Cholera znowu. Znowu nie mogłem się ruszać. Gniew mnie opanował. Wstałem i moje nogi zapłonęły dzięki mojej umiejętności. Zapaliłem papierosa.
-Naprawdę musiałeś? Kolejna osoba kładzie mnie na ziemię. I powiem jedno.... Był to cholerny ostatni raz.- powiedziałem po czym rzuciłem sie na klona. Wytoczyłem mu serie kopnięć na twarz, a gdy wyleciał w powietrze użyłem huraganu ostrza wiatru żeby go wykończyć.
-Poczyniłeś wielkie postępy. Ale nadal nie wiesz o co chodziło. Jeszcze troche chyba tu posiedzisz- powiedział Qolem.
-Qolemie, ja dobrze wiem o co chodziło z tym treningiem. Nigdy się nie poddawaj. Czyż nie?-
-Zadałeś. Możesz wracać. Finito. Chyba
że chcesz potrenować? Słyszałem że używałeś swojego KG? Pokaż dłoń.- rozkazał. Pokazałem mu dłoń, a na niej były 2 kwadraty. Ostatnimi osobami z tą techniką byli: Hiruko i Himekawa Santam. Mój ojciec.
Była też plotka że każdy z KG mroku, moze tworzyć cchimery.
-Dzięki Qolem. Moge już wracać? Potrzebuje sam opanować.... Noo... Kinjutsu.....-
-Że co? Ocipiałeś?! Jak Orochimaru.... A czemu kinjutsu?-
-Mój ojciec tez to potrafił i uratował mnie! Pomagał ludzią! Np. Wilk zabija cywili czy pomaga mi? No właśnie. On też jest chimerą. Ja lece ide do lasu na pewien okres przed wojną. Dowidzenia.- powiedziałem po czym odeszłem. Qolemaru był zadowolony tym że ukończyłem trening. Po drodze kupilem książkę o pieczeciach recznych.
*Tydzień później, 3 dni przed wojną*
"Dobra już rozumiem.. Dobra wsystko na miejscu" powiedziałem w myślach. Wtem z klifu spadł człowiek. SSamobójca.
-debilu! Zaraz umrzesz.... Pomożesz mi, ok?- powiedziałem. Postawiłem obok siebie Wilka, który chciał mi pomóc, schwschwytaną małpe (chyba młody goryl) i samobójce o imieniu Jotaru. Użyłem kimera no jutsu i ich połączyłem. Dałem władze nad ciałem Wilkowi, bo jemu ufałem, byli w ciele człowieka, z siłą niedźwiedzia (od wilka) i zwinnąscią małpy. Powstała chimerachimera. Nie umiała jednak mmowic. Nadałem mu imie JoJo.
Kolejne 2 dni uczyłem sie technik.TTrenowałem 24h.
<End?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz