Ni stąd ni zowąd, Luna zasnęła mi na ramieniu. Nie wiedziałem dlaczego, ale poprawił mi się humor. Wyglądała uroczo kiedy spała, zabójczyni o twarzy kotka. Zaśmiałem się w duchu, popatrzyłem na nią i zabrałem do jej pałacu. Po drodze czekało na mnie kilka niemiłych niespodzianek, ale Luna przy dźwiękach walki tylko bardziej się uśmiechała. Po każdym kopnięciu, niezależnie, kto kogo kopnął, na twarz Luny wchodził uśmiech, raz się nawet zaczęła śmiać przy większej ich ilości pod rząd. Kiedy już dotarliśmy na miejsce, zaniosłem ją do sypialni poślizgnąwszy się wpierw na schodach, jednak znowu szczęście mi dopisało i jej nie obudziłem. Zostawiłem przy niej klona, aby mi zdawał raport czy wszystko z nią w porządku, a sam zająłem się ogarnianiem porządku i robieniem obiadu. Luny tu już sporo czasu nie było, gdzieniegdzie widywałem pajęczyny, niektóre już pokryte lodem. Podczas sprzątania ponownie narobiłem niechcący sporo hałasów, ale na moje szczęście Luna dalej spała. Kiedy w końcu już ogarnąłem wszystkie sprawy, zaniosłem jej do pokoju ciepły posiłek, kiedy nagle wyskoczyła z łóżka i złapała mnie za szyję, jakby próbowała mnie zniżyć do poziomu łóżka. Efekt otrzymała jednak odwrotny, ponieważ zamiast mnie ściągnąć na dół, to podciągnęła się na mojej szyi i była przed moją twarzą. Byłem nieco zdezorientowany, ale Luna się tylko zaśmiała i powiedziała uroczym głosem:
-Jesteś nieco dzisiaj niezdarny, nie uważasz?
<Luna?>
środa, 6 maja 2015
Od Qolemaru CD Luny
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz