Dzień był jak co dzień. Czas nudno toczył się w restauracji El Diablo. Dziś było mało klientów.
Pani Basia z kiosku i paru innych. Mówiąc o tych innych to byli ciekawi
ludzie z wioski ukrytej w lodowcu. -Dzień dobry! Kelnerze moge pana
prosić na moment?- powiedział jeden z nich. Podszedłem do 3 gości i
grzecznie odpowiedziałem, jak przystało na miłego kelnera po godzinach
-Co podać przyjaciele?. Poprosili o litr sake i moje popisowe danie,
czyli Super Ostre Ramen Santany. Nigdy nie zapomne ich twarzy. Zarazem
cierpienie jak i radość przy posiłku. SORS poparzyło ich tak bardzo, że
tutejsze sake łagodziło ból. Ja i Wilk, wyśmialiśmy ich po czym dodałem
-co się stało chłopaki? za dużo przypraw? :D- zakończyło się śmiechem.
Jako iż klientów już nie było, to siedziałem z nimi i rozmawialiśmy.
Dowiedziałem się również o tym że Kage ich wioski, może wskazać mi osobe
która pomoże mi w treningu. Po zamknięciu, powiedziałem do Wilka- jutro
ruszamy mój drogi, ale czym by tu pojechać... no nic! Trzeba cisnąć
zlecz a kolego!- Wilk już chyba się załamał, gdyż jak dałem mu ramen
(już nie te ostre bo biedak by nie wytrzymał), nie chciał go zjeść. W
końcu Wilk nie był zwykłym wilkiem, gdyż był udomiowony, nie był zwykłym
psem gdyż był o wiele mądrzejszy i silny jak niedźwiedź. Na drugi dzień
od razu ruszyliśmy w droge. Racje żywnościowe przygotowałem na mniej
więcej 3 dni drogi (wystarczyły równo na droge i więcej). Przez pierwsze
dwie godziny drogi, wszystko było dobrze, lecz paru zbirów nam
przeszkodziło.
Po dotarciu do wioski ukrytej w lodowcu zobaczyłem pustki przy bramie i
śpiących strażników. Pomyślałem sobie ze nie będę ich budził i przejde
obok. Nagle usłyszałem muzyke i poczułem naprawdę okropne jedzenie.
Poszedłem z Wilkiem zobaczyc co sie dzieje. Po wejsciu do kuchni (która
była wyposażona o niebo lepiej od mojej). Szef kuchni spał napruty w
rogu. Gdy jedyny kucharz który nie zajmował się akurat piciem sake jak
koledzy powiedziałem-Hej młody przy kałamarnicy! Co sie tutaj dzieje?.
Odpowiedzial mi ze Qolemaru (ten z opowieści kolegów klientów) sie żeni.
Zapaliłem papierosa i powiedziałem - tylko Prawdziwy kucharz ogarnie
ten syf. Przygotowałem 100 SORS, 100 talerzy takoyaki i 400 innych
potraw. Po chwili do kuchni wszedł mężczyzna i zapytał-Kto jest
odpowiedzialny za to jedzenie?.-Ja, a kto pyta do
cholery?-odpowiedziałem. Młody natychmiast walnął mnie w głowe i
wyszeptał-to jest Pan Qolemaru! Troche szacunku!. -Właśnie na pana
czekałem... Słyszał pan o jakimś starszym mężczyźnie, który moze mnie
wytrenować i w boju, i kuchni?-
<Qolemaru?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz