sobota, 16 maja 2015

Od Santany do Qolemaru

Dzień był jak co dzień. Czas nudno toczył się w restauracji El Diablo. Dziś było mało klientów.
Pani Basia z kiosku i paru innych. Mówiąc o tych innych to byli ciekawi ludzie z wioski ukrytej w lodowcu. -Dzień dobry! Kelnerze moge pana prosić na moment?- powiedział jeden z nich. Podszedłem do 3 gości i grzecznie odpowiedziałem, jak przystało na miłego kelnera po godzinach -Co podać przyjaciele?. Poprosili o litr sake i moje popisowe danie, czyli Super Ostre Ramen Santany. Nigdy nie zapomne ich twarzy. Zarazem cierpienie jak i radość przy posiłku. SORS poparzyło ich tak bardzo, że tutejsze sake łagodziło ból. Ja i Wilk, wyśmialiśmy ich po czym dodałem -co się stało chłopaki? za dużo przypraw? :D- zakończyło się śmiechem.
Jako iż klientów już nie było, to siedziałem z nimi i rozmawialiśmy. Dowiedziałem się również o tym że Kage ich wioski, może wskazać mi osobe która pomoże mi w treningu. Po zamknięciu, powiedziałem do Wilka- jutro ruszamy mój drogi, ale czym by tu pojechać... no nic! Trzeba cisnąć zlecz a kolego!- Wilk już chyba się załamał, gdyż jak dałem mu ramen (już nie te ostre bo biedak by nie wytrzymał), nie chciał go zjeść. W końcu Wilk nie był zwykłym wilkiem, gdyż był udomiowony, nie był zwykłym psem gdyż był o wiele mądrzejszy i silny jak niedźwiedź. Na drugi dzień od razu ruszyliśmy w droge. Racje żywnościowe przygotowałem na mniej więcej 3 dni drogi (wystarczyły równo na droge i więcej). Przez pierwsze dwie godziny drogi, wszystko było dobrze, lecz paru zbirów nam przeszkodziło.
Po dotarciu do wioski ukrytej w lodowcu zobaczyłem pustki przy bramie i śpiących strażników. Pomyślałem sobie ze nie będę ich budził i przejde obok. Nagle usłyszałem muzyke i poczułem naprawdę okropne jedzenie. Poszedłem z Wilkiem zobaczyc co sie dzieje. Po wejsciu do kuchni (która była wyposażona o niebo lepiej od mojej). Szef kuchni spał napruty w rogu. Gdy jedyny kucharz który nie zajmował się akurat piciem sake jak koledzy powiedziałem-Hej młody przy kałamarnicy! Co sie tutaj dzieje?. Odpowiedzial mi ze Qolemaru (ten z opowieści kolegów klientów) sie żeni. Zapaliłem papierosa i powiedziałem - tylko Prawdziwy kucharz ogarnie ten syf. Przygotowałem 100 SORS, 100 talerzy takoyaki i 400 innych potraw. Po chwili do kuchni wszedł mężczyzna i zapytał-Kto jest odpowiedzialny za to jedzenie?.-Ja, a kto pyta do cholery?-odpowiedziałem. Młody natychmiast walnął mnie w głowe i wyszeptał-to jest Pan Qolemaru! Troche szacunku!. -Właśnie na pana czekałem... Słyszał pan o jakimś starszym mężczyźnie, który moze mnie wytrenować i w boju, i kuchni?-
<Qolemaru?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy