Miałam teraz mieszane uczucia, zastanawiałam się nad tym czy bycie Mizukage to dobry pomysł. Zżyłam się już z Qolemaru i moim pałacem, trudno będzie mi to zostawić. No ale trudno, skoro dostałam nominację to powinnam się zachować przyzwoicie.
- Luna... wszystko okey...? - Usłyszałam głos Qolemaru.
- Um... Co ? - Spojrzałam na niego. - Yyy, tak wszystko w porządku, tylko zastanawiam się jak ja to wszystko ogarnę. - Podrapałam się w głowę.
- Dasz sobie radę, wierzę w Ciebie. - Uśmiechnął się z dumą - Jesteś silna i wytrzymała, pierwszy raz widzę kogoś kto z taką prędkością wyrzuca z siebie noże prosto w przeciwników... Nie wiem skąd ty je bierzesz... - Zaśmiał się po chwili.
- Hah, moja słodka tajemnica. Uczyłam się u najlepszych trenerów, mówili że widzą we mnie potencjał. No i proszę, widzisz co ze mnie wyrosło. Zabójczyni, która zabija wszystko co spotka na swojej drodze... No dobra, prawie wszystko.
- Samo rzucanie nożami jest już trudne..
- Tak, wiem trzeba wiedzieć kiedy rzucić oraz pod jakim kątem, żeby zadać jak najwięcej obrażeń. Najmniejsza sekunda zwłoki, może kosztować Cię życie. - Zakończyłam swoją jakże pasjonującą wypowiedź. W tym właśnie czasie dotarliśmy do pałacu na terenie wioski wody, czas ciągnął się nieubłaganie.
- Nadszedł czas. - Qolemaru położył swoją dłoń na moim ramieniu, wzięłam głęboki oddech. W tej właśnie sekundzie drzwi się otworzyły.
< Qolemaru ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz