaliże nas na śmierć?!.
- Zalizać, nie ale zmiażdzyć owszem... - Przemówił, wtedy zaczęło się przestawienie.  Na pozór miły słodki kotek zaczął rosnąć, wrócił do swojej podstawowej formy. Czyli, ogromnego czerwonego smoka... - Teraz to ty jesteś mrówką... - Zniżył głowę tak, żeby przyjrzeć się naruto.
Chłopak cofnął się, nie spodziewał się tak wielkiego gada. - Jak śmiesz... -Powiedział po chwili, wyrwał się do przodu z zabójczą szybkością. Zanim smok zareagował wyskoczył w górę, uformował ogromnego rasengana. Celował prosto w łeb shen'a ten jednak nie przejął się tym zbytnio, momentalnie jego ogon pojawił się z nikąd i zablokował cios naruto. Podziwiałam go za to, że ma w sobie taką siłę. Chwyciłam sztylety, miałam tylko jedną szansę. Lotos śmierci to silny atak, a użyty w odpowiednim momencie sieje zniszczenie. Użyłam sekretnego jutsu demonicznych lodowych luster. Na szczęście obok mnie było sporo drzew mogłam je wykorzystać. Usłyszałam szelest, zanim zdążyłam się obrócić stali już wokół mnie. Rzuciłam sztyletem i obróciłam się o 360 stopni. Poczułam ból w łydce oraz udzie. Postacie wokół mnie rozpłynęły się. To były wodne klony.
- Ładna szybkość, ale to za mało żeby nas pokonać. - Sasuke spoglądał na mnie z zaciekawieniem.
Spojrzałam w jego stronę, trumny zwróciły moją uwagę. Ojciec Qolemaru nie znał mojego shunpo. Dobry element zaskoczenia, chwyciłam sztylety i ustawiłam się w pozycji bojowej.
- Oh, proszę daj sobie spokój... - Tata Qolem'a w końcu się odezwał.
- Hah, niedoczekanie... - Użyłam mojej umiejętności shunpo, znalazłam się w samym środku pola walki. W ułamku sekundy użyłam lotosa śmierci. Nie mieli szans, żeby zareagować. Czułam już smak wygranej, jednak to nie był koniec. Ból w nodze się nasilił, usłyszłam tylko jak coś chrupnęło. To chyba były moje ścięgna... Noże wyleciały mi z rąk, czas stanął w miejscu. Zaliczyłam spotkanie z glebą, potem już tylko nastała ciemność... Stanowczo za dużo wykonałam lotos śmierci... moje mięśnie nie wytrzymały.

< Qolemaru? >

Od Qolemaru CD Luny

Luna nie chciała ustąpić, tak samo mój ojciec. To co powiedziała chwilę potem kompletnie mnie zaskoczyło.
-A co jeśli udowodnię swoją wartość w pojedynku z panem? Drobny sparing nikomu nie zaszkodzi.-Luna z jakiegoś powodu znała słabość mojego ojca, nigdy nie potrafił odmówić wyzwania. Natychmiast wyskoczył przez okno krzycząc:
-Spotkamy się na dole ślamazaro!-Luna wydawała się już rozdrażniona. Walka zaczęła się 10 minut później. Ojciec zakazał mi mówić komukolwiek o jego tajnej technice, byłem oddany każdej obietnicy jaką złożyłem, więc jedynie ostrzegłem Lunę:
-Bądź ostrożna. Mój ojciec jest dużo silniejszy, nawet ode mnie.-Niestety Luna zignorowała jednak moje ostrzeżenie, natychmiast przeszła do Lotosu Śmierci. Mój ojciec użył swojego Jutsu Mroźnej Tarczy, ze stylu Mrozu, Kekkei Totta ekskluzwnego tylko dla niego. Wtedy zaatakował Lunę Stylem Ziemi: Ziemnym Pożarciem. Luna ledwo uniknęła tego ataku, odskakując w ostatniej chwili. Następnym jutsu w kolejności było jutsu Filarów Ognia, otoczył nim Lunę, tylko jej zwinność pozwoliła jej uniknąć śmierci przez spalenie. Ojciec nie dawał jej czasu na wykonanie ataku. Szybko potem użył przywołania ze zwoju, przenośnego pola wody. Luna próbowała to zamrozić, ale wodę mojego ojca zamrozi tylko Styl Mrozu. Szybko po tym ataku, tata od razu użył jutsu Statycznej Dłoni. Cały teren był naelektryzowany, ja i moja mama wzlecieliśmy w górę na Drake'u. Kilka powietrznych cięć od ojca sprowadziło Lunę do wody, efektywnie rażąc ją prądem. Sam tata stał na skałach ze swojego Jutsu Ziemnego Pożarcia. Biedna Luna nie miała czasu na jakikolwiek ruch. Bałem się o Lunę, tata do tej pory nie użył żadnych jutsu atakujących z kekkei genkai i kekkei totta. Jego Styl Lodu przewyższał moc ogoniastej bestii. Kiedy mój ojciec użył swojego jutsu Mroźnego Czasu, wiedziałem że trzeba to przerwać. Jednak tata ustawił dodatkową barierę. Nie mogłem już nic zrobić. Po jego minie wiedziałem co zamierza zrobić. Tym razem się nie ograniczał, użył Jutsu Reanimacji.
Pojawiło się 5 trumien. Ta walka mogła równie dobrze się już zakończyć. Z trumien wyszli Naruto Uzumaki, Darui, Akatsuchi, Chojuro i Gaara. Chwilę potem doszła 6 trumna. Kiedy zobaczyłem w niej TAMTEGO Shinobi, chciałem się rozpłakać. Z tamtej trumny wyszedł nikt inny, jak Sasuke Uchiha. Luna miała zawalczyć z siedmioma reanimowanymi shinobi, każdy z nich miał niesamowite, nieludzkie umiejętności. Martwiłem się o to jak Luna sobie poradzi, ale ojciec jej nie atakował, dał jej odrobinę czasu na odnowę sił.
<Luna?>

Od Luny CD Qolemaru

- Hmm.. - Mruknęłam lekko, chwilę po tym podeszłam do ojca Qolemaru. - Bardzo pana proszę, może uda mi się zakończyć tą spinę pomiędzy klanami.
- Nie, nawet o tym nie myśl... - Odpowiedział.
- Wyprówałam sobie żyły w czterech walkach, niech pan się zlituje. - Spojrzałam na niego błagalnie. - Zrobię wszystko, tylko niech pan z nami pójdzie.

< Qolemaru? >

Od Qolemaru CD Luny

-Wiesz co tatku, jednak zanim was odwołam jeszcze tu trochę zostaniecie. Idziecie ze mną i Luną do Kraju Wody.
-Co?!?! -Obudzył się mój ojciec.-W życiu tam nie pójdę, to jest kraj, który wymordował nasz klan.
-Hej tatku, spokojnie, spójrz na to tak, że żeby nie tamten incydent, to by nas tutaj dzisiaj nie było.-westchnąłem cicho.-Wyluzuj trochę, będzie OK, Luna jest kandydatką na Mizukage, nasza wioska będzie miała sojusznika.
-Synu, czemu upadłeś tak nisko, jako przywódca wioski, powinieneś wiedzieć, że z wrogiem się sojuszu nie zakłada.
-A niby od kiedy mamy wojnę z Wioską Ukrytą we Mgle?!?-wykrzyknąłem poddenerwowany.-wojna się skończyła ponad 50 lat temu, a TY, doskonale o tym wiesz.-Nasza kłótnia trwała ponad godzinę ostatecznie mój ojciec sam by się zdeaktywował żeby nie to, że Luna nam przerwała tuż po moim następnym pytaniu.
-To co Luna, idziemy? Skoro mój ojciec z nami nie idzie, to będziemy tylko ty, ja i moja mama.-Wtedy Luna wtrąciła swoje zdanie.

<Luna?>

Od Luny CD Qolemaru

- Oh... Tak... nagroda... sama nie wiem czy jest sens brania tegi tytułu. - Westchnęłam lekko, ze zwinnością jaguara wyśliznęłam się z jego objęć. Na stoliku leżał sztylet, wzięłam go do ręki. Z szybkością atakującej kobry, przecięłam powietrze. - Mam też jeden pomysł, chciałam to zostawić na czarną godzinę, ale tobie się bardziej przyda. - Uśmiechnęłam się lekko.
- Spokojnie, zostaw to dla siebie. - Qolemaru zniknął, szukałam go wzrokiem. Gdzieś mi uciekł. - Punkt dla mnie. - Usłyszałam za sobą, chwilę później ktoś wziął mnie na ręce. - No to teraz nie masz wyboru, idziesz razem ze mną.
- Twoi rodzice też idą.?

< Qolemaru? >

Od Qolemaru CD Luny

Byłem szczęśliwy że rodzice byli tu razem ze mną, możliwość rozmowy z nimi po tylu latach naprawdę mnie podniosła na duchu. Wtedy przypomniałem sobie o najważniejszym.
-Mamo, Tato, poznajcie moją dziewczynę-uśmiechnąłem się przyciągając Lunę do swojego boku. Luna się lekko zaczerwieniła i odwzajemniła uścisk. Mama z tatą się tylko uśmiechnęli i kazali mi anulować jutsu. Razem z Luną pomyśleliśmy dłużej nad tą sprawą, wtedy przypomniałem sobie o turnieju.
-Hej, Luna, kompletnie zapomniałbym o twojej wygranej w turnieju. Chyba możemy na chwilę się wyluzować i pójść upomnieć się po twoją nagrodę. Co ty na to?
<Luna?>

Od Luny CD Qolemaru

Czułam się nieswojo, pierwszy raz widzę rodziców Qolemaru. Wolałam siedzieć cicho i się nie odzywać. Szczerze, trochę się bałam ale szybko mi to przeszło. Jego matka była taka spokojna, jej rysy twarzy były gładkie. Coś mnie do niej przekonało, nawet nie wiem kiedy skończyła zabieg. Wstałam i ukloniłam się lekko.
- Bardzo dziękuję za pomoc. - Zdobyłam się na odwagę, żeby jej podziękować. Chciała coś odpowiedzieć, ale nie zdążyła. Qolem złapał mnie w tali i przyciągnął do siebie.

< Qolemaru? >

Od Qolemaru CD Luny

Byłem ledwo przytomny, nie czułem swojego ciała. Nie wiedziałem co się dzieje, ostatnie co pamiętam to eksplozja. Po dłuższym czasie bycia w nieświadomości, usłyszałem głos Luny:
-Hej! Heeej!!! Qolem!!! Qolemaru!!!! Obudź się!!!-Słyszałem w jej głosie płacz, powoli starałem się otworzyć oczy. W końcu udało mi się obudzić, to co zobaczyłem przeraziło mnie. Luna była cała w ranach poparzeniowych. Zerwałem się na równe nogi, przytuliłem ją i się spytałem:
-Wszystko w porządku!?!?!
-Hej, spokojnie, już nie boli, tylko mnie oszczpeca. -chwilę mi zajęło przypomnienie sobie dokładnie, co się stało na arenie, ale gdy już sobie przypomniałem do pokoju weszli moi rodzice. Natychmiast rzuciłem im się w ramiona, przeprosiłem za swoje błędy, w tym użycie Jutsu Reanimacji. Ojciec mi wybaczył i zaczął opowiadać o możliwościach Kazamy, natomiast matka, zajęła się leczeniem ran Luny.

środa, 29 kwietnia 2015

Od Luny CD Qolemaru

Cała ta walka... była masakryczna. Nawet nie pamiętam co się działo, jedyne uczucie którego doznałam to ból. Skóra mnie paliła, nie mogłam od tego uciec, teoretycznie nie miałam prawa przeżyć. Kiedy tylko otworzyłam oczy szukałam Qolemaru, nigdzie nie było tego świra, co chciał mi zabrać lisa. Nie mogłam się poruszać, przywołałam mojego pupila, poprosiłam żeby nas przeniósł do domu. Jak już dotarliśmy do pałacu, padłam zmęczona na łóżko. Miałam poparzenia drugiego stopnia, nie dość że miałam bliznę to jeszcze podpaloną skórę. Qolemaru leżał obok mnie, dalej był nieprzytomny. Podniosłam się delikatnie na łokciach.
- Qolem... - Szturchnęłam go lekko dłonią. Żadnej reakcji z jego strony, próbowałam do skutku. Chciałam go wybudzić, po wielu próbach jego powieka drgnęła.

< Qolemaru? >

Od Qolemaru CD Luny

Cała ta walka powoli zamieniała się w mini-wojnę. Mój ojciec i matka dzielnie walczyli wykorzystując przewagi jutsu Reanimacji. Wtedy usłyszałem dziwny dźwięk rwania zza moich pleców. Nie musiałem się odwracać, Tenseigan dawał mi 360' wzroku, więc zamiana Luny w Kuramę mi nie umnkęła. Po tym jak spojrzałem na nią, zobaczyłem że pieczęć nie została rozwiązana. Nie wiedziałem co to znaczy, ale Luna mi szybko wytłumaczyła na migi. Tata i mama sobie nieźle radzili, Kazama był całkowicie na nich skupiony.
-Luna! Nie używaj teraz Kuramy, Kazama tylko na to czeka!
-Spokojnie, to tylko zmiennokształtność.
-Postaraj się nie podchodzić do niego, atakuj z dystansu. Postaram się go utrzymać w ryzach, ale nie wiem na jak długo.-Kazama wtedy ściągnął bandaże, naszym oczom ukazały się Niebieskie Sharingany, po 25 na każdej ręce. Nie znałem ich umiejętności, musiałem uważać na ich moc. Okazało się że nie są one objęte pieczęcią 5 żywiołów. Ametarasu trafiło moją matkę, płomienie były niebieskie, żeby nie fakt że była Reanimacją. Następną osobą która została podpalona była Luna. Znałem możliwości Ametarasu, a jeśli to jutsu było silniejsze, bałem się co się stanie z Luną. Nie wiedziałem co się dzieje, ostatnie co zobaczyłem to eksplozja, straciłem przytomność. Potem usłyszałem głos Luny:
<Luna?>

Od Luny CD Qolemaru.

Zastanawiałam się nad tym czy użyć swojej sekretnej broni. Chwyciłam za swoje sztylety, teraz pozwoliłam się ponieść mojej mocy. Szron oraz lód pokrył stal, ziemia wokół nas została skuta lodem. Miałam teraz większe szanse, chociaż nie chciałam się wbijać w sam środek walki. Teraz potrzebowałam pomocy brata, on był wsparciem.
- No to teraz, możemy zacząć zabawę... - Powiedział Shenlong. - Masz, pobaw się zwierzętami... - Zaśmiał się lekko blokując cios ogoniastej bestii. Momentalnie poczułam jak wypełnia mnie energia, zupełnie obca. Miałam wrażenie, że zaraz rozerwie moje ciało. - Pomyśl o czymś, wtedy moja moc Cię nakieruje.
- Ciekawe o czym... - Mruknęłam lekko, w mojej głowie pojawił się obraz kuramy. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam się zmieniać.
- Bądź ostrożna, masz limit czasowy...

 < Qolemaru ? >

Od Qolemaru CD Luny

Zbliżała się już ostateczna walka, jednak tym razem, tożsamość przeciwnika została ukryta, w celu zwiększenia napięcia.
-Niestety Luna, tym razem nie mogę ci podać żadnych informacji o przeciwniku, są utajone. Musisz tą walkę stoczyć po swojemu oraz metodą prób i błędów. Uważaj na siebie.-dodałem i pocałowałem ją. Szybko udałem się na widownie, Luna już stała na arenie, po drugiej stronie stał młody chuderlak, wyglądał jakby miał zaraz zasnąć. Czułem że coś było z nim nie tak, ale nie byłem w stanie tego namierzyć. Chwilę potem, z nieba zaczęły spadać pióra, mimo tego że nikt nie wykonał żadnej pieczęci ręcznej. Natychmiastowo poznałem to Genjutsu, nazywało się Świątynia Nirvany, powodowało natychmiastowy sen. Szybko anulowałem obieg swojej chakry w celu wybicia się z Genjutsu. Wszyscy poprzedni zawodnicy zrobili to samo, wliczając w to Lunę i jej przeciwnika. Nigdzie nie widziałem użytkownika tego jutsu, a chwilę potem tamten dziwny dzieciak zaczął się śmiać i powiedział:
-Qolemaru.... Kyu....-zaczął, nie wiedziałem skąd zna moje imię, ale szybko zeskoczyłem na arenę i go zaatakowałem. Przeleciałem przez niego na wylot, a on dalej się śmiał.
-Nic dziwnego, że mnie nie poznajesz, zapomniałem pozbyć się tej odrażającej transformacji.-po zdjęciu jutsu transformacji zobaczyłem nikogo innego, jak Kazamę Lindo. Serce mi na moment stanęło, szybko krzyknąłem:
-Nie patrzcie mu w oczy!! On posiada Mangekyo Sharingana!!
-Hej, spokojnie Kyu, nie psuj zabawy.-powiedział spokojnie i zdjął z siebie szatę Kineyoru. Był cały w bandażach, a jego ręce wydawały się mieć dziwne bąble pod nimi.
-Luna, kryj mnie przez minutę!-powiedziałem do niej.
-Hej ale o co chodzi?!?-Luna była wyraźnie zdezorientowana, nie wiedziała o co chodzi.
-Ehh, dobra, zacznijmy od początku-powiedziałem w czasie, kiedy reszta shinobi, cała 30, walczyła z Kazamą.
-Ten w bandażach to Kazama Lindo, przywódca Kineyoru, organizacji która zbiera Ogoniaste Bestie. Jest tutaj bo chce Isobu i Kuramę. Problem w tym, że obecnie jest to najsilniejszy żyjący shinobi na świecie. Prosiłem cię abyś mnie kryła ponieważ potrzebowałem zrobić to:-powiedziałem, wskazując na siebie, byłem w Trybie Mędrca. Na Kazamę nie działa wszelkiego rodzaju Taijutsu, a większość Ninjutsu potrafi zablokować. Jego siła jest legendarna, ponoć można go porównać z Hagoromo Otsotsuki i Kaguyą Otsotsuki, więc musimy uważać. Wciąż mam pewne obawy co do jego ramion, czuję że on coś tam ukrywa. Żeby Niano nie dołączył do Kineyoru mógłby nam pomóc, ale musimy sobie radzić sami.-W tej chwili Kazama odepchnął od siebie wszystkich napierających, leżeli pod ścianami nieprzytomni. Na arenie zostaliśmy już tylko ja, on i Luna. Walka miała się dopiero zacząć, Kazama przywołał do walki Kokuo, Matatabi i Son Goku. Ja natychmiast użyłem jutsu przywołania, Luna zrobiła to samo, ale wykonaliśmy także nasze łączone przywołanie. Szanse na wygraną mieliśmy znikome, ale cały teren był zamknięty barierą, więc nie mogliśmy uciec. Walki nie były wyrównane. Drake i Saruko walczyli z Kokuo, Shenlong walczył z Son Goku, a Feniks walczył z Matatabi. To mogło nam tylko kupić odrobinę czasu, musiałem szybko wymyśleć jakiś plan. Miałem w zapasie jeden, ale od śmierci rodziców obiecałem sobie że go nie użyję, więc to była ostatnia deska ratunku. Przeanalizowałem znane mi możliwe umiejętności posiadacza Sharingana, w tym jutsu takie jak Ametarasu, Tsukuyomi, Kamui, a nawet Kule Szukające Prawdy mędrca 6 Ścieżek. Wiedziałem czego użyć nie mogę, a były to wszystkie techniki Isobu oraz tryb Jinchuriki. Styl Wody, Wiatru oraz Ognia niewiele mu zrobią w bezpośrednim starciu, Styl Lodu mógł być użyty jako tarcza, a Styl Magnetyzmu jako transport. Czułem że muszę użyć jednego z dwóch zakazanych jutsu których nauczył mnie ojciec. Otworzyłem pierwszą wewnętrzną bramę, w celu zwiększenia prędkości, przyszykowałem dłoń do jutsu, znalazłem się za Kazamą niemalże od razu i przyłożyłem swoje palce do jego ciała. Użyłem Pieczęci 5 Żywiołów, co definitywnie blokowało Ninjutsu Natury Kazamy. Ametarasu wykluczone. Kamui wymaga nieruchomego celu, więc ja i Luna nie musieliśmy się tego obawiać. Tsukuyomi nie stanowiło zagrożenia ze względu na nasze ogoniaste bestie. Susanoo mogłem zniszczyć bez najmniejszego problemu, więc zyskiwaliśmy przewagę. Zostało kilka problemów, jego odporność na Taijutsu i Ninjutsu, Kule Szukające Prawdy i Tryb Mędrca 6 Ścieżek, a także jego tajemnicze ręce. Tryb mędrca mogłem zanulować swoim, więc ten problem również został rozwiązany. Kule Szukające Prawdy są jego największym atutem, to ich się najbardziej obawiałem. Luna weszła w Tryb Chakry Lodu, więc zdobyła ten sam atut co Kazama. Wtedy sobie przypomniałem lekturę z akademii, Dzienniki Minato Namikaze. Wspominał o tajemniczym zamaskowanym człowieku, który posiadał taką samą umiejętność. Pokonał go dzięki temu, że ten człowiek musiał się materializować w trakcie zbierania chakry i atakowania.  Miałem już pewien plan, czułem że zadziała, wystarczyło zmusić Kazamę do ciągłego zbierania chakry. Szybko spytałem się Luny:
-Znasz migowy?
-Pewnie-odpowiedziała pewna siebie.
-To dobrze. Zatkaj sobie uszy chakrą najszczelniej jak potrafisz. Mam pewien plan. -mówiąc to stworzyłem Lodowego Klona. Na migi pokazałem Lunie mój plan, klon szybko wyjął flet i zaczął grać łańcuchy fantazji. Kiedy Kazama będzie się wybudzał z Genjutsu, będzie musiał zbierać chakrę, więc miałem nadzieję że to wyłączy jego nietykalność. W momencie rozkojarzenia melodią dostał ode mnie potężne kopnięcie w twarz. Odleciał do ściany, spadły mu bandaże z twarzy. Wszystko szło zgodnie z planem, Luna miała zostać z tyłu i ewentualnie chronić mojego klona, a ja zajmowałem Kazamę. On natomiast otworzył 3 wewnętrzne bramy, i wykopał mnie w powietrze. Użył na mnie Tańczącego Cienia Liścia, a chwilę potem Przedniego Lotosu. Udało mi się wymknąć w ostatniej sekundzie, wszedłem w tryb Tenseigana. Walczyliśmy wręcz przez kilka minut, ale byłem na wyraźnie przegranej pozycji. Kazama już otworzył 6 bramę, postanowiłem użyć swojej ostatniej deski ratunku. Wykonałem kilka pieczęci i przede mną pojawiły się 2 drewniane trumny. Wyszli z nich shinobi z Wioski Lodu, Quell Yuki i Hitana Hyuga.
<Luna?>

Od Luny CD Qolemaru

Nie miałam sił, jutsu przywołania mnie wykończyło. Ledwo mogłam ustać na nogach. Nawet nie wiedziałam co się dzieje,  po kilku minutach uświadomiłam sobie, że stoję w pozycji bojowej. Sztylety były gotowe, żeby wbić się w czyjeś ciało. Stopniowo przechodziłam z stanu zabójcy na normalny. Wyprostowałam się i schowałam sztylety. Takie noże mogą zabić w kilka sekund, rzucone z odpowiednią siła oraz precyzją sieją zniszczenie. Skierowałam się do pokoju w którym czekał Qolemaru. Nawet nie powiedziałam słowa, przytuliłam się do niego.
- Ledwo żyje... - Szepnęłam mu na ucho.

< Qolemaru? >

Od Qolemaru CD Luny

-Hej, spokojnie, dotarłaś już do półfinałów. Szczerze powiedziawszy, w twojej następnej walce, to jutsu nie będzie potrzebne.
-Jak to?-zdziwiła się Luna
-Cóż, następnym przeciwnikiem będzie Kiruto Uzumaki, potomek 7 Hokage, o podobnym poziomie umiejętności do swojego prapradziadka. Jeżeli pogłoski były prawdziwe, ma on w sobie chakrę Kuramy, potrafi wejść w Tryb Mędrca i używa Rasengana. W tej walce musisz zachować średnią odległość, ze względu na jego Żabie Karate oraz jutsu dalekosiężne. Z bliska dostaniesz łatwe uderzenia, a z daleka stanowisz łatwy cel. Uważaj na wszystkie jutsu Rasenganopodobne, są niezwykle szkodliwe dla systemu chakry.
-Okay, zostaw to mnie, zobaczysz go w szpitalu.-Walki się zaczynały, ponownie losowanie przydzieliło przeszkodę

Ninjutsu
--------------
Kenjutsu
--------------
Taijutsu

Tym razem po całym polu walki zostały rozmieszczone miecze w ścianach. Jeden rzut przeciwnikiem w ścianę mógł skończyć się tragicznie.
Kirito natychmiast zaczął od jutsu Przywołania, przywołał 2 Ropuchy Mędrców i jedną wielką. Luna chwilowo wydawała się oszołomiona, jej wiedza o tym jutsu ograniczała się do wzrokowego. Szybko przywołała Shena, który zmiótł największą ropuchę z drogi, a Luna wykonała swój Lotos Śmierci. Kirito zablokował każdy cios, wymierzył potężną pięść w jej brzuch, Luna odleciała na drugi koniec areny. Na szczęście w odpowiednim momencie skupiła chakrę w stopach i odbiła się od mieczy, prosto w stronę Kirito. W trakcie lotu wykonała Lotos Śmierci, ale tym razem, w trakcie blokowania ataków Luny, Kirito nie zauważył Jutsu Lodowych Jaskółek lecącego w jego stronę. Kiedy próbował się zasłonić piasek spod jego stóp zaczął się unosić i formować wir. Lód również dodał się do mieszaniny, a zaraz potem płatki kwiatów z Jutsu Stylu Wiatru. Sekundę po opadnięciu wiru Kirito złapał się za gardło i zaczął dusić. Szybko został wybudzony z Genjutsu Luny, ale nadal był oszołomiony. W tym czasie Luna wykonała ostatni Lotos Śmierci, Kirito leżał nieprzytomny na glebie. Wciąż nie mogłem uwierzyć w to, że Luna wykonała Genjutsu 3 stopnia. Szybko zbiegłem do pokoju zawodników i czekałem na Lunę żeby jej pogratulować dostania się do finałów, a także osiągnięcia poziomu mistrzyni Genjutsu.
<Luna?>

Od Luny CD Qolemaru

Nawet nie wiem, kiedy walka się skończyła. Trwała ona tak krótko, miałam nadzieję ze pobawie się nożami. To gromadzenie chary było męczące. Głównie polegałam na zaskoczeniu i zwinności a nie bawieniu się w jutsu. Skierowałam się do wyjścia, oddychałam głęboko. Jeśli w następnej walce będzie znowu samo jutsu, mogę to przegrać. Szukałam Qolemaru wzrokiem, musiałam się do niego przytulić. Znalazłam go przed wejściem, wpadłam mu w ramiona. Miałam wrażenie, że moje ciało odmawia mi posłuszeństwa.
- Wiedziałem, że dasz radę. - Szepnął mi na ucho.
- Dzięki. - Odpowiedziałam. - Qolem... w trzeciej walce, jeśli będzie samo jutsu... To mogę to przegrać...

< Qolemaru? >

wtorek, 28 kwietnia 2015

Od Qolemaru CD Luny

-Świetnie ci poszło, takich wyników oczekiwałem. Mimo braków w treningu, idealnie załatwiłaś sprawę.-Póki co nie chciałem jej mieszać w głowie jej nowym Genjutsu, poprostu postanowiłem ją poinformować o kolejnym przeciwniku.-Teraz będziesz walczyła z Paruką Himoki, jedną z silniejszych kunoichi Wioski Ukrytej obok Wodospadu. Jej firmową techniką jest Ostrze Wodospadu, a jeśli wejdzie ono w kontakt z twoim lodem to tylko je wzmocni. Uważaj więc na tego typu ataki, do czasu aż nie opanujesz w pełni kontroli swojej chakry poza organizmem. Paruka ma również korzenie w Klanie Senju, co pozwala jej na używanie Stylu Drewna, a co za tym idzie, Stylu Ziemi. Ponownie, nie masz żadnych technik kontrujących takie jutsu, więc zostaje ci Styl Lodu. Pamiętaj też, że Paruka jest mistrzynią Taijutsu, co tworzy niezwykle zabójcze NinTaijutsu Kekkei Genkai. Tak jak poprzednio, zero walki wręcz. Możesz spróbować użyć wachlarza, bo Styl Wiatru jest neutralny na jej techniki.-Walka się zaczęła, maszyna losująca wybrała:

Taijutsu
--------------
Ninjutsu
--------------
Kenjutsu

Oznaczało to że mentorzy obydwu uczestniczek mieli użyć jutsu, które by pokryło pół areny. Sensei Paruki użył Jutsu Wiecznego Lasu, natomiast ja użyłem Lodowego Więzienia. Paruka natychmiast zniknęła wśród drzew, a Luna włączyła Tryb Chakry Lodu. Zaczęło się kompletne oblężenie, ale w tym wypadku, każdy chciał sprowadzić przeciwnika na swoją stronę. W oczach Luny widać było, że ma ona lepszy plan działania. Natychmiast wskoczyła w sam środek lasu, widownia zaczęła buczeć, ale chwile potem cały las został wycięty w pień. Luna zrobiła wielki obrót, a ogony dokończyły sprawę. Paruka odleciała na sporą odległość z krwawiącą raną na boku, a Luna przeszła do Sekretnego Jutsu Stylu Lodu: Demonicznych Lodowych Luster.
Dla Paruki to już był koniec, jej sensei po zobaczeniu tego jutsu zatrzymał walkę.
<Luna?>

Od Luny CD Qolemaru

Nawet nie wiem, kiedy ta walka się skończyła. Moj umysł przeszedł w stan zabójcy, wszystkie zmysły były wyczulone o sto procent. Miałam szczęście, ze w tej walce nie musiałam używać swojej ulubionej techniki. Zaskocze wszystkich w następnej turze, tylko musze być ostrożna żeby nikogo nie zabić. Polegałam tylko na sobie, brat nie mógł mi pomóc. Cofnęłam się do miejsca gdzie ostatni raz widziałam Qolemaru. Czekał tam na mnie z lekkim uśmiechem na ustach.

< Qolemaru? >

Od Qolemaru CD Luny

-Oj Luna, ja osobiście nie mam nic przeciwko temu, żebyś tu została, a co do ciuchów to masz przecież na sobie, niewiele się różni od twojego normalnego, poza tym że dużo lepiej w nim wyglądasz.-powiedziałem, a Luna się zaczerwieniła.
-Mimo to....-Luna zaczęła się coraz bardziej czerwienić.
-Żadnego ale! Nadgryzaj kciuka.-zaśmiałem się, a Luna, chociaż z początku nie zrozumiała co mam na myśli.
-Jutsu Przywołania Lodowego Duo!-wykrzyknęliśmy oboje, a wielki fenix czekał na nas pod oknem. Moi strażnicy wbiegli do środka sprawdzić hałas, próbowali mnie zatrzymać, ale usłyszeli tylko krótką odpowiedź:
-Wybaczcie koledzy, ale muszę znowu chwilowo opuścić wioskę, zajmiecie się formalnościami, prawda?-ich miny były bezcenne jak zawsze, ale ja z Luną lecieliśmy już w stronę jej zamku. Kiedy dolecieliśmy, ja czekałem na zewnątrz, Luna szybko wbiegła do garderoby po strój na zmianę i się przebrała, a feniksiak odleciał. Kiedy Luna wróciła odrazu się spytałem:
-To co Luna? Piechotą, truchtem, czy biegiem?-Luna w odpowiedzi tylko się zaśmiała i pobiegliśmy w stronę morza dzielącego Kraj Lodu i Kraj Wody.-Ej, Luna, umiesz biegać po wodzie prawda?
-Pewnie, za kogo ty mnie uważasz?
-To dobrze, ale nie zasłabnij nam na środku morza, bo się spóźnimy. I tak niedobrze że nie zdążyliśmy w pełni opanować Kuramy ani Genjutsu, ale to poczeka do następnych rund. Jeśli dobrze pamiętam twoim pierwszym przeciwnikiem będzie Kanahi Hyuga, potężny shinobi Wioski Ukrytej w Liściach. Zdobyłem o nim tyle informacji ile tylko mogłem, ale nie wiem czy to wystarczy ci w starciu z Byakuganem.
-Wątpisz we mnie?-zaśmiała się Luna.
-Nie, ale mimo to, martwię się o ciebie. No dobra informacje o nim. Potrafi otworzyć jedną z 8 Wewnętrznych Bram, jego Jutsu Ośmiu Trygramów dochodzi do 128 pchnięć, jego afilacją jest Styl Ognia, jednak on sam praktykuje Styl Ziemi. Nie posiadamy żadnego Jutsu Stylu Pioruna, więc będziesz musiała się od tego bronić Lodem. Uważaj także na to kiedy on zniknie, wtedy najczęściej atakuje on Rasenganem. Pochodzi z odłamu Klanu Hyuga/Uzumaki, posiada więc geny 7 Hokage, trudno go zagiąć, nie poddaje się zbyt łatwo. Dodatkowo ma dostęp do tajnych technik Klanu Hyuga, takich jak Rotacja, Lwie Pięści itp.
Co jeszcze....-zamyśliłem się.-aaa, tak ma on doskonały słuch, mówi się że jego słuch jest lepszy od jego oczu. Moją poradą dla ciebie jest Wejście w Tryb Lodowej Chakry.
A, i nie martw się o twoje sekrety, nasza wioska strzeże ich lepiej niż którakolwiek inna. Najwięcej co mogą wiedzieć, to twój Styl Lodu, ale o to bym się nie martwił.-Kiedy już dotarliśmy na miejsce, walka Luny była pierwsza w kolejce. Jako że moją rolą w tym turnieju było sprawowanie nad nią opieki, miałem prawo przegrać walkę w każdym momencie.-A, i Luna, jeszcze jedno. Z tym przeciwnikiem, unikaj walki wręcz. To jest największa słabość twojej techniki. A teraz leć tam i to wygraj.-pocałowałem ją dyskretnie w policzek i uśmiechnąłem się.-Tablica losująca zaczęła wybierać rodzaj przeszkody na polu walki. Przechodziła powoli, aż znalazła się w takiej pozycji:

Juinjutsu
--------------
Genjutsu
--------------
Kenjutsu

To oznaczało że na start oboje zostają umieszczeni w Genjutsu. Jako że byłem jednym z organizatorów, jedynym z umiejętnościami Genjutsu, ten przydział wypadł mi. Szybko wszedłem w tryb mędrca, wyjąłem swój flet i zagrałem Łańcuchy Fantazji. Musiałem użyć Genjutsu, które by objęło ich oboje, więc te wzrokowe odpadały. Teraz oboje stali na polu walki z rozstawionymi rękami na bok, to co widzieli było prawdopodobnie najgorszym widokiem w ich życiu. Otóż to Genjutsu tworzyło iluzje kończyn, z których topi się mięso, skóra i kości. Jest to potężne Genjutsu paraliżujące. Czułem pewien żal, że nie nauczyłem Luny obrony przed Genjutsu, ale miałem przeczucie że to nie będzie konieczne. W normalnym przypadku to Ogoniasta Bestia wybudza Jinchuriki z Genjutsu, ale Luna nie zaprzyjaźniła się jeszcze z Kuramą. Miałem coś innego na myśli. Kanahi szybko wybudził się z Genjutsu, natomiast Luna wydawała się ignorować wszystko dookoła niej. Tenseigan mi pokazał że gromadzi chakrę Trybu Lodu, więc odetchnąłem z ulgą. Kanahi szybko wszedł w pozycję bojową, już mu się pojawił uśmiech zwycięzcy na twarzy. Zaatakował Lunę 8 Trygramami: 32 pchnięciami, ale przeszły one przez nią na wylot, dzięki naszym treningom. Jednak jego chakra wybudziła ją z Genjutsu, wtedy Luna szybko odskoczyła na odległość i użyła Jutsu Lodowych Jaskółek, popędzonym Stylem Wiatru: Jutsu Płatków Kwiatowych.
To co zobaczyłem mnie zamurowało, bo Luna, najwyraźniej nieświadomie, zaczęła używać Demonicznej Iluzji Drugiego Stopnia. Jednocześnie lód i kwiaty, Kanahi był bezbronny, zaczął sam siebie atakować Delikatną Pięścią do czasu aż nie był w stanie się ruszać.
<Luna?>

Od Luny CD Qolemaru

- Zgadzam się, ale nie wiem czy dam sobie radę. - Zamyśliłam się. - Skoro mam stoczyć kilkanaście walk, to będzie to trudne. Muszę się nauczyć kontroli nad kuramą, zafunduję im świetną zabawę. - Szepnęłam mu uwodzicielsko na ucho. - Jeśli chcesz się pobawić... musisz znać zasady.. - Machnęłam mu lekko ogonem przed twarzą. Chwilę potem wstałam z jego kolan i skierowałam się na sofę. - No to muszę tutaj zostać, bo żeby się tu dostać musiałam się przekraść przed kilkoma strażnikami. - Usiadłam na kanapie. - Chyba, że masz dla mnie jakieś ciuchy to wtedy normalnie wyjdę. - Przekręciłam lekko głowę.
- Oj Luna... - Zaśmiał się lekko.
- No co, mam wyjść w stroju kąpielowym ? Co by ludzie pomyśleli...

< Qolemaru ? >

Od Qolemaru CD Luny

-Jeszcze się pytasz?!?-spytałem zdziwiony.-Z twoimi postępami dostałabyś pewnie wyższe stanowisko, gdyby istniało. W moich oczach jesteś ze mną na równi, a jedyne co cię chwilowo osłabia, to brak prawidłowej kontroli nad Kuramą. Kraj Wody wybrał cię na swoją Mizukage, chociaż rzadko kiedy wychodzisz poza wioskę. Jesteś sławna Luna.-powiedziałem z dumą. A co do braku kontroli nad tym lisem, nasz trening się jeszcze nie zakończył. Wciąż mamy do opanowania Tryb Jinchuriki i technikę Cichej Pięści, których trening przerywały nam..... inne sprawy.-powiedziałem końcówkę z lekką niepewnością w głosie, ale czułem że Luna musi wygrać swoją nową posadę. Było tylko 16 kandydatów na Mizukage, a zwycięzcę miał wyłonić turniej. Uczestnicy turnieju to zaledwie w połowie mieszkańcy Wioski Ukrytej we Mgle. Druga ósemka, wliczając w to Lunę, pochodzi z wiosek Wodospadu, Deszczu, w naszym przypadku Lodowca, nawet jest jeden kandydat z Wioski Liścia.
-A i Luna.... jeszcze jedno pytanko.-powiedziałem spokojnie.-Czy ty wogóle chcesz dostać to stanowisko? I jeśli chcesz, zapomniałem cię wcześniej ostrzec, jest turniej na to stanowisko, 16 kandydatów będzie rywalizowało między sobą.
<Luna?>

Od Luny CD Qolemaru

- Żartujesz prawda...? - Spojrzałam na niego, robiąc jeden krok do tyłu. - Wybacz, ale raczej na to nie zasługuję...
- Oj Lunaś, to tylko spotkanie... Dasz radę, nic Ci się na nim nie stanie.
- Muszę... ? - Zapytałam zestresowana.
- Proszę... Zrób to dla mnie. - Qolemaru usiadł na krześle, chwilę potem zrobił minę smutnego psiaka.
- Ugh... No dobrze, nie umiem Ci odmówić. - Podeszłam do niego i usiadłam mu na kolanach, zaciekawiona zaczęłam przeglądać papiery na jego biurku. W moje dłonie trafił jakiś magazyn, reklamował on ubrania dla kobiet w ciąży. Otworzyłam go na jednej ze stron, zastrzygłam lekko uszami. Ta garderoba była nawet całkiem ładna, ale nie w moim stylu. Taki ubiór nie przystoi cichemu zabójcy. Zamknęłam czasopismo i obróciłam głowę w jego stronę. - A tak w ogóle, czym sobie zasłużyłam... ?

< Qolemaru ? >

Od Qolemaru CD Luny

Już kończyłem całą papierkową robotę związaną z listem z Kraju Wody od Lorda Feudalnego tamtego państwa. Czułem że to może być życiowy przełom dla Luny, ale wciąż szukałem okazji żeby jej o tym powiedzieć. Chwilę po tem wparowała do gabinetu, rzuciła mi się na szyję i krzyknęła:
-Niespodzianka!! Nie spodziewałeś się że przyjdę, prawda?-była w dosyć skąpym kostiumie kąpielowym, chociaż jak na jej nawyki ubiorowe ten był całkiem normalny.
-Ślicznie wyglądasz, wiesz?-powiedziałem i pocałowałem ją.-Przy okazji świetnie się składa, bo chciałbym ci coś pokazać.
-Hmmm??-Luna wydawała się zdziwiona.
-Otóż....-zacząłem-kilka dni temu....-mówiłem grzebiąc w szafie w rogu.-przyszedł do mnie list od Lorda Feudalnego Kraju Wody-w końcu znalazłem to czego szukałem.-w którym napisał że chciałby się z tobą spotkać w ważnej sprawie.-zakończyłem zdanie, ale wciąż stałem do niej tyłem.
-Jakiej sprawie?-Luna wydawała się lekko oszołomiona.
-W tej.-powiedziałem odwracając się. W rękach trzymałem szaty Mizukage.
<Luna?>

Od Luny CD Qolemaru

Obudziłam się następnego dnia wypoczęta. Wstałam z łóżka i poszłam się umyć, zimna woda pomagała czasem wpaść na genialny pomysł. Zasłużyłam na chwilę relaksu, przez te kilka dni wiele się wydarzyło. Przebrałam się ze swoich ciuchów zabójcy, Nałożyłam na siebie kostium kąpielowy. Udałam się do gorących źródeł, na dworze było zimno. Moja skóra była już przyzwyczajona, podeszłam do jednej z dziur wypełnioną po brzegi gorącą wodą. Weszłam do niej powoli, przyjemny dreszcz przebiegł moje ciało. Postanowiłam Tak posiedzieć z pół godzinki, potem zrobię wizytę Qolemaru.

< Qolemaru? >

Od Qolemaru CD Luny

-Emmmm......-Zamyśliłem się-może Tryb Chakry Lodu. Proste nazwy są nienajgorsze, co o tym sądzisz?
-Okay, mi pasuje-powiedziała Luna, po czym mocniej wtuliła się we mnie. Cały czas byłem zdumiony możliwościami miłości. Odwzajemniłem jej uścisk, po czym zapytałem:
-To co, kontynuujemy nasz trening Genjutsu?
-Emmm..... sama w sumie nie wiem..... odrobinę jestem zmęczona, może jutro?
-W porządku-odpowiedziałem krótko. Po tym ją odprowadziłem do sypialni, zamknąłem drzwi i poszedłem do swojego biura sprawdzić kilka dokumentów. Miałem w zanadrzu dla Luny chytrą, miłą niespodziankę.
<Luna?>

Od Luny CD Qolemaru

- Sama nie wiem... Jest wiele nazw, które mogą do tego pasować.- Zamyśliłam sie.
- Może Ci pomóc ? - Pojawił się za mną i objął w talii.
To uczucie było tak mile, nigdy go jeszcze wczesniej nie doświadczyłam, oparłam swoją głowę  jego tors. Biło od niego przyjemne ciepło, przy nim byłam bezpieczna.  – No to słucham, co masz do zaproponowania, Hmm.
-Wiesz, zawsze sie cos znajdzie. – Szepnął mi do ucha.
- Co powiesz na…  Zielony wiatr
- Umm… - Qolem starał się dobrać słowa.
- Dobra, ty wybierz nazwę bo ja nie jestem w tym dobra.
<Qolemaru?>

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Od Qolemaru CD Luny

-No dobra, Genjutsu, jak pewnie wiesz, jest jednym z najtrudniejszych typów jutsu, ale także najskuteczniejszym, najprzydatniejszym i najłatwiej się nim wygrywa walki. Wszystko zależy od rodzaju Genjutsu, ale postaram się nauczyć cię jednego LODOWEGO Genjutsu.
-Yaaaaay!!!-Luna się cieszyła niczym mała dziewczynka, chociaż tym razem, nawet bardziej niż zazwyczaj.
-No dobra, to jutsu nazywa się Demoniczna Iluzja. Ma wiele rodzai, ale wymaga od ciebie kontroli nad elementem wywołującym Genjutsu. W twoim przypadku, użyjemy jutsu Lodowych Jaskółek, w najbezpieczniejszym dla ciebie wariancie. Zacznij od pokazania mi swojego jutsu, w porządku?
-Okay, spróbuję.-uśmiechnęła się Luna, wykonując pieczęć tygrysa. Jej jutsu było niezwykle agresywne, jaskółki były niezwykle szybkie.
-Wspaniale-uśmiechnąłem się.-Teraz spójrz na moje jutsu.-mówiąc to również uformowałem pieczęć tygrysa, a moje ciało rozszczepiło się na tysiące lodowych jaskółek, zrobiłem w tej formie różne akrobacje, na chwilę uformowałem serce, a potem wróciłem do ludzkiej postaci, znalazłem się za jej plecami.-do takiej formy będziemy dążyć-dodałem po zmaterializowaniu się.
-Spróbuję-powiedziała Luna i nieśmiało się uśmiechnęła. Po wielu nieudanych próbach, wielu poradach, przepracowanych godzinach, Lunie udało się zdematerializować jedynie ręce, nie było to jednak pozytywnym osiągnięciem. Wtedy wpadłem na ciekawy pomysł.
-Luna! Aktywuj teraz chakrę, której zawsze używasz do tego jutsu!-krzyknąłem oddalając się.
-Po co? I tak się nie uda! -odkrzyknęła zrezygnowana Luna.
-Zaufaj mi! Skup się na senbon którymi będę rzucał w twoją stronę, ale nie blokuj ich. Skup chakrę w miejscach w które uderzą!-wrzasnąłem już z naprawdę sporej odległości. Luna tylko skinęła głową, a ja użyłem swojej techniki Hyuga, 361 senbon śmierci. Na początku użyłem tylko 100, a Luna czekała bez ruchu. Kiedy senbon już miały dotknąć jej skóry, w tych miejscach zdematerializowała się, a po tym jak przez nią przeszły, jej ciało wróciło do normalnej postaci. To jutsu gwarantowało jej nietykalność, jednak martwiły mnie ryzyka związane z tą techniką. Im potężniejsze jutsu, tym większe ze sobą niesie ryzyko.
-Luna!! To było niesamowite! Stworzyłaś właśnie swoje nowe jutsu trybu chakry! Masz już pomysł na nazwę??
<Luna?>

Od Luny CD Qolemaru

- No dobra, tylko mnie za bardzo nie poobijaj... - Zaśmiałam się lekko.
- Spokojnie, nie masz się czego bać. - Odpowiedział. - To chodź, coś czuję ze dzisiejszy dzień będzie ciekawy... - Spojrzał na mnie.
- Zobaczymy, czy twoje przypuszczenia się sprawdzą. - Wstałam z łóżka, chwyciłam Qolemaru za dłoń i pociągnęłam do góry. Przypominało to trochę zabawę dzieci, uśmiechnęłam się zadowolona. - To co, trening przed pałacem..?
- Chętnie,  będzie blisko domu. - Odparł.
Wyszliśmy razem z mojego pokoju, dopiero na schodach zorientowałam się, ze trzymam go za rękę. Chyba mu to nie przeszkadzało, bo nic na ten temat nie wspominał. W końcu wyszliśmy na dwór, pogoda zapowiadała się idealnie. Czekałam na to co zrobi Qolem.

< Qolemaru? >

Od Qolemaru CD Luny

-Ehh, nie jestem zbyt dobry w wymyślaniu.-powiedziałem spokojnie-Ale, wydaje mi się że stare tradycje należy kontynuować. Proponuję wspólny trening. Co ty na to?
-W sumie OK, chociaż odrobinę się powtarasz, wiesz?-powiedziała Luna, a chwilę potem się zaśmiała.-to co? Kiedy zaczynamy?-spytała Luna z uśmiechem na twarzy.
-Wiesz, jest wiele rzeczy do wytrenowania. Do tej pory trenowaliśmy Ninjutsu, Taijutsu, Jinjutsu. Ale mamy do wyboru Medjutsu, Kenjutsu, Genjutsu, Bariery, Juinjutsu i wiele innych. Proponuję na dzisiaj trening Genjutsu, to zamkniemy podstawowe trio. Co ty na to?-spytałem się Luny z uśmiechem na twarzy.
<Luna?>

Od Luny CD Qolemaru

- Lekki szok... Prawda ? - Zapytałam.
Chyba lekko przesadziłam, biedaczyna się zawstydził nie mogłam odczytać jego stanu emocjonalnego. Cofnęłam się o kilka kroków i usiadłam na łóżku po turecku. Qolemaru przyglądał mi się intensywnie, po krótkim czasie też usiadł. Żadne z nas nie chciało się już odezwać, ta niezręczna cisza rosła z każdą sekundą. Musiałam ją przerwać, inaczej zwariuję...
- No to co, jakie mamy plany na dzisiaj. - Pochyliłam się lekko do przodu, spoglądając mu w oczy.
- Nie... - Odpowiedział po długiej chwili namysłu. Chyba dalej nie mógł dojść do siebie po tym pocałunku.
- No dobrze, będziemy tak siedzieć. - Z siadu przeniosłam się do pozycji leżącej. - Jeśli wpadnie Ci coś do głowy daj mi znać. - Przymknęłam lekko oczy, zaczęłam wyobrażać sobie moje przyszłe życie.

< Qolemaru ? >

Od Qolemaru CD Luny

Nie wiedziałem co się ze mną dzieje, czułem jakbym tracił kontakt z rzeczywistością, świat wirował mi przed oczami, jednak nadal stałem przed Luną. To co się przed chwilą stało..... nie byłem pewien co to było, ale uczucie niezapomniane, które zostanie mi w pamięci na zawsze.
-I jak? Już znasz odpowiedź?-spytała się mnie Luna leko uwodzicielskim głosem. Na początku nadal nie wiedziałem co się stało, ale niedługo mi zajęło powrócenie do realiów.
-Emmm..... nie jestem pewien jak to opisać....-zacząłem z dozą niepewności w głosie-ale "w trakcie" nie jestem pewien czy byłem tutaj, na ziemi, czy mnie wysłałaś do innej krainy.-Luna tylko na mnie spojrzała, uśmiechnęła się i powiedziała:
<Luna?>

Od Luny CD Qolemaru

Przekręciłam lekko głowę, Qolemaru patrzył mi prosto w oczy. Nastała niezręczna cisza, jednym z ogonów chwyciłam jego podbródek. Przyciągnęłam go do siebie, ten nie wiedział jak zareagować. Wstrzymał oddech, słyszałam jak serce bije mu w klatce piersiowej.
- Hmm, ciekawe pytanie... - Zamyśliłam się, mężczyzna patrzył prosto w moje oczy.
- Oh... Czyli jednak... - Zwiesił lekko głowę. - Nic nie czujesz..?
- A jak myślisz..? - Spojrzałam na niego.
- Sam już nie wiem... Jesteś skryta, trudno odczytać Twoje zachowanie... A co dopiero uczucia... No chyba, że mnie jakoś przekonasz...
- Oh, potrzebujesz dowodów... - Zaśmiałam się lekko. - No to proszę... - Podeszłam do niego, nasze twarze były blisko siebie. Nasze usta spotkały się w pocałunku.

< Qolemaru? >

niedziela, 26 kwietnia 2015

Od Kazamy CD Kasai

-Ehh..... co ten dzieciak znowu nawyczyniał.-westchnąłem w duchu, dopiero teraz zrozumiałem, jaki z niego gamoń. Czy on naprawdę myśli że nikt nie zauważy braku góry na krajobrazie. Poszedłem po niego, dyscyplinarne karcenie było niezbędne. Ten idiota musi się nauczyć że my działamy ukryci. Kiedy go namierzyłem, teleportowałem się do niego i natychmiastowo użyłem Ametarasu. Nastawiłem temperaturę na zwykły ból, nie chciałem go zabić. Natychmiast zaczął błagać o litość, ale ja kontynuowałem swoje pouczenie

Od Qolemaru CD Luny

-Emm....-nie jestem pewien.-powiedziałem z lekkim zawstydzeniem.-Ale.....-przeciągnąłem lekko "e"-czy to oznacza....-nadal budowałem napięcie-że moje podejrzenia.....-Luna już robiła oczy psiaka czekając na to aż dokończę zdanie.-były prawdziwe?-dokończyłem swoje pytanie i westchnąłem głęboko. Nie byłem pewien czy zapytanie się jej o to było dobrym pomysłem, ale czułem że muszę się dowiedzieć. Reakcja Luny mnie odrobinę zaskoczyła:
-Ale.... co masz na myśli....?-spytała mnie, ale po krótkim namyśle zrozumiałem dlaczego nie wiedziała o czym myślę.
-Ehhh.....-westchnąłem ciężko, zastanawiając się, czy aby na pewno chcę jej to powiedzieć. "Nie! Już jest za późno aby się wycofać!" Powiedziałem sobie w duchu.
-Luna.... czy ty..... coś.... do mnie.... czujesz?-spytałem się niepewnie.
<Luna?>

Od Luny CD Qolemaru

- Skoro o zakochaniu mowa... - Przekręciłam lekko głowę. - Przypominasz co się stało na gorze..? - Zapytałam.
- Nie, to jest jak urwany film... - Mruknął pod nosem. Widać, że był troszeczkę zły.
- Szkoda, może to przywróci Ci pamięć. Moja mama mi opowiadała, że każda z rzeczy może być nośnikiem wspomnień. Nawet pusta kartka papieru... - Spojrzałam na mężczyznę. - Zgaduję, że chcesz to pamiętać.
- Jeszcze jak! - Krzyknął uradowany.
- Dobrze, spójrz na to i powiedz mi czy coś Ci świta. - Wyciągnęłam rękę do przodu, zaczęłam formować lodowe serce. Qolem patrzył na mnie, za wszelką cenę chciał się dowiedzieć co się wydarzyło, kiedy lodowa rzeźba była gotowa. Podałam ją Qolemaru. - I jak, pamiętasz coś...?

< Qolemaru? >

Od Qolemaru CD Luny

-Hej! Znowu to robisz!-zaśmiałem się i popatrzyłem jej głęboko w oczy.
-Ale co?-zdziwiła się Luna-o co ci chodzi?
-Znowu obkręcasz włosy wokół palca.-znowu się zaśmiałem.-Co do rany, to nie martw się, słodko z nią wyglądasz. Myślę że jestem w tobie jeszcze bardziej zakochany niż do tej pory.-uśmiechnąłem się, ponownie patrząc w jej oczy. Nie sądziłem że znowu się tak poczuję, ale to uczucie było przecudowne. Luna tylko na mnie spojrzała, zaczerwieniła się i powiedziała:
<Luna?>

Od Luny CD Qolemaru

- Troszeczkę, już tak bardzo nie piecze... - Podniosłam się delikatnie do siadu. Chwyciłam swój sztylet, uniosłam go na wysokość oczu. Blizna została, dreszcze przebiegły mi plecach. To wyglądało okropnie, gdzie ja z takim czymś wyjdę...
- Luna... wszystko okey.? - Qolemaru usiadł obok mnie, chciałam go teraz przytulić. Ale się powstrzymałam, przeczesałam ręką włosy.
- Wszystko jest do kitu... Teraz to serio wyglądam jak zabójca... - Przyznałam cicho.
- Oj przestań, nie wygląda to aż tak źle... - Objął mnie ramieniem, starał się mnie pocieszyć. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, złapałam za końcówkę swoich włosów i zaczęłam je obkręcać wokół palca.

< Qolemaru? >

Od Qolemaru CD Luny

Luna wybiegła z pokoju, z przerażeniem w oczach, nie wiedziałem co się stało, ale po zapytaniu się jej, dowiedziałem się, że przypomniała sobie o swojej szramie na oku. Ulżyło mi, kiedy Luna mi jeszcze powiedziała że ją piecze, postanowiłem zaryzykować, spróbować użyć resztek wiedzy o medycznym ninjutsu i ulżyć jej w bólu. Zabrałem ją z powrotem do jej pokoju, stworzyłem drobny skalpel z lodu i uśpiłem ją genjutsu. Zaczynałem drobną operację, rozciąłem skórę wzdłuż rany, żeby nie uszkodzić jej twarzy jeszcze bardziej. Następnie zaaplikowałem swoją chakrę pod skórę, delikatnie ją kontrolując, usunąłem zakażenie. Pozostało mi tylko zaszyć ranę, zajęło mi to kilka minut. Potem obudziłem Lunę i spytałem się:
-I co? Pomogło?
<Luna?>

Od Luny CD Qolemaru

Momentalnie wróciłam do rzeczywistości, otworzyłam oczy. Lewa strona twarzy dalej mnie bolała, uniosłam lekko swoją dłoń. Pierwsze co zauważyłam to, że zostałam opatrzona. Za grosz nie mogłam sobie przypomnieć co się wczoraj stało.- Śpiąca królewna się obudziła... - Usłyszałam lekko rozbawiony głos, rozpoznałam go.
- Qolem... - Obróciłam lekko głowę w jego stronę, sprawiło mi to ból. - Powiedz... Co się stało, prawie nic nie pamiętam.
- Hmm, gdybym rozwalił skałę to raczej bym to pamiętał... - Zastanowił się. - Oraz tych zabitych ninja tam w lesie, tego się raczej nie zapomina... - Spojrzał na mnie. - Masz szczęście, że przeżyłaś... Gdybym przyszedł 5 minut później... - Urwał w połowie zdania.
- Dziękuję... - Uśmiechnęłam się lekko. - Jestem Twoją dłużniczką... - Przymknęłam lekko oczy, zaczęłam analizować co takiego Qolemaru mi powiedział. Jedno zdanie obiło mi się o uszy. " Trzech ninja w lesie.. " To uczucie pojawiło się znikąd, jakby uderzył mnie piorun. Wyskoczyłam z łóżka, Qolem wstał. Ja w tym czasie podbiegłam do lustra, przez moją lewą stronę twarzy przebiegała długa linia. Wyglądałam okropnie, drżącą dłoń przyłożyłam do policzka nie wiedziałam co zrobić.

< Qolemaru ? >

Od Qolemaru CD Luny

Z jednej strony było mi głupio że Luna mnie tam widziała, ale z drugiej, to nie była moja wina. Nie wiedziałem co mam o tym myśleć, ale nie zamierzałem popełnić tego samego błędu co ostatnio. Wyszedłem z wody, wybiegłem przez tą dziurę którą zostawiła po sobie Luna, starałem się ją znaleźć, ale przez pół godziny poszukiwań niczego nie znalazłem. Postanowiłem zwiększyć wydajność poszukiwań poprzez użycie lodowych klonów. Przy okazji przypomniało mi się, gdy zobaczyłem swoje klony, że zapomniałem o swoich ciuchach z gorących źródeł. Poszedłem po nie osobiście, a kiedy je znalazłem, dostałem komunikat od jednego z klonów że znalazł Lunę. Natychmiast poszedłem na miejsce, a kiedy ją znalazłem, byłem przerażony. Luna leżała na glebie w ziemi, poraniona, nie oddychała. Od razu przystąpiłem do reanimacji, zabrałem ją do jej pałacu, i przyrządziłem jej kolację. Potem mogłem tylko czuwać przy jej łóżku, czekając na to aż się obudzi.
<Luna?>

Od Kasai CD Kazamy

-A więc to ty jesteś Matatabi. Chciałem ci tylko powiedzieć, że chce zawiązać z tobą przymierze
- Hahaha ! - Zaśmiała się -Ty , taki mały gówniarz .
- Tak ja ! Jestem o wiele silniejszy niż sobie wyobrażasz . - Powiedziałem z uśmiechem na ustach .
- To pokaż, na co cię stać . Wypuść mnie , wtedy stoczymy walkę . Jeśli wygrasz, będę na każde twoje zawołanie -Powiedziała wyszczerzając swoje kły .
- A co jeśli przegram ? - Zapytałem .
- Zginiesz ! - Powiedziała otwierając jeszcze bardziej paszczę .
- Dobrze ! - Powiedziałem, podchodząc do klatki i zrywając pieczęć , wtedy klatka się otworzyła a z niej wyskoczyła Matatabi .
- Nareszcie wolna — Powiedziała, po czym zaczęła się śmiać .
- No to może zaczniemy naszą walkę — Powiedziałem spoglądając na nią z dołu .
- No to zaczynaj chłopczyku — Powiedziała spoglądając na mnie .
Po tych słowach zacząłem . Stożyłem po trzy rzędy klonów z każdej jej strony . Drugi rząd wskoczył na pierwszy , po czym wyrzucił trzeci w górę . Pierwszy rząd użył jutsu kuli ognia drugi rząd użył Boskiego wiatru a trzeci wietrznych pocisków .Matatabi się położyła , po czym powiedziała .
- Tylko na tyle cie stać . - Powiedziała wstając
Jednym zamachnięciem się łapy zabiła wszystkie moje klony . Podeszła do mnie i znowu zamachnęła łapą wbiła mnie tym samym w ścianę . Spadłem na dół . Po de mną był jakiś wyryty okrąg, na którego środku był niebieski kryształ , ostatkiem sił przyczołgałem się do niego i wbiłem w to katanę . Wtedy poczułem nie wyobrażalną siłę , wstałem, po czym w mgnieniu oka znalazłem się obok Matatabi . Chwyciłem ją i rzuciłem w szczyt góry, zniszczyła ją, po czym spadła na dół . Wtedy powiedziała .
- Dobrze pokonałeś mnie . Teraz jestem pod twoją kontrolą. Ale za nim pójdziesz do niego chcę cię czegoś nauczyć . - Powiedziała spoglądając na mnie .
- Czego ? - Zapytałem-Kontroli nad twoją chkrą . - Powiedziała wstając .- Najpierw skup większość swojej chakry w swoich rękach i nogach — Powiedziała .
Złożyłem ręce w pieczęć tygrysa , skupiłem się i wyobraziłem, że moja chakra przepływa przez moje ręce i nogi .
- Zrobione — Powiedziałem — Jeszcze nigdy nie czułem takiej mocy co teraz .
- Dobrze — Mówiąc to, zaśmiała się — Teraz pobiegnij i uderz w tą górę , uderzając wypuść całą chakrę z ręki .
Nawet bez chwili namysłu zrobiłem to , ku mojemu zdziwieniu cała ta góra zawaliła się .
<Kazama?>

Mistrzyni tygodnia

Luna Asakura ma w tym tygodniu najwięcej opowiadań na blogu. W zamian dostaje 25.000 Ryo
Powodzenia dla reszty w gonieniu jej.

Od Luny CD Qolemaru

Czułam się jakoś dziwnie, nieobecność Qolemaru dołowała mnie. Nie miałam z kim pogadać, prócz mojego brata i pupila. Nie robiłam nic innego poza treningiem, szkoliłam swój Lotos Śmierci. Ten atak był po prostu zabójczy, jeśli ktoś wejdzie mi w drogę może pożegnać się z życiem. Byłam na siebie zła, nie umiałam tego opanować. Obróciłam się błyskawicznie, moje oczy zauważyły ruch gdzieś w okolicach ściany. Zamachnęłam się pięścią to był ogromny błąd, moja ręka zderzyła się ze skałą. Ta pod wpływem mojej siły, pękła na tysiąc kawałków rozcięłam sobie skórę. Krew kapała na podłogę co kilka sekund. Nie czułam żadnego bólu, moja dłoń odmawiała mi posłuszeństwa. Przeniosłam wzrok na ziemię, moja postura odbijała się w kałuży krwi. Ten widok był straszny, nigdy wcześniej się taj nie załatwiłam. Kątem oka wdziałam, że ktoś siedzi w wodzie. Po sylwetce ciała rozpoznałam Qolemaru. Uniosłam lekko głowę w jego kierunku i skinęłam głową na znak powitania, chwilę potem obróciłam się w inną stronę. Chciałam jak najszybciej uciec, ta akcja nie powinna mieć miejsca. Moje zachowanie było co najmniej dziwne, trudno mi się było do tego przyznać, ale poczułam coś do Qolemaru. Problem w tym, że nie wiem jak mu to powiedzieć wyznawanie uczuć nie było moją dobrą stroną. Jeśli mam być szczera, to nigdy tego nie robiłam... Powolnymi krokami weszłam na teren lasu, chyba zniknęła z pola widzenia. Jedyna dobra wiadomość tego wieczoru, postanowiłam że wrócę do domu dłuższą drogą.
Zbliżała się noc, słońce zachodziło za horyzont widok był przepiękny. Szelest w pobliskich krzakach wytrącił mnie z równowagi. Z szybkością błyskawicy wyciągnęłam sztylet i rzuciłam przed siebie. Z zarośli wyskoczyło dwóch mężczyzn, po ubiorze mogłam stwierdzić że są to płatni zabójcy. Cofnęłam się o jeden krok do tyłu, chciałam chwycić kolejny sztylet.
- Za wolno... Słoneczko... - Usłyszałam przy prawym uchu, zanim zareagowałam coś unieruchomiło mi ręce i przyciągnęło do konaru drzewa. Znałam to Jutsu... trzeci ninja wyrósł właśnie z pnia... Pozostała dwójka podeszła do mnie wolnym krokiem, jeden z nich mnie uderzył z pięści w brzuch. Straciłam oddech na kilka sekund, nie mogłam wydusić z siebie słowa. Drugi złapał mnie za włosy i pociągnął, ból był nie do opisania.
- Cichy zabójca... No chyba ktoś się pomylił, ta nastolatka ma zabijać...? - Zaśmiał się jeden z nich, chwilę potem wymierzył mi serię 3 uderzeń prosto w brzuch. Moje oczy się zaszkliły, ale powstrzymałam się od płaczu.
- Żałosne... - Trzeci ninja mnie puścił, upadłam prosto na ziemię. Nie miałam jak się podnieść, całe ciało sparaliżował strach. - Hańba... Ona ma być Jinchuriki Kuramy ?! - Wykrzyknął, pojawił się obok mnie. Zaczął mnie kopać w brzuch, nie wiedziałam jak długo wytrzymam. Jedyne co mogłam zdziałać to zaskoczenie. Przed ponownym atakiem zablokowałam cios, mój brat był ze mną przez cały ten czas. Zaatakował mojego oprawcę, ten wyleciał z prędkością rakiety na swoich przeciwników. Wszyscy troje upadli, postanowiłam wykorzystać tą szansę. Wstałam z ziemi, zagryzając wargę. Chwyciłam sztylety, spojrzałam w kierunku przeciwników. Oni już wstali, szykowali się do ataku. Dzięki umiejętności shunpo, wbiłam się w sam środek, minęła sekunda kiedy się zorientowali. Dla nich było już za późno, pierw wykonałam złowieszczą stal. Na sam koniec przeszłam do lotosu śmierci, z zawrotną prędkością rzucałam w nich nożami. Raniłam ich poważnie, jeden z nich oberwał trzema ostrzami prosto w serce. Nawet nie wiem, kiedy stałam w środku lasu sama. Płatni zabójcy leżeli na trawie, krew zabarwiała glebę na inny kolor. Rozejrzałam się dookoła, dwójka nie żyła. Jeden z nich jeszcze oddychał, postanowiłam zadać ostateczny cios. Na miękkich nogach podeszłam do mężczyzny, ten jak na zawołanie podniósł się. Czas zwolnił, ninja złapał katanę którą trzymał na plecach. Zamachnął się, czułam jak skóra w okolica oka się rozcięła. Krzyknęłam. Odskoczyłam od niego jak oparzona, przyłożyłam dłoń do oka. Ten się tylko uśmiechnął, broń z jego dłoni wyleciała. Dalej nie wiedziałam co się dzieje, zszokowana uniosłam lekko sztylet do góry. Srebro działało jak lusterko, w swoim odbiciu zauważyłam rozcięcie wzdłuż oka. Z tego będzie blizna, na szczęście ostrze nie uszkodziło mi źrenic. Zostałam jednak oszpecona... Nie miałam siły nawet żeby wrócić do domu, upadłam na ziemię razem ze sztyletami w dłoniach. Straciłam przytomność.

< Qolemaru ? >

Od Qolemaru CD Luny

Nie byłem pewien czy mam potraktować zachowanie Luny dosłownie, czy poprostu ona próbuje mnie zmylić. Kręcenie włosami w każdym podręczniku romansów oznacza zakochanie, ale nie znałem jej zamiarów, więc wolałem na razie ograniczyć się do obserwacji. Ostentacyjne odwrócenie się na pięcie również potwierdzało mi moją teorię, jedyne co się mi nie zgadzało to osobowość Luny, która raczej nie pasuje do mojej. Może faktycznie Luna nie kłamała, ale może też faktycznie była we mnie zakochana. Stałem przed wieloma decyzjami które mogły zmienić moje życie, Oświadczyć się jej, czy poczekać, iść za nią, czy dać jej czas na przemyślenia. Te decyzje nie dawały mi spokoju, więc mimowolnie postanowiłem wybrać powolniejszy obrót spraw i poszedłem pomedytować. Zawsze mnie to uspokajało, ale tym razem, nawet to mi nie pomagało. Postanowiłem udać się do Kraju Ognia, do Wioski Ukrytej w Liściach, w celu poproszenia przywódcę Klanu Hyuga o wytrenowanie mnie w technikach Delikatnej Pięści. Po długiej podróży na grzbiecie Saruko, dotarłem na miejsce, ale czekało na mnie rozczarowanie. W tej chwili cały Klan Hyuga był poza wioską, na poniekąd tajnej misji. Wróciłem więc niezadowolony do Kraju Lodu, postanowiłem wykąpać się w gorących źródłach. Rzadko tam ktokolwiek przychodził, więc było idealnym miejscem na relaks. Kiedy się zanurzałem w wodzie, zza ściany usłyszałem szloch, i potężne uderzenia w ścianę. Zanim się zorientowałem, ściana runęłą a ja zobaczyłem w tamtym miejscu Lunę.
<Luna?>

sobota, 25 kwietnia 2015

Od Luny CD Qolemaru

- Jestem tylko trochę zmęczona, to wszystko. - Zaczęłam bawić się swoimi włosami.
- Luna..? - Qolemaru podszedł do mnie bliżej, chciał wywrzeć presję oraz dowiedzieć się co takiego ukrywam. - Coś czuję, że nie mówisz mi prawdy. - Przekręcił lekko głowę.
- No to źle czujesz, bo to co mówię jest prawdą... Jeśli mi nie wierzysz no to trudno, nic z tym nie zrobię. Jak dla mnie trening się skończył, muszę już iść. Cześć. - Odwróciłam się napięcie i skierowałam w stronę zamku, nawet nie chciałam patrzeć czy Qolem za mną idzie. To było chamskie, że go tak zostawiłam... No cóż... Byłam ciekawa jednego, czy odczytał moją sekretną wiadomość.

< Qolemaru? >

Od Qolemaru CD Luny

-Przykro mi, ale to był dowód na to że kłamałaś.-powiedziałem i pomogłem jej wstać.-A wątpię żeby ten jeden raz w którym ze mną wygrałaś, był przypadkowy. Więc albo się teraz skup i nic nie mów, albo mi wytłumacz co się dzieje i zrobimy sobie przerwę.-Byłem odrobinę zły na Lunę, że nadal mi nie ufała, nadal mi nie chciała powiedzieć co się działo od czasu sprowadzenia jej na Góry Kiryumi do mojego zemdlenia. Cały czas ukrywa przede mną prawdę, o jej bracie również dowiedziałem się po czasie. Z zamyślenia wyrwała mnie jej odpowiedź.
<Luna?>

Od Luny CD Qolemaru

- Nie... Czemu pytasz... - Zapytałam. - Walczę tak samo jak wcześnie. - Odparłam, blokując cios.
- Coś mi się wydaje, że kłamiesz... - Powiedział.
- Serio ! - Podniosłam głos. - Mam taki sam styl j... - Nie dokończyłam, zapomniałam o gardzie... Najważniejszej rzeczy podczas walki. Czas zwolnił, pięść Qolemaru zderzyła się z moim policzkiem. Ten zamach był tam silny, że odrzuciło mnie o kilka metrów dalej. Zderzyłam się z ziemią, coś szumiało mi w głowie. Nie mogłam racjonalnie myśleć, zareagowałam zbyt wolno. Wolnym ruchem, podniosłam się do siadu.

< Qolemaru? >

Od Qolemaru CD Luny

-Mam coś ciekawego w zanadrzu, chociaż nadal uważam że w tych czasach może ci się przydać kontrola nad Kuramą. Skoro ci jednak tak zależy na chwytach.....-westchnąłem ciężko-niech ci będzie...... ale uważam że jesteś w tym raczej lepsza ode mnie.
-Yaaay. Zacznijmy już, no! - Luna skakała z radości niczym mała sarenka.
-Okay, spokojnie, zacznijmy już wreszcie. Może najpierw drobna rozgrzeweczka. Zwyczajna walka wręcz powinna być w porządku. Drobny sparing na początek dnia.- zaczęliśmy naszą walkę, ale wydawało mi się że Luna się nie starała, jej ataki były słabe i nieprecyzyjne. Mimo to kontynuowałem blokowanie, nie myśląc chwilowo o ataku, do czasu aż Luna się nie weźmie w garść.
-Heeej!! Luna!!! Co jest z tobą!?! Coś nie tak?!?
<Luna?>

Od Luny CD Qolemaru

- Mi pasuje, lubię trenować to taki mój żywioł. - Zaśmiałam się lekko.
- Dobrze, musisz się nauczyć kontrolować kuramę. To silna bestia, odpowiedni trening i wszystkie jutsu z jego udziałem będą o wiele łatwiejsze i bardziej skuteczne.
- Rozumiem, ale zanim opanuję to do perfekcji trochę czasu minie... Więc, może nauczysz mnie walki wręcz...? - Przekręciłam lekko głowę.
- Przecież ty umiesz walczyć, na co Ci wtedy dodatkowe godziny czegoś co umiesz. - Zaśmiał się cicho.
Uwielbiałam jego śmiech, był taki zaraźliwy. - Chodzi mi o nowe chwyty naucz mnie czegoś... Proooosze. - Podeszłam do niego i zrobiłam maślane oczy. Miałam nadzieję, że to zadziała.

< Qolemaru? >

Od Qolemaru CD Luny

-Jeszcze nie, najpierw musisz zmieszać swoją krew z moją, inaczej byś anulowała kontrakt z Shenem.-ugryzłem swój kciuk, i przyłożyłem go do kciuka Luny.-Teraz musimy się oboje podpisać tą krwią na tamtym papirusie. Ostatnie co zostanie to wybór feniksa, ale tobie to już zostawię.-uśmiechnąłem się i napisałem swoje imię na papirusie.-A i Luna.... jeszcze jedna rzecz.
-Hmmm?-mruknęła Luna.
-Tego przywołania możemy używać tylko razem. W innym wypadku nie zadziała, bo przywołamy nasze "pierwsze" zwierzaki.- Po podpisaniu "kontraktu" wróciliśmy do wioski.
-Hej, co byś powiedziała na kontynuację naszego treningu?
<Luna?>

Od Luny CD Qolemaru

- Nie, było stosunkowo cicho... Ale teraz przywołanie jest najważniejsze... - Wyciągnęłam zza pleców sztylet, przejechałam nim po placu, lekko zabolało ale dało się przeżyć. Qolem zrobił to samo, wszystko już było prawie gotowe, tylko jeszcze podpisać ten dziwny kontrakt. - Za bardzo nie wiem co mam teraz zrobić, podpisać to... czy jak... - Spojrzałam na Qolemaru z zaciekawionym spojrzeniem, ten wpatrywał się w przestrzeń. Podeszłam do niego i pstryknęłam mu przed oczyma, palcami. Chyba podziałało, bo zamrugał.
- Qolem...
- Yyy, tak?
- Co mam zrobić, podpisać się czy jak.

< Qolemaru? >

Od Qolemaru CD Luny

-Ehh, na czym to....-głowa mnie bolała, ale wracałem do normy.-Aaaa... tak, przywołanie.-kompletnie wtedy zapomniałem o sercu od Luny, w tej temperaturze się roztopiło.-Co my mieliśmy zrobić....-znowu pojawił się mętlik w głowie.-Aaaa.... no tak, mieszanie krwi, kontrakt i....., coś jeszcze. Co to było......?-wciąż czułem się jak na naprawdę mocnym kacu.-Luna....-kontyuowałem.
-Co....?-spytała zdziwiona Luna.
-Czy coś się działo, kiedy byłem nieprzytomny? I chwilę przed, zdaję mi się że nie pamiętam, co się wtedy działo?
<Luna?>

Od Luny CD Qolemaru

- Qolem ! - Krzyknęłam. - Ocknij się ! - Złapałam go za ramiona i starałam się postawić do siadu. Bez skutku, był za ciężki nie miałam tyle siły. Uformowałam w dłoni kulkę lodu, ta pod wpływem gorąca zaczęła się topić. Woda spadła prosto na twarz Qolemaru, ten ocknął się. Otworzył oczy, rozglądał się po terenie szukając kogoś wzrokiem.
- Wszystko okey...?
- Tak, wszystko okej... Nic mi mi jest nie musisz się martwić... - Uśmiechnął się lekko.
- Możesz mi wyjaśnić co się stało, to chyba nie było normalne... - Przekręciłam lekko głowę.

< Qolemaru ? >

Od Qolemaru CD Luny

Kiedy Luna wręczyła mi to serce, zamurowało mnie. Nie mogłem uwierzyć w to co się właśnie stało. To co trzymałem w rękach, to nie mogło być serce. Mój umysł nie mógł tego ogarnąć. W trakcie moich rozmyślań całe moje ciało zamieniło się w płonącą pochodnię, ale gorąc ten, nie dotykał mojego ciała. Nie wiedziałem co się dzieje, chwilę potem straciłem przytomność.
<Luna?>

Od Luny CD Qolemaru

- Tak, oczywiście tylko teraz muszę Ci coś powiedzieć. - Spojrzałam na niego.
- Ohh... Pewnie mów śmiało, wiesz że zawsze Cię chętnie wysłucham - Położył swoją dłoń na moim policzku, wpatrywał się we mnie wyczekując tego co powiem.
Ja wystawiłam tylko jedną dłoń do przodu, zaczęłam coś formować. Ciepłe warunki utrudniały mi pracę, jednak ja się nie poddawałam. Pierw było widać tylko bryłę lodu, z czasem zaczęła ona przybierać odpowiednie kształty. Qolem wpatrywał się w moje dłonie, śledził każdy mój ruch. Uśmiechnęłam się do Siebie, bo lód zaczął się mnie słuchać. To co zrobiłam przypominało serce, naniosłam jeszcze parę poprawek. Kilka sekund było później, lodowa rzeźba opadła na dłonie Qolemaru. A ja spojrzałam mu wyczekująco w oczy, byłam ciekawa jaka będzie jego reakcja.

< Qolemaru ? >

Od Qolemaru CD Luny

-Hej Luna, spokojnie, jesteś w bezpiecznym miejscu. To jest pasmo gór Hitori, jedna z Ukrytych Mistyczych Krain. Jesteś tu z pewnego, interesującego powodu.-zaśmiałem się.
-Co? Jakiego?-zdziwiła się Luna. Ja ją odstawiłem, i wyjaśniłem całą sprawę z kolejnym konraktem.
-To co Luna? Zgadasz się?
<Luna?>

Od Luny CD Qolemaru

Siedziałam w swoim pokoju całkiem sama, w całym pałacu nie było żywej duszy... No dobra, mój brat był. Nauczyłam się go wyczuwać, stał obok mnie i pilnował niczym strażnik. Czułam się dziwnie, czegoś mi brakowało. Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju, schodami skierowałam się do holu. Szukałam wzrokiem Qolemaru, brakowało mi jego obecności... Potrzebowałam go. Wyszłam przed pałac, nikogo nie było prócz piór...? Podeszłam do skrawka wypalonej ziemi, chwyciłam obiekt. W tej właśnie pojawił się ogromny feniks, złapał mnie za ramiona. Wzbił się w górę, zaczęłam się wyrywać. Jednak zanim zdążyła chwycić sztylet, wlatywaliśmy do portalu. Momentalnie zrobiło się strasznie gorąco, zakręciło mi się lekko w głowie.
- Puść mnie... - Mruknęłam.
To chyba było moje najgorsze życzenie, spadałam w dół liczyłam na twarde przywitanie... Może nawet śmierć, ale to się nie stało. Spadłam w czyjeś ramiona, zobaczyłam mojego przyjaciela.
- Qolemaru ! - Wtuliłam się w niego. - Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Cię widzę. - Chwilę później zdałam sobie sprawę z tego co zrobiłam. Zastygłam w bezruchu, czekając na reakcje Qolem'a

< Qolemaru ? >

Od Qolemaru CD Luny

Skupiłem w lewej ręce chakrę Stylu Wody, w prawej Stylu Wiatru, uformowałem pieczęć Tygrysa i użyłem Jutsu Stylu Lodu: Lodowych Jaskółek. Feniks wydawał się nimi rozbawiony i przykucnął mi na ramieniu.
-Hej, zabieraj mi stąd tego płonącego intruza! Zabieraj go stąd!-krzyknęła Luna po czym zamknęła się w pokoju. Ja natychmiast wybiegłem z pałacu, poza teren wioski. Ten feniksiak wydawał się mnie lubić, ale jego mama zaatakowała mnie znikąd. Jednak maluch mnie obronił, wytłumaczył swojej mamie całą sytuację a ona zabrała mnie do swojej krainy, Gór Hitori. Tam nakazali mi podpisać kontrakt przywołań, ale z pewnym haczykiem. Miałem już swoje przywołanie, więc nie mogłem mieć drugiego. Do tego była wymagana inna krew, więc miałem tam przywołać inną osobę z którą bym wymieszał krew. Jedyną kandydatką była Luna.
<Luna?>

Od Luny CD Qolemaru

- Qolem... proszę idź sobie... Nie mam humoru... - Krzyknęłam.
- Ale to nie ja... To coś topi twój zamek...
- Że co ?! - Podniosłam się na łokciach, podłoga topniała niczym lody w letni dzień. Wyskoczyłam z łóżka i popędziłam do drzwi, otworzyłam je w popłochu. Przed nimi stał mały feniks, stukał dziobem o framugę. Pod jego łapkami lód zamieniał się w wodę, wszystko powoli się waliło. - Błagam ptaszyno, nie rób tego... Zaraz mój dom zamieni się w rzekę... - Przykucnęłam na przeciw niego i wyciągnęłam dłoń w której formowała się kulka lodu i śniegu. Zaciekawiony ptak wpatrywał się w nią jak w obrazek. Uderzyłam dłonią w podłogę, ściany pałacu zaczęły się odnawiać tak samo jak i reszta. Nie starczyło to jednak na długo. - Musimy coś wymyślić... Bo zaraz ten pałac runie...

< Qolemaru ? >

Od Qolemaru CD Luny

Po drobnym "wypadku" w sypialni Luny, położyłem się w pokoju gościnym i czekałem aż Luna wróci z piętra, tymczasem rozmyślałem o przeszłości i przyszłości, kiedy usłyszałem dziwny hałas z góry. Kiedy poszedłem to sprawdzić, schody wydawały być mokre, jakby się roztapiały, ściany również topiły się w ledwie zauważalnym tempie. Wspinałem się dalej uważając na to, żeby się nie przymrozić do podłoża. Kiedy podszedłem do drzwi Luny okazało się że do środka wleciało pisklęcie feniksa i pukało w jej drzwi.
<Luna?>

Od Qolemaru CD Luny (+Niano)

-Dzięki że mnie tu ściągnęłaś, ale radziłem sobie świetnie.-uśmiechnąłem się i mrugnąłem porozumiewawczo.-przynajmniej mam czas żeby się uleczyć. Isobu!-krzyknąłem i moje rany zaczęły się leczyć. W takiej sytuacji, jedyne co mogło się zdarzyć, to Kazama pomagający dla Niano.-Okay, będę już wracał.-powiedziałem do Luny.-Możesz mi otworzyć jakiś portal, albo cokolwiek żebym tam wrócił?
<Luna?>

Od Luny CD Qolemaru ( + Niano )

- Nic Ci nie jest..?
- Nie, spokojnie tak łatwo mnie nie pokona. - Uśmiechnął się lekko. - Trzeba z nim skończyć.
- Wiesz jak to zrobić...? - Przekręciłam lekko głowę.
- Jakiś plan mam... - Zastanowił się.
- Proszę Cię, bądź ostrożny... - Westchnęłam.

< Qolemaru? >

piątek, 24 kwietnia 2015

Od Luny CD Qolemaru

Poczekałam tylko, aż on opuści moj pokój. Wtedy wyszłam powoli zza drzwi szafy, drżącą ręką chwyciłam suche ubrania. Nałożyłam je na siebie w wolnym tempie, usiadłam sparaliżowana na łóżku, nie wpuszczałam nikogo do swojego pokoju przez resztę dnia. Czułam się głupio, chciałam zapomnieć o tym co się wydarzyło. Postanowiłam się zdrzemnąć, oparłam głowę na poduszce. W tym właśnie czasie ktoś zapukał do drzwi.

< Qolemaru? >

Od Qolemaru CD Luny

Byłem w sporym szoku, kiedy przerażony wparowałem do pokoju Luny, z powodu jej wrzasku, a zobaczyłem ją niemalże nagą.
-E-e-e to ja może przyjdę później-powiedziałem ze wstydem w głosie, i powoli się wycofywałem z pokoju. Nie byłem pewien reakcji Luny, ale czułem że nie powinno tam mnie być.
<Luna?>

Od Luny CD Qolemaru

- Czujesz się już lepiej ? - Przekręciłam lekko głowę.
- Tak, spokojnie jestem twardy. - Uśmiechnął się lekko, ułożył się trochę wygodniej na sofie. - Przyjemnie tutaj, mogę tutaj zostać całe życie.
- Możesz tu przebywać ile tylko chcesz, tylko nie potłucz mi rzeczy, bo wtedy głowę urwę. - Skarciłam go wzrokiem, jednak potem się zaśmiałam. - Odpocznij, jak coś to mnie zawołaj będę u siebie.
- Jasna sprawa. - Przymknął oczy i oparł się wygodniej.
Wzięłam swój kubek z kakao i poszłam na górę czytać książkę, uwielbiam czytać to jest moja mała ucieczka od rzeczywistości. Weszłam po lodowych schodach do swojej sypialni, odstawiłam kubek na komodzie. Ja usiadłam na łóżku i otworzyłam moją powieść, w końcu mogłam poczuć się sobą. Już zapomniałam jak to jest wczuwać się w główną rolę bohaterki i wyobrażać sobie całą akcje i zdarzenia. Księżniczka z lodu to kryminał, taka tematyka była dla mnie idealna. Zaczytałam się, można mnie nazwać molem książkowym, albo coś w tym rodzaju.
Nawet nie wiem ile tak siedziałam, z mojego świata wyrwało mnie skrzypienie drzwi. Zawiał chłodny wiatr, przeciąg był tak silny że strącił kubek z gorącym kakaem na moją bluzkę.
- Ałć !! - Krzyknęłam, jednak chwile potem zatkałam sobie usta. Przecież Qolemaru jeszcze spał, cichym krokiem podeszłam do szafy i wyciągnęłam czyste ciuchy. Rozebrałam się z tych przemoczonych, zostałam tylko w bieliźnie. Szelest na holu wytrącił mnie z równowagi, moje uszy drgnęły. Do pokoju wpadł Qolem ze sztyletem w dłoni.
- Wszy... - Urwał w połowie, gapił się na mnie. Dopiero potem zorientowałam się, że stoję przed nim prawie naga. Nie miałam jak się zakryć, instynktownie ogony zakryły części mojego ciała, ale ja schowałam się za drzwi od szafy. Czułam jak na moje policzki wychodzą rumieńce.

< Qolemaru ? >

Od Qolemaru CD Luny

Czułem się dziwnie, wszystko dookoła mnie się kręciło, ale nawet w tym stanie mogłem stwierdzić, że to jest pałac Luny. Zerwałem się na równe nogi, ale odrazu upadłem na podłogę. Wywołałem potężny huk, Luna wbiegła do pokoju jak poparzona.
-Nic cie nie jest?!?-spytała zmartwiona.
-Tia, w porządku, tylko chyba sobie nos rozwaliłem-zaśmiałem się i zacząłem się podnosić. Jednak moja siła w kończynach zniknęła, a ja ponownie się wywaliłem. Luna pomogła mi się z powrotem położyć, przyniosła mi coś do jedzenia, i zrobiła lodowe okłady.
-Hej, spokojnie, nie musisz sie mną tak przejmować. Ja sobie potrafię radzić samemu, nie chcę żebyś się przemęczała.
-Ale ja chcę!-wykrzyknęła Luna, ale chwilę potem się opanowała, zaczerwieniła i powiedziała spokojniejszym głosem: -Ty poświęciłeś mi swój czas i energię, więc to chyba naturalne że teraz chcę ci się odwdzięczyć.
<Luna?>

Od Luny CD Qolemaru

Kiedy się już ogarnęłam wyszłam na dwór, szukałam Qolem'a. Poczułam wyrzuty sumienia, że go wyrzuciłam za drzwi. Szukałam go wzrokiem, po całym terenie zauważyłam że ktoś leży na ziemi. Podbiegłam tam, to był Qolemaru.- Boże ! Coś ty zrobił ! - Przyłożyłam swoją dłoń do jego czoła, był lekko rozpalony. Uniosłam rękę do góry, zaczęłam formować małą kulkę śniegu, kiedy była gotowa ' wszczepiłam ' ją do jego głowy. Temperatura zaczęła spadać, uśmiechnęłam się lekko obróciłam go na plecy i ułożyłam jego łepetynę na swoich kolanach. W tym czasie zaczął padać deszcz, lubiłam taką pogodę zupełnie świadoma tego co robię, pogłaskałam go po policzku. Chyba zaczynałam coś do niego czuć, heh ciekawe. Byłam cała przemoknięta on też, zagwizdałam na swojego pupila. Ten pojawił się nad moją głową, przyjął formę wilka. Pomógł mi z Qolemaru, zanieśliśmy go do domu ja w tym czasie zrobiłam ciepłe kakao i kanapki. Qolem'a owinęłam kocem, siebie tak samo usiadłam obok niego na sofie. Czekałam aż się obudzi.

< Qolemaru ? >

Od Qolemaru CD Luny

-Emm.... sam nie pamiętam, ostatnie co pamiętam, to to że tańczyliśmy w klubie.-Luna nie chciała jednak słuchać, wyrzuciła mnie z pokoju, wyszedłem na dwór, postanowiłem potrenować technikę Delikatnej Pięści Klanu Hyuga. Płynęła we mnie krew Hyuga, więc wierzyłem, że mogę to opanować, nawet bez nauczyciela. Znałem podstawy tej techniki, więc nie bałem się porażki. Po mozolnych treningach, udało mi się opanować technikę znaną jako:
Osiem Trygramów: 16 pięści. Postanowiłem nauczyć się 32 pięści, zanim rozpocznę przerwę. Głód motywował mnie do pracy, trenowałem cały tydzień bez przerwy, ale bez efektów. Kiedy już miałem wykonać 17 pięść, padłem na trawę z głodu i wyczerpania. Ostatnia moja myśl przywołała mi do umysłu Lunę.
<Luna?>

Obserwatorzy