niedziela, 17 maja 2015

Od Luny CD Qolemaru

- Słucham. - Przekręciłam lekko głowę, czekałam na jego pytanie. - Mi możesz powiedzieć. - Zachęciłam go. - Albo jednak.. - Zmieniłam zdanie. - Chodź pójdziemy sobie potrenować, dawno ze sobą nie walczyliśmy.
Qolemaru odstawił mięso z patelni na inny palnik. - Dla mnie bomba, na plaży są idealne warunki. - Uśmiechnął się.
- Dobrze, ty możesz już iść potem dołączę. - Skierowałam się w stronę sypialni, wzięłam szorty oraz koszulkę z krótkim rękawem. Zrobiłam szybki prysznic, narzuciłam na siebie rzeczy, chwyciłam sztylety  i wybiegłam na plażę. Na samym środku stał Qolemaru, spoglądał na ocean. Podeszłam do niego, oparłam mu dłoń na ramieniu.
- Widzę, że już jesteś. Nie przemęczaj się za bardzo, dziś jest mega gorąco.
- Luzik, nie w takich warunkach trenowałam. - Odskoczyłam do tyłu zajmując pozycję bojową. Sięgnęłam po swoje noże, nigdy się z nimi nie rozstawałam.
- Zaczynaj. - Qolem Stworzył lodowe klony, które się na mnie rzuciły. Nor byłam dobratw walce wręcz, ale co zrobić... Zaczęła się bitwa, unikałam ciosów kiedy tylko znalazłam się w odpowiednim miejscu, zamachnęłam się nożem. Zaczęło mi się kręcić w głowie, czarne plamy tańczyły mi przed oczyma.To musiało być od tego słońca. Rzuciłam. Ostrze chybiło 10 cm od głowy lodowego klona, reszta wykorzystała tą sytuację i rzuciła się na mnie. Przygwoździli mnie do ziemi.

<Qolemaru? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy