Od jutra od godziny 10.00, możecie przysyłać nowe opowiadania po dokładnym zapoznaniu się z zakładką Fabuła cz.2 ^^. Cała akcja będzie się działa za 10 lat. :)
niedziela, 31 maja 2015
Od Mokuramy CD Jay'a do NIKOGO ^^
Nie wiedziałem co się dzieje, wciąż byłem w szoku. Jay leżał martwy, ja widziałem świat jego lewym okiem, ale również swoim prawym w tym samym czasie. Czułem pustkę, gniew, smutek, rozpacz, uśmiech, radość, śmiech i z powrotem w drugą stronę. Rhea z jakiegoś powodu mnie przytuliła po opuszczeniu jaskini, trzymała mnie opiekuńczym objęciem, po czym powiedziała:
-Kocham Cię, Moku. Proszę, pozbądź się negatywnych emocji, one cię zniszczą, zaczniesz żądać zemsty, zabijesz jego morderców, przyjaciele jego morderców zabiją ciebie, wtedy ja będę musiała zabić twoich morderców, co doprowadzi do mojej śmierci! Chcesz ciągnąć ten cykl nienawiści, który zniszczy wszystkich dookoła? Chcesz zacząć to, co prowadzi do destrukcji wszystkiego? Nie rób tego, nie opuszczaj mnie, nie opuszczaj pamięci o Jay'u, nie opuszczaj nas, nie pogrążaj się w nienawiści i chaosie!! -wykrzyknęła te słowa pełna emocji, po czym zemdlała mi w ramionach. Wciąż słabo widziałem Sharinganem, ale wystarczająco żeby zobaczyć drogę do domu. Tamtego dnia, mój światopogląd zmienił się na dobre.
<END?>
Kolejna śmierć
Kazama Lindo został zabity przez Qolemaru i Lunę, nagroda zostanie wkrótce przesłana na ich konta ^^
Od Qolemaru CD Luny do NIKOGO ^^
Byłem zaskoczony tym, jak szybko Luna się pozbierała po porodzie, już stanęła do walki. Wiedziałem że nie jest głupia, nie walczyłaby gdyby nie dała rady. Jednak ubawiła mnie reakcja Naruto, który nazwał nas "gołąbeczkami". Gdyby Hinata tu była, sam by się tak zachowywał, to nie było żadną tajemnicą. Zawsze pasjonowało mnie życie 7 Hokage, studiowałem to na uczelni zanim sam zostałem Kage, wiedziałem naprawdę sporo. Spytałem się wtedy Naruto:
-Ej, wiesz może którą połówkę Kuramy ma Luna?
-Mówisz o tym z którym walczymy? Ta należała początkowo do mojego ojca, jest strasznie ciemna.
-A wiesz gdzie znajdziemy drugą część?
-We mnie-zaśmiał się Naruto po czym wrócił do walki. Musiałem pamiętać żeby poprosić go o przysługę wydobycia Kuramy z Naruto, chciałem żeby Luna miała całość, prawdopodobnie zmieniło by to rodzaj pieczęci wewnętrznej, nie byłaby aż tak bolesna dla niej. Kolejne potężne uderzenie zmiażdżyło Susanoo, obydwie Kuramy zagryzły się do nieprzytomności, Naruto i Kazama stracili chakrę mędrców, a Kazamie zostało już tylko 7 Sharinganów. Cóż walka się uspokajała, straciliśmy w trakcie Sakurę, Lee, Konohamaru, Naruto, Darui, Kurotsuchi, Gaarę, Chojuro i Kibę. Zostali nam tylko Kakashi i Shikamaru, Quell i Hitana, Luna i Ja. 6 na 1, walka z przewagą, ale nagle Shikamaru, Kakashi i Hitana również wrócili do grobów, a Luna zemdlała. Ograniczyło się to do walki Ja i Ojciec vs Kazama. Szybko go okrążyliśmy, użyłem techniki Mroźnego Czasu, mój ojciec wycofał się na tyły, ja zblokowałem wszystkie punkty chakry Kazamy, nie mógł już wykonywać jutsu, resztę zostawiłem dla ojca, przywołał on ostatnią deskę ratunku, Sasuke Uchiha. Zajęło to ledwie chwilę, Sasuke użył Strzały Indry ze swojego Susanoo, przebiła ona Kazamę na wylot. W końcu został zabity, jednak ostatnim uderzeniem wbił swój kunai w moją nogę. Odskoczyłem, skończyło się niegroźnym zadrapaniem. Kilka dni później, kiedy Luna czuła się już lepiej, mogłem jej przekazać radosną nowinę. Kurama był z powrotem w jej ciele, w całości. Przetransferowałem z ojcem Kuramę z Naruto do Luny, teraz pieczęć była taka sama jak u Naruto.
<END?>
Pożegnanie
Jay Uchiha zmarł w ostatniej misji, został zgnieciony przez ogromny kamień, w obronie Rhea'i Lee. Podarował także swojego Sharingnana dla Mokuramy, a całej Wiosce Ukrytej w Liściach zostawił wielką dziurę w sercu.
sobota, 30 maja 2015
Od Jay'a CD Mokuramy
Już staliśmy przed grotą, kiedy weszliśmy do środka był tam jeszcze tylko jeden Jounin, krzyczał na Rhea'ę leżącą pod ścianą. Po tym jak spojrzałem na nią Sharinganem, było mi wiadome że była pod wpływem Genjutsu. Nie pozostało nic innego jak tylko zaatakować wroga i złamać jutsu. Mokurama od razu przystąpił do akcji, klony otoczyły wroga, każdym z nich podbiegał i starał się zostawić oznaczenie na Jouninie, żeby móc się teleportować. W końcu mu się udało, a ja zamiast walczyć odwiązałem Rhea'ę i wybudziłem z genjutsu. Zanim się obejrzałem, Moku stał na martwym ciele z nożem w plecach wroga. Mogliśmy już się wynosić z jaskini, jednak nagle rozpoczęła się lawina. Zaczęliśmy biec jak mogliśmy, w ostatniej chwili odepchnąłem Rhea'ę z toru lotu wielkiego głazu. Sam za to przypłaciłem ogromną cenę, nie czułem ani grama swojej prawej połowy ciała. Moku próbował podnieść ten głaz, ale był za ciężki, nawet dla niego. Powiedziałem mu tylko:
-Nie przejmuj się mną, jesteś świetnym Chuuninem, nie ważne co inni mówią. Nie opuściłeś przyjaciółki, towarzyszki w potrzebie. Jesteš wzororwym ninja, a ja ci do tej pory nie dałem prezentu za awans przede mną. Zabierz ode mnie mojego lewego Sharingana, ja go i tak nie będę potrzebował. Lawina się skończyła, ostatnie co widziałem to ręka Rhea'i wyciągająca moje oko.
<Mokurama?>
Od Aery CD Yukiko do NIKOGO ^^
-Wybacz mi, ale niestety znowu muszę ci odmówić, przynajmniej tymczasowo. Jay jest obecnie na ważnej misji, spowalniają obecnie wrogie wojska. Twoja prośba musi poczekać do końca wojny, wybacz mi.-powiedziałam z żalem, znowu mu odmawiam. Zupełnie jak w dzieciństwie, ale serce małej dziewczynki jest bezlitosne, stara kobieta już traci swoją odporność na ból innych.
-Nie przejmuj się!-wykrzyknął Yukiko, pokazał mi kciuk w górę, i obiecał: -Wygramy te wojnę, nie martw się o mnie! Jestem tylko jednym z kilkuset tysięcy shinobi z naszych wiosek. Mam jednak dla ciebie prośbę-spoważniał w tym momencie. Wioski Ukryte między Głazami i w Chmurach nie mają obecnie Kage, ich działania są nieskoordynowane. Chciałem cię poprosić o dosłanie do mojej jednostki jednego albo 2 shinobi z umiejętnościami szpiegowskimi, lub technikami Stylu Wiatru.
-W porządku, przyślę jedną osobę jako eskortę do twojej wioski. Z tym shinobi rób co chcesz, ufam ci.-odparłam, po czym Yukiko zniknął. Ostatnie co mi zostało zrobić, to przysłać mu kogoś do eskorty.
<END?>
Uprzejma Prośba
Drodzy Członkowie Bloga
Uprzejmie proszę o umiarkowanie zaczynania ważnych, nowych wątków w opowiadaniach. Pierwsza część całej historii, ma się bowiem niebawem zakończyć. Niemniej jednak blog nie zostanie zdezaktywowany ani zawieszony, zacznie się druga część, w której każdy z nas zacznie w tym samym momencie, licznik opowiadań zostanie wyzerowany, wystartuje nowy, a cała historia będzie się działa odrobinę później. Oczywiście obecne wątki również są do dokończenia, a wszelkie pomysły na nowe opowiadania, proszę zachować na część drugą.
Zgłaszam również uprzejmą prośbę o odpisanie na opowiadania oznaczone wykrzyknikami w Etykiecie Przypomnienie. Niano, Tooru i Kasai, czekamy na was :)
Administracja bloga SW-NG
piątek, 29 maja 2015
Od Yukiko CD Aery
- Mów mi Yukiko, nie lubię jak ludzie zwracają się do mnie po tytule.
- Dobrze ! W takim razie proszę iść za mną, zaprowadzę Pana.
- No dobra, w drogę !
Podczas drogi do gabinetu Hokage rozmyślałem co jeszcze Aera może ode mnie chcieć, sprawą z Rinneganem mieliśmy zająć się jutro więc ciężko było mi cokolwiek wymyślić.
Drzwi do jej gabinetu otworzyły się, Aera siedziała jeszcze przy swoim biurku i czytała starą książkę.
- Jestem jak prosiłaś, a więc co dokładnie chciałaś mi przekazać
- Wiesz co do twojej prośby z Rinneganem, niestety nie mogę się zgodzić, nie chce by przeprowadzano eksperymenty na osobach z mojej wioski, wybacz mi.
- No cóż mówi się trudno, sam bardzo Cię rozumiem i wiem w jakiej sytuacji Cię postawiłem, też bym raczej się nie zgodził na taki pomysł. Przepraszam, że przyszedł mi taki pomysł do głowy.
- Nie musisz przepraszać, po prostu czuła bym się nie pewnie zgadzając się na to.
Mój plan na stanie się silniejszym nie wypalił, samo schwytanie Kazamy stało się przez to trudniejsze, no cóż nie mam się co dziwić, też stawiam bezpieczeństwo osób z mojej wioski ponad wszystko.
Gdy miałem wychodzić już z gabinetu Aery wpadłem na pewien pomysł.
- Słuchaj do wyruszenia i spotkania się naszych wojsk zostały nie całe 4 dni, czy do tego czasu mógłbym Cię poprosić o coś innego ?
- Co miało by to być tym razem ?
- Jak dobrze wiesz posiadam Sharingan'a i całe dnie trenuje, ale nawet te 4 dni nie wystarczą na nauczenie się nowych technik.
- No tak to jest raczej nie możliwe.
- Czy mogła byś na te 4 dni powierzyć mi 3 ninja którzy pomogli by mi przy treningu, może nie nauczę się w tym czasie własnych nowych technik, ale wiem, że będę w stanie skopiować chodź kilka ich własnych technik i przyswoić do tego stopnia, że będą użyteczne w walce, a i zapomniał bym czy możesz też na ten czas przysłać do mnie Jay'a Uchihe. Chłopak tak jak ja posiada Sharingan'a, a kto jak nie inny posiadacz Sharingan'a może go nauczyć wykorzystywać jego pełną moc, no i nauki od samego kage to nie lada zaszycz. To jak ?
<Aera?>
Przypo o opo
Tooru odpisuje dla Kasai!!!
Qolemaru odpisuje dla Luny
Jay odpisuje dla Mokuramy
Yukiko odpisuje dla Aery
Od Mokuramy CD Santany do Jay'a
-A czego się spodziewasz, pewnie że umiem- odrzekł Jay po czym aktywował swoje Genjutsu na szpiegu. Początkowe Genjutsu nigdy nie jest za dobre, nawet to Itachi'ego, było bardzo słabe jak na Genjutsu, Tsukuyomi byłoby lepsze, ale nie mieliśmy dostępu do Mangekyo Sharingana od czasów Sarady Uchiha, więc trudno było czegokolwiek oczekiwać. Oponent jednak był wystarczająco słaby psychicznie, wygadał nam dokładny plan transportu przez Most Kannabi. Mieliśmy pecha, planowali wyruszyć dzień wcześniej, nie było czasu na jedzenie.
-Rhea! Santana Sensei! Nie mamy czasu na szykowanie jedzenia! Ukryty Głaz wysyła swoje wojska już jutro z rana! Musimy się pospieszyć bo nie zdążymy!!-wykrzyknął do nich Jay, po czym wyskoczyliśmy w pole walki. To.... Jojo czy jak to się nazywało zostało jednak w wiosce, odprowadziło więźnia do celi, jako jeńca wojennego. Do wieczora udało nam się dotrzeć do punktu rozstania, Santana Sensei odskoczył na zachód, my dalej biegliśmy do przodu, na północ. Mieliśmy most już w zasięgu, czuć było szum wody, kiedy nagle zauważyliśmy że Rhea'i nie ma z nami. Po obróceniu się zobaczyliśmy shinobi z opaską Wioski Ukrytej między Głazami, prawdopodobnie Jounina, sądząc po ubiorze. Trzymał Rhea'ę z kunai'em pod jej szyją. Byliśmy wtedy bezbronni, jedyne co mogłem zrobić to improwizować
-Czego od nas chcecie?-spytałem, udając że nic nie wiem.
-Ta wasza mała dziewuszka pewnie ma pełno informacji na temat waszej wioski, prawda?-spytał się lekko zboczonym głosem, po czym spojrzał na nas wyczekując odpowiedzi.
-Jesteśmy tylko Geninami, zostaliśmy wysłani na misję poszukiwania kota, dopiero co skończyliśmy akademię.-dalej kłamałem, licząc na szybkie wyjście z sytuacji
-Chcecie mi powiedzieć, że nie macie pojęcia o wojnie?!?- wykrzyknął oburzony.- Czy wy mnie uważacie za idiotę!?!
-Naprawdę nie mamy o niczym pojęcia, mamy tylko znaleźć jednego kota nieopodal.- czułem że to nie wyjdzie, ale mimo wszystko kontynuowałem.
-W porządku, tym razem wam daruję, ale nie wchodźcie nam w paradę.-powiedział spokojnie, po czym poczułem przeszywający ból w oku. Zanim się spostrzegłem, tkwił tam kunai, a kiedy otrząsnąłem się z bólu, Rhea'i tam już nie było. Zabandażowałem sobie lewą połowę twarzy, obudziłem nieprzytomnego Obito, opatrzyłem go najlepiej jak umiałem, jednak to nie było wystarczające. Nigdy nie byłem Medycznym Ninją, więc miałem znikome umiejętności lecznicze. Jay zbierał się by pobiec w stronę z której przyszli tamci shinobi, jednak powstrzymałem go, misja była pierwsza w kolejności, jeśli byśmy ją zawalili, moglibyśmy przegrać wojnę. Jay szarpnął mnie za fraki: -Czy ty masz pojęcie co mówisz!?! Rhea jest naszą przyjaciółką, jak możesz ją tak zostawić?!?-wykrzyknął przez łzy.
-Według zasad, misja zawsze jest ważniejsza od towarzyszy, a ci co nie przestrzegają reguł, w świecie shinobi, są uważani za śmieci!-odkrzyknąłem mu prosto w twarz. On tylko westchnął głęboko, odparł:
-To prawda, że ci którzy nie przestrzegają zasad są uważani za śmieci. Ale ci, którzy opuszczają swoich przyjaciół, są gorsi od śmiecia. Nie wiem jak ty, ale ja wolę być śmieciem, nie chce być jeszcze gorszy!-odkrzyknął po czym pobiegł za śladem Rhea'i. Jego słowa mną wstrząsnęły, nie spodziewałem się czegoś takiego z jego ust. Po chwili namysłu pobiegłem za nim, zobaczyłem go walczącego z 2 Jouninami, jednego pchnął kunai'em w brzuch, jednak drugi zakradał się do niego od tyłu. Szybko aktywowałem swój Styl Drewna: Drewniane Wiertło, MokuDoriru w skrócie. Przebiłem się przez wroga, Jay był zdziwiony z mojego przybycia, podziękował mi za pomoc, po czym nagle rzucił kunai w drzewo przed nami. Zatrzymał się w powietrzu, okazało się że to był shinobi używający kamuflażu. Sharingan Jay'a aktywował trzecią łzę na oku, pogratulowałem mu i weszliśmy do jaskini w której przetrzymywali Rhea'ę.
<Jay?>
czwartek, 28 maja 2015
od Santany CD Aery do Mokuramy lub Jaya
-Czekaj.. Kto do to cholery jasnej JoJo?- zapytała Aera.
-Chime.... To znaczy przyjaciel!
-DEBILU... Czy ty nie słyszałeś co o nich ci mówiłam? No dobra.... Jak pójdziesz dostaniesz moją kuchenkę z siedziby Hokage
-Lece paaa.- powiedziałem kończąc rozmowe. Aera spowodowała mój śmiech. Myślała że będzie jak z drużyną Minato. Myli sie. Dzieciaki już sie pogodziły.
Dzieciaki stały spakowane pod El Diablo
-Cześć dzieciaki! Oo widze Moku nowa kurtka! Gratuluje!
-Dziękuję.- powiedział sucho Moku.
Nagle na dachu zauważyłem szpiega. W mgnieniu oka JoJo go pojmał.
-Moku, Jay, presłuchajcie go. Ja i Rhea przygotujemy prowiant...
<Mokurama, Jay...?>
Od Luny CD Qolemaru
Słyszałam to coraz wyraźniejsze odgłosy walki, bałam się zw Qolemaru może sobie nie poradzić. Przymknęłam oczy, zaczęłam panikować. Musiałam się tam dostać jak najszybciej. Starałam się nawiązać kontakt z moim pupilem, po wielu metodach prób i błędów udało mi się. Nie trwało to nawet sekundy, poczułam jak smok przekazuje mi swoją chakrę, była ona niezwykła. Zregenerowałam siły, shen przekazał mi 3/4 chary. Zdecydowanie za dużo, zerwałam się na równe nogi. Chwyciłam swoje noże, biegłam prosto do wejścia jaskini. W oddali widziałam pomatanczowe futro. Oraz znajomą mi sylwetkę, a raczej kilkanaście znajomych postaci. Dobiegłam do męża.
- Luna.. Jak się czujesz..
- Dobrze, mogę wręcz powiedzieć że zajebiście.
- Hej, gołąbki potem się będziecie całować teraz mamy walkę na głowie. - Usłyszłam głos naruto.
- Kiedyś Cię dopadnę i osobiście złoje dupe. - Pstryknęłam palcami, shen momentalnie zmienił postać. Towarzyszyło mu przy tym dużo dymu, kątem oka widziałam jak jedna ruda kita odgania od siebie Kurz. Na placu boju stały teraz dwa lisy.
< Qolemaru? >
Od Qolemaru CD Luny
W trakcie zaciętej walki pomiędzy mną a Kazamą pojawiła się postać w cieniu, wyglądała jak Luna. Jednak Wielkiego Dojutsu nie można lekceważyć, istnieje wiele sposobów identyfikacji. Chakry nie da się skopiować, tylko Styl Drewna ma taką możliwość, jednak tylko Zetsu jak dotąd wykazał taką umiejętność. Tenseiganem od razu rozpoznałem Shena, przez chwilę nieuwagi Kazama odepchnął nas wszystkich z pleców Kuramy. Należało zmienić strategię, każde z nas weszło w specjalny Tryb Chakry:
Kakashi-Susanoo
Konohamaru- Rasenscarf
Sakura-100 Znaków Medycznych
Rock Lee- 8 Wewnętrznych Bram
Shikamaru- Cienisty transfer
Kiba- 3-głowy wilk
Quell- Styl Mrozu
Hitana- Ochronny Trygram 64 Pięści
Naruto:
-Kurama
-Mędrzec
-Mędrzec 6 Ścieżek
Gaara- tryb Shukaku
Kurotsuchi- Styl Lawy: Lawozbroja
Darui- Styl Pioruna: Piorunozbroja
Chojuro
Qolemaru:
-Isobu
-Tenseigan
-3 Wewnętrzne Bramy
-Mędrzec
-Styl Mrozu
Kazama sam zaczął brać sprawę poważniej, odwinął swoje bandaże z rąk, otworzył 6 Wewnętrznych Bram, wszedł w Tryb 6 Scieżek i przywołał Matatabi, Son Goku i Kokuo. Ta walka stawała się coraz bardziej napięta, walka 4 ogoniastych bestii na 2 (pol Kuramy, pol Shukaku, Isobu). Prawdziwe zawody się dopiero zaczęły, moim celem było wyczerpywanie jego Izanagi jedno za drugim. Pierwsza 10 nie była trudna, zużywał zbyt dużo tego jutsu, a trafianie go od momentu zniszczenia Susanoo przez Lee. Nadal jednak nurtowalo mnie ptanie, dlaczego Luna ominęła walkę
<Luna?>
Od Luny CD Qolemaru
Wszystko poszło się walić, moje życie wisiało na włosku. Nie miałam siły się ruszać, a tam przed jaskinią rozgrywała się walka. Musiałam jakoś zareagować, zaczęłam wysilać swoje mięśnie, żeby popracowały jeszcze trochę. Z ogromną trudnością podniosłam się do siadu, krople potu spływały mi po skroni. Czułam się dziwnie, brakowało mi czegoś. Nie zważając na sytuację, wykonałam gest dłońmi.
- Jutsu... przywołania... - Szepnęłam.
Resztą siły przyzwałam do siebie swojego pupila, ujrzałam swojego klona. Shen był wyszkolony do perfekcji w stosowaniu iluzji, on nawet pachnie tak jak ja. Kiwnęłam tylko głową, a mój klon obrócił się napięcie i ruszył w kierunku wyjścia. Na jego plecach widziałam sztylety, miał zamiar zyskać na czasie i oszukać oczy przeciwników jak i sojuszników.
< Qolemaru? >
Od Qolemaru CD Luny
Nadal monitorowałem sytuację, po wyjściu Aurory, Kurama zerwał obie ręce z łańcuchów wewnątrz pieczęci. Luna wydawała się tracić przytomność, ale szybko ją obudziła Medyczna Kunoichi, jakby zemdlała mielibyśmy problemy z odbiorem Goku. Jednak po dłuższym parciu, Goku również się wydostał. Najgorsze było to, że Kuramę od tamtej pory trzymał tylko łańcuch od głowy. Kazałem jednej z Kunoichi jak najprędzej zabrać Aurorę i Goku w bezpieczne miejsce. Luna była następna w kolejce, tak jak jej obiecałem, ale wątpiłem w to czy zdąży. Kazama nagle pojawił się w jaskini, szybko go stamtąd wypędziłem, jednak pozostałe 3 pielęgniarki nagle stanęły w płomieniach Niebieskiego Ametarasu. Na zewnątrz, czekała mnie niespodzianka. Kurama stał na dworze, opancerzony w Niebieskie Susanoo, kontrolowany przez Kazamę. Nie przebierał w środkach, naprawdę mu zależało na Isobu. Zwyczajna walka nie miała sensu, mogłem jedynie zwiększyć swoją armię. Uformowałem odpowiednie pieczęci, stworzyłem klona który zaczął zbierać naturalną energię, ja natomiast dodatkowo użyłem jutsu Reanimacji. Przede mną pojawili się Konohamaru, Rock Lee, Shikamaru, Kakashi, Sakura, Kiba, Quell, Hitana. Mój ojciec wiedział co robić, sam przywołał jeszcze 5 trumien: Naruto, Gaara, Kurotsuchi, Chojuro, Darui. Więc powstała drużyna 14 osób przeciw osobie o potędze wszystkich razem wziętych. Szanse mieliśmy niewielkie, ale wzrosły biorąc pod uwagę nasz skład fizyczny.
Konohamaru Sarutobi-Wiele Żywiołów
Rock Lee-Ataki Fizyczne
Shikamaru Nara-Strategie
Kakashi Hatake-Sharingan
Sakura Haruno-Leczenie
Kiba Inuzuka-Siła Fizyczna
Quell Yuki-Fuyugan
Hitana Hyuga-Byakugan
Naruto Uzumaki-6 Ścieżek
Gaara z Pustyni-Obrona
Kurotsuchi-Styl Lawy
Chojuro z 7 Mistrzów Miecza-Dwumiecz
Darui -Styl Sztormu
Qolemaru Yuki-Tenseigan
Posiadaliśmy wszystkie znane Dojutsu poza Rinneganem w naszym składzie, jak i wiele Kekkei Genkai, poza samym Mędrcem 6 Ścieżek. Plan który wymyślił dla nas Shikamaru jest taki:
Naruto zatrzymuje Kule Szukające Prawdy Kazamy swoimi własnymi.
Kakashi przewiduje ruchy przeciwnika swoim Sharinganem
Rock Lee próbuje się przebić przez Susanoo
Sakura nie opuszcza mojego boku i mnie leczy w każdym momencie
Hitana melduje sytuację z pola walki dla Shikamaru
Shikamaru siedzi z tyłu pola bitwy i obmyśla dalsze strategie
Gaara zapewnia ochronę przed atakami swoim piaskiem
Konohamaru atakuje z dalekiego zasięgu
Kiba atakuje z bliska po przebiciu Susanoo
Quell i Qolemaru walczą osobiście z Kazamą wewnątrz Susanoo
Kurotsuchi unieruchamia Kuramę
Chojuro osłabia Kuramę
Darui atakuje ze średniej odległości. Walka z Kazamą mogła zająć naprawdę długo, ciekawiło mnie jednak wtedy samopoczucie Luny
<Luna?>
Od Aery CD Yukiko
Rozmyślałam nad pytaniem Yukiko, potęga Rinnegana byłaby dobra, jednak mieliśmy już jednego na świecie. Tooru nadal był studentem akademii, musieliśmy przechować ten skarb najlepiej jak się da. Jednak też czytałam że Senju i Uchiha są wrogo do siebie nastawieni, aby uniknąć odnowy Sharingana w świecie. Dlatego tylko Klan Uzumaki rodzi się naturalnie z Rinneganem, ponieważ ich natura zapobiega przed niestabilnością w świecie. Jednak jeśli krew Senju i Sharingan się połączą, nieodpowiednio kontrolowane mogą zniszczyć świat. Postanowiłam doczytać na ten temat pamiętniki Hashiramy i Madary, dowiedziałam się że tylko ci Senju ze Stylem Drewna są kompatybilni z Rinneganem. To był powód dla którego Kazama nadal nie miał Rinnegana. To był także błąd każdego kto marzył o potędze. Do tej pory tylko 6 shinobi opanowało Styl Drewna: Hashirama, Madara, Obito, Zetsu, Yamato i Mokurama. Tylko 2 z nich było z Klanu Senju. Oznaczało to tyle, że na przypuszczalną ilość 100 bilionów shinobi, tylko 2 miało możliwość bycia katalizatorem dla Rinnegana. Jeden żyje teraz, przed chwilą dostał rangę Chuunina. Nie mogłam pozwolić dla Yukiko na eksperymentowanie na naszym shinobi. Wezwałam go do siebie ze smutną wiadomością, w trakcie oczekiwania doczytałam o konieczności klanowości Uchiha, tak samo jak i Senju.
<Yukiko?>
Od Luny CD Qolemaru
Najgorsze chwilę w moim życiu, właśnie się rozpoczęły. Jeśli ktoś uważa, że rodzenie dzieci jest łatwe... To chyba sprzedam mu liścia prosto w twarz. Złapałam za kawałek płachty, którą byłam przykryta. Ścisnęłam ją tak mocno, aż straciłam czucie w prawej dłoni. Mój oddech znacznie przyspieszył, bicie serca zwiększyło swoje obroty.
- Proszę oddychać głęboko. - Odezwała się jedna z medycznych kunoichi. - Na mój znak, niech zacznie pani przeć.
Spojrzałam na nią z lekkim strachem w oczach, nie miałam chwili żeby odpowiedzieć.
- Teraz. - Rzuciła krótko.
Zaczęłam przeć, nie zdawałam sobie sprawy, że to takie trudne... Robiłam sobie małe przerwy na oddech. Pewnie moja twarz wyglądała jak burak, albo pomidor.
- Świetnie pani idzie. Oby tak dalej!
Najchętniej bym rzuciła cięta riposte, jednak ugryzlam się w język. Czekałam na kolejny znak kobiety. Nastąpił on w kilka sekund, znowu musiałam się wysilić. To była katorga, nie mogłam ocenić sytuacji...
- Widzę główkę! - Powiedziała ożywionym głosem. Dla mnie to był znak, że prawie koniec.
Zaleciłam się do dalszej instrukcji medyka, który uśmiechnął się do mnie po 10 minutach.
- Dziewczynka. - Powiedział.
Uśmiechnęłam się delikatnie, oparłam głowę o poduszkę. Musiałam złapać oddech, byłam wyczerpana. Na przemian robiło mi się ciepło i zimno. Momentalnie usłyszałam śmiech, jakby w swojej głowie, znałam ten głos. Kurama.
< Qolemaru >
Od Qolemaru CD Luny
Martwiłem się o Lunę, wyglądała jakby miała zemdleć, jednak musiałem się skupić na zadaniu. Zacząłem oglądać pieczęć Kuramy przez Tenseigana, to co zobaczyłem lekko mnie zaskoczyło. Każdy Jinchuriki ma inny "wewnętrzny wymiar" ale nigdy nie widziałem takiego jak u Luny. Jej pieczęć nie zabierała chakry bestii, wręcz przeciwnie ta pieczęć blokowała chakrę Luny, kradła ją od niej. Zacząłem jej naprawdę współczuć, moja pieczęć była dwustronna, zawierała możliwość wymiany chakry. To był jedyny możliwy sposób na zaprzyjaźnienie się z ogoniastą bestią, nie dziwota że Luna miała problemy z Kuramą. Jednak sam fakt że go nie nienawidziła był impresywny. Widziałem ją obwiązaną łańcuchami chakry, dookoła kończyn i głowy. Łączyły się z tymi samymi częściami ciała Kuramy, co dawało jej pewną kontrolę nad nim. Teraz się aż tak nie martwiłem o pieczęć, bo była niezwykle mocna, ale Luna naturalnie nie posiadała ogonów, więc one były bez kontroli. To także wyjaśniało dlaczego wychodzą one z jej ciała. Każda część ogoniastej bestii, niekontrolowana, łączy się z ciałem jinchuriki, jednak ta pieczęć nie ogranicza całego ciała Kuramy, więc transformacja przebiega inaczej niż u innych jinchuriki. Luna nigdy nie będzie w pełnym trybie jinchuriki bez oswojenia kuramy i znalezienia klucza do tych łańcuchów. Nagle z transu wyrwał mnie krzyk Luny, zaczęła rodzić
<Luna?>
Od Santany CD Mokuramy do NIKOGO
środa, 27 maja 2015
Od Aery CD Mokuramy do Santany
-Nie możemy teraz czekać Mokurama! Potrzebuję lidera do twojej drużyny od zaraz, a tylko ty masz umiejętności przywódcy potrzebne do tej misji. Tak więc to ty poprowadzisz Rhea'ę i Jay'a do Mostu Kannabi i zniszczycie go! Zrozumiano?!?!-dałam Mokuramie lekką przemowę na odwagę, czy by wziął udział w egzaminach, czy też nie, nie zmieniłoby to niczego. I tak by zdał, miałam jednak nadzieję że tym razem się to nie skończy jak misja Kanabi z 3 Wielkiej Wojny Shinobi. Mokurama został wysłany po resztę zespołu, ja tymczasem wezwałam Santanę, podobno widziano go ostatnio w lesie trenującego. Musiałam mu wyjaśnić przebieg misji, miał znać to że ma zakaz interwencji, niczym Minato z drużyną Kakashi-Rin-Obito. Ta misja ma być odkupieniem tamtego grzechu, nie chcieliśmy powtórki z 4 Wielkiej Wojny Shinobi. Jay przypominał mi Obito, miałam nadzieję że nie zobaczę Mokuramy z Sharinganem. Santana wszedł do pokoju i zaczął konwersacje
<Santana?>
Od Luny CD Qolemaru
- Spokojnie pani Mizukage. Wszystko przebiegnie po naszej myśli, ale pani musi się zastosować do naszych poleceń.
- Spoko... - Mruknęłam niezadowolona z tego, że termin porodu przesunął się o dwa tygodnie. Złapałam się za brzuch, poczułam skurcz był on nie do opisania. Zaczęłam oddychać coraz głębiej, robiło mi się niedobrze.
- Zaraz zaczynamy. - Rzekła jedna medycznych kunoichi.
Nie miałam sekundy na odpowiedź, nastąpił drugi skurcz miałam wrażenie, że zaraz tam zejdę... Wiedziałam, że rodzenie dzieci nie należ do łatwych, ale to była już przesada.
* Oczami Qolemaru *
Nie mogłem być z Luną na sali, denerwowało mnie to.. Chciałem z nią być przy tej ważnej dla nas chwili. Rozglądałem się na wszystkie strony, szukając najmniejszego zagrożenia. Nie wypatrzyłem nikogo. Zza drzwi usłyszałem krzyk Luny, poczułem się dziwnie. Jako mąż powinienem przy niej być, miałem do wyboru dwie możliwe opcje. Mijały minuty a ja z każdą chwilą stawałem się coraz większym kłębkiem nerwów. Usłyszałem kolejny krzyk, nie wytrzymałem. Stworzyłem lodowego klona, który zajął moje miejsce. W pośpiechu wbiegłem do sali, widziałem Lunę leżącą na stole. Byłam przykryta kocem, zbliżyłem się do niej krople potu spływały po jej skroni.
* Oczami Luny *
Ujrzałam Qolemaru, nie miałam siły się nawet uśmiechnąć. Co dopiero bym miała wstać i uciekać, nie dałabym rady.
< Qolemaru ? >
Od Yukiko do Aery
- Panie Kage ale Aery już tu nie ma.
- Co ! Ale jak to ?
- No Właśnie teleportowała się z Mokuramą do wioski.
- Ehh no cóż, w takim razie będę musiał zabrać się z wami.
- Ale przecież szykujesz się do wojny.
-To nic droga Rhea, moja prawa ręka się wszystkim zajmie, nawet o wszystkim wiedział, dobra nie traćmy czasu ruszajmy.
Całą drogę z Piasku do Liścia rozmyślałem nad wszystkim. Nad tym ile czasu wszystko zajmie, od momentu dojścia do wioski ile będę musiał trenować, w jaki sposób i czy wyrobię się z moim planem.
Stwierdziłem, że nie będę się tym zbytnio przejmować, co ma być to będzie, najważniejsze by mój plan wypalił.
Po 3 dniach dotarliśmy do bram Wioski ukrytej w Liściach. Tam czekała na nas Panna Hokage.
- Yukiko ! Przecież szykujesz się do wojny, to nie czasz na jakieś spacery.
- Spokojnie, to nie są jakieś tam zwykłe spacery, przybyłem bo potrzebuje twojej pomocy w sprawie treningu.
- Jakiego treningu ?
- Nie chce mówić przy wszystkich więc chodźmy do twojego biura.
- No dobra chodźmy.
Wszyscy się rozeszli, dzieciaki poszły do swoich domów, Kirito poszedł gdzieś w swoją stronę, a Santana stwierdził, że wyrusza na trening.
10 Hokage zaprowadziła mnie do swojego gabinetu i zamknęła drzwi na klucz.
- No słucham na czym ma polegać ten cały trening ?
- W sumie to zanim zacznę ten trening to potrzebuję twojej zgody.
- Ale na co ?
- Potrzebuje tej zgody na wszczepienie sobie komórek pewnej osoby z twojej Wioski.
- Jakich komórek ? Kogo ? I do czego ?
- Chcę wszczepić komórki osoby z klanu Senju w swoje ciało.
- Czy ty chcesz zrobić to co myślę ?
- Tak chce przebudzić w sobie Rinnegana by stać się silniejszym i by w naszym sojuszu zacisnęły się więzi. No i ...
- No i co jeszcze planujesz.
- Chcę pojmać Kazame Lindo.
Zamilkła cisza, nazwałbym ją niezręczną ciszą, Aera wpatrywała się w biurko cały czas i rozmyślała nad całą sytuacją.
- Ale jesteś pewny, że tego chcesz ?
- Tak ! Jestem tego pewny, robię to dla dobra sojuszu i pokonania Kazamy.
- W sumie jesteś dość uparty i byś mnie męczył przez długi czas, więc zgoda.
Aera powiedziała to z obojętnością. Ja po chwili rzuciłem się na nią przytulając się do niej ze szczęścia, po chwili zrozumiałem co robię i odskoczyłem do drzwi.
- Przepraszam za to, trochę mnie poniosło
- Nic się nie stało. Moi podwładni zaprowadzą Cię do twojego pokoju, a jutro wszystko przyszykujemy.
Zostałem odprowadzony do swego pokoju, od razu położyłem się spać i oczekiwałem jutra.
<Aera?>
Od Santany CD Qolemaru do NIKOGO ^^
-Naprawdę musiałeś? Kolejna osoba kładzie mnie na ziemię. I powiem jedno.... Był to cholerny ostatni raz.- powiedziałem po czym rzuciłem sie na klona. Wytoczyłem mu serie kopnięć na twarz, a gdy wyleciał w powietrze użyłem huraganu ostrza wiatru żeby go wykończyć.
-Poczyniłeś wielkie postępy. Ale nadal nie wiesz o co chodziło. Jeszcze troche chyba tu posiedzisz- powiedział Qolem.
-Qolemie, ja dobrze wiem o co chodziło z tym treningiem. Nigdy się nie poddawaj. Czyż nie?-
-Zadałeś. Możesz wracać. Finito. Chyba
że chcesz potrenować? Słyszałem że używałeś swojego KG? Pokaż dłoń.- rozkazał. Pokazałem mu dłoń, a na niej były 2 kwadraty. Ostatnimi osobami z tą techniką byli: Hiruko i Himekawa Santam. Mój ojciec.
Była też plotka że każdy z KG mroku, moze tworzyć cchimery.
-Dzięki Qolem. Moge już wracać? Potrzebuje sam opanować.... Noo... Kinjutsu.....-
-Że co? Ocipiałeś?! Jak Orochimaru.... A czemu kinjutsu?-
-Mój ojciec tez to potrafił i uratował mnie! Pomagał ludzią! Np. Wilk zabija cywili czy pomaga mi? No właśnie. On też jest chimerą. Ja lece ide do lasu na pewien okres przed wojną. Dowidzenia.- powiedziałem po czym odeszłem. Qolemaru był zadowolony tym że ukończyłem trening. Po drodze kupilem książkę o pieczeciach recznych.
*Tydzień później, 3 dni przed wojną*
"Dobra już rozumiem.. Dobra wsystko na miejscu" powiedziałem w myślach. Wtem z klifu spadł człowiek. SSamobójca.
-debilu! Zaraz umrzesz.... Pomożesz mi, ok?- powiedziałem. Postawiłem obok siebie Wilka, który chciał mi pomóc, schwschwytaną małpe (chyba młody goryl) i samobójce o imieniu Jotaru. Użyłem kimera no jutsu i ich połączyłem. Dałem władze nad ciałem Wilkowi, bo jemu ufałem, byli w ciele człowieka, z siłą niedźwiedzia (od wilka) i zwinnąscią małpy. Powstała chimerachimera. Nie umiała jednak mmowic. Nadałem mu imie JoJo.
Kolejne 2 dni uczyłem sie technik.TTrenowałem 24h.
<End?>
wtorek, 26 maja 2015
Od Qolemaru CD Luny
Kiedy weszliśmy do pokoju dwójka medyków już tam czekała. Kazali nam stanąć na teleporterach, które zabrały nas kilkadziesiąt kilometrów poza wioskę. Musieliśmy być ostrożni, czułem że Kazama Lindo może chcieć się dołączyć do walki. Nie tylko Kurama jest zagrożony, ale także Isobu, a tym bardziej Luna, ja, Aurora i Goku. Zostawiłem ceremonię bariery porodowej dla medyków, sam natomiast stanąłem na straży do jaskini w której się wszystko odbywało. Zapowiadało się spokojnie, ale nie mogłem spuścić uwagi z otoczenia nawet na sekundkę.
<Luna?>
Od Qolemaru CD Santany
-Ehh, ile czasu można czekać.-westchnąłem.-Dzisiejszy trening będzie krótki, mam sporo na głowie. Przygotuj się, bo nadchodzę!-krzyknąłem do niego i zacząłem ofensywę. Chciałem go nauczyć podzielności uwagi, jednak to miała być nasza ostatnia lekcja. Wioski Liścia i Piasku ponoć otrzymały wypowiedzenie wojny od Wioski Kamieni i Chmur. To było pewne że SDZ także będzie w to wciągnięty, wcześniej czy później. Za sobą zostawiłem klona który zaczął wchodzić w Tryb Mędrca i grać Łańcuchy Fantazji na flecie. Santana znieruchomiał, rozłożył ręce na bloki i padł na kolana.
-Kiedy zrozumiesz tą lekcję, wracaj do Wioski Liścia! Potrzebują cię tam!-powiedziałem i odszedłem, jednak nie uwolniłem go z Genjutsu. Chciałem żeby sam się z niego uwolnił, chociaż wątpiłem czy mu się uda. Zazwyczaj to następuje dopiero po stracie całej chakry przez ofiarę, czyli zgonie.
<Santana?>
Od Mokuramy CD Aery
Pierwszy raz w życiu dostałem aż tak odpowiedzialne zadanie. Przygotowanie na wojnę wymaga analitycznego umysłu, do którego mój się zalicza. Nie bez powodu moja matka wywodziła się z Klanu Nara, niestety nigdy nie chcieli mnie tam uczyć sekretnego ninjutsu, ze względu na moją dwuklanowość. Z tego też powodu mało kto wie o moim pochodzeniu z Klanu Nara. Kierowałem się w stronę celu, biblioteka Kage. Tam powinien być spis ludności i spis shinobi. To oznaczało tyle, że połowa mojego zadania wykonana. Teraz pozostało zabrać listę pacjentów ze szpitala. Spojrzałem na czas w jaki wróciłem do biura Pani Hokage.-"5 min, nieźle"- pomyslałem sobie. Pani Hokage jednak patrzyła na mnie jak na ducha:
-J...jj...jjj..a.aaa....kk t...ty t...to....-zaczęła się jąkać. -Pobiłeś rekord Kirito o połowę.-wykrztusiła z siebie.-Tego typu sprawy zajmują mu 10 minut jedna najmniej. A ty z 2 uporałeś się w 5.
-Cieszę się że mogłem pomóc-odrzekłem. Zawsze staram się zachowywać uprzejmie przy Pani Hokage, zajmuje ona jedyne stanowisko jakie darzę szacunkiem. Najwięcej shinobi "podobnych" do mnie zajmowało to stanowisko, chciałem do nich dołączyć. Hashirama Senju, Tobirama Senju, Minato Namikaze, Kakashi Hatake, Naruto Uzumaki. Tych Hokage naprawdę darzę szacunkiem. Kojarzę dobrze tylko pierwszą 9, ale Hiruzen Sarutobi, Tsunade Senju, Konohamaru Sarutobi i Boruto Uzumaki nie przyciągają mojej uwagi. Ich charaktery różniły się od mojego, chociaż podobnie było u tych których szanuję. Hashirama i Tobirama Senju są przeze mnie szanowani jako shinobi dzięki którym mam wszystko: Wioskę, Klan, Dom, Siłę, Jutsu, Nawet Imię i Kekkei Genkai. Minato Namikaze był Geniuszem i drugim shinobi na świecie obdarowanym talentem przez Latającego Boga Piorunów. Kakashi Hatake był znany z dzieciństwa z zimnej krwi, stałego umysłu, ale także, w przyszłości, Woli Ognia. Pani Hokage kiedyś mi powiedziała że przypominam jej Kakashiego. No i ostatni, Naruto Uzumaki. Tego Kage szanuję TYLKO I WYŁĄCZNIE z powodu jego potęgi, niczego więcej. Moim jedynym celem jest stoczyć kiedykolwiek z nim walkę. Nawet poszukałem informacji na ten temat, wiem jak to zrobić. Podobno jeden shinobi z Wioski Lodowca potrafi używać Jutsu Reanimacji. I poprzez swoje Jutsu Reanimacji może przyzwać innego użytkownika Jutsu Reanimacji. Ta osoba może przywołać 7 Hokage do życia. Jednak zanim to nastąpi, muszę stać się silniejszy, żeby zmusić potężnego shinobi do ostatecznego jutsu, a potem zmusić jeszcze potężniejszego, nieśmiertelnego shinobi do użycia ostatecznego jutsu, i jeszcze przetrwać w walce z najpotężniejszym shinobi na świecie, który na dodatek również jest nieśmiertelny. Ehh, trudne życie, jak to mówią. Z zamyśleń wyrwała mnie Pani Aera:
-Moku! Kiedy wróci reszta twojej drużyny wyruszycie na misję. Przekażesz im szczegóły, macie zniszczyć Most Kannabi, aby shinobi z Wioski Ukrytej między Głazami nie otrzymywali wsparcia.
-Zrozumiano!
-Jednak-zaczęła ponownie-idziecie bez Santany. Mam dla niego inną misję-powiedziała zaniepokojona. Mogę ci powiedzieć jedno, Kazama Lindo już długo nie pożyje.
-Pani Hokage, ale wysyłanie składu Geninów bez nadzoru jest zabronione. Nieprawdaż?-spytałem
-Tak, dlatego mam dla ciebie pewien prezent. Może i nieoficjalnie, ale oto twoja kamizelka Chuunina-uśmiechnęła się. Nie wiedziałem co powiedzieć, tak znikąd dostałem awans, za nic.
-Pani Hokage, może lepiej to przemyśleć. Egzaminy na Chuunina będą niebawem, wtedy mogę awansować.
<Aera?>
Od Mokuramy Cd Rhea'i do Santany
Zawsze lubiłem 2 rzeczy: samotność i dobre jedzenie. Nie znosiłem kiedy ktoś się wtrącał w nie swoje sprawy, ale jeszcze bardziej nie znosiłem niesmacznego jedzenia. Spokój i pełny żołądek, tylko tego mi od życia potrzeba. Jednak jedna z tych rzeczy została zagłuszona przez dziewczęcy głos wołający mnie. Tak, mój spokój został zaburzony. Jednak chwilę potem zauważyłem że to tylko Rhea, więc to raczej coś ważnego. Okazało się że mamy mieć egzamin na polu treningowym z Santaną Sensei. Dotarłem tam jako pierwszy, Rhea przybiegła zaraz za mną. Sensei pojawił się znikąd, dokładnie w południe, jednak musieliśmy czekać na Jay'a. Pobiegłem do jego domu by zobaczyć co się z nim dzieje, kiedy zajrzałem przez okno, nadal siedział na krześle. Robił coś ze zdjęciem, wydawało się jakby to było nasze zdjęcie drużynowe. Taśmą klejącą zakleił miejsce w którym była moja twarz, po czym zaczął zbliżać swoje usta do miejsca gdzie powinna być na zdjęciu Rhea. Sekundę potem zauważył mnie, pokazałem mu tylko kciuka w dół i odszedłem. Zameldowałem że wszystko z nim w porządku, że zaraz będzie. Czekaliśmy jeszcze 10 minut, ale w końcu dotarł. Sensei zaczął objaśniać nam reguły, ponoć to miał być test współpracy. Wyjął z kieszeni dwa dzwonki, przypiął je sobie do paska. Zasada była taka, kto po godzinie nie będzie miał w ręku dzwonka po trzech godzinach wraca do akademii. Oznaczało to, że przynajmniej jedno z nas nie zda, ale czułem w tym jakiś haczyk. <Santana?>
Przypomnienie o opowiadaniach
Niano odpisuje dla Kazamy!!!
Tooru odpisuje dla Kasai!!!
Qolemaru odpisuje dla Santany
Qolemaru odpisuje dla Luny
Mokurama odpisuje dla Rhea'i
Mokurama odpisuje dla Aery
Ludziska, info i porada,
Piszcie kilka opowiadań naraz,
To pomoże wam i siły nada,
Zacznijcie to od zaraz.
^^ (wiem, tragicznie rymuję)
Od Aery CD Yukiko do Mokuramy
To było miłe ze strony Yukiko, że pozwolił nam zostać, jednak miałam pewne wątpliwości. Wiedziałam że jeśli nasz nowy sojusz ma się utrzymać musimy sobie ufać, a także pamiętałam o tym że to stary przyjaciel z dzieciństwa, w dodatku ma rodzinę w Ukrytym Liściu. Miałam naprawdę złe przeczucia, sama nie wiedziałam czy to z powodu sojuszu, czy z powodu możliwej wojny. Już kierowałam się do swojego pokoju, kiedy usłyszałam krzyk jakiegoś shinobi, krzyczącego: -Lordzie Kazekage! Lordzie Kazekage!!-Z ciekawości pobiegłam za nim, jak się okazało Yukiko dostał list. Wiedziałam jak użyć kobiecego uroku, poza tym Yukiko i tak był we mnie zakochany, więc treść listu nie była dla mnie sekretem przez zbyt długi czas. Rada Wioski Kamieni wysłała deklarację wojny, ale również propozycję sojuszu. Yukiko patrzył na to przez kilka minut, po czym podarł to na kawałki i wrzucił do kosza, a mnie zostawił w swoim biurze. Jego wioska następnego ranka była w pełnej pozycji bojowej, przekazałam dla niego żeby się spotkali z armią Ukrytego Liścia za tydzień w południe na granicy Kraju Ognia i Wioski Ukrytej w Deszczu. Sama zaś musiałam wracać, podróż 3-dniowa nie wchodziła w grę. Musiałam znaleźć szybszy sposób żeby się tam dostać.
-Pani Hokage! Czy mógłbym udzielić swojej pomocy?-usłyszałam głos zza pleców na których chwilę potem poczułam dotyk.
-No tak, zapomniałabym.-zaśmiałam się.-Dziękuję ci Mokurama.
-Nie dziękuj mi, Pani. To jest mój obowiązek jako shinobi z Wioski Ukrytej w Liściach.-odparł Mokurama. Następnie odwrócił się do reszty i powiedział:-Wybaczcie, ale na taką odległość ledwo dam radę przetransportować 2 osoby, a sam muszę lecieć w celu kontroli jutsu. Reszta was, będziecie musieli wracać na piechotę.
-Nie przejmuj się tym Moku! My sobie poradzimy!-szybko odkrzyknął Kirito, na co Jay się odwrócił i coś burknął pod nosem, Rhea się zaczerwieniła a Santana tylko podszedł i przybił pięść z pięścią Mokuramy. Sekundę później, w mgnieniu oka byłam w swoim gabinecie. Ciekawiło mnie kiedy Moku zostawił tu znacznik teleportacyjny, ale nie miałam czasu się tym martwić.
-Czy pod nieobecność Kirito mam zająć jego miejsce?-spytał, jakby życzliwym głosem, Mokurama.
-Ehh-westchnęłam-Po pierwsze Moku, Kirito nie zastąpisz, ma on zbyt dużą wprawę w tej pracy. Po drugie, nie masz pojęcia jak wykonywać pracę Prawej Ręki Hokage. Po trzecie-w tym momencie zawiesiłam głos-nie powinieneś teraz trenować?
-Pani Hokage, zdaję sobię sprawę z tych rzeczy, jednak wprawy się nabiera przez praktykę, doświadczenie również, a zdobywanie praktyki i doświadczenia nazywamy treningiem. Czyż to nie prawda?-spytał mnie pokornym głosem
-Emm... no.... cóż....-zaczęłam się jąkać.-"Ten dzieciak mnie przechytrzył"-pomyślałam wtedy-No dobrze Moku, możesz zostać do powrotu Kirito. A teraz przynieś mi spis wszystkich naszych shinobi z tego roku, oraz spis wszystkich obecnie niezdolnych do walki.
-Tak jest!-wykrzyknął po czym zniknął. Ciekawiło mnie, skąd się nauczył takiej techniki. Latający Bóg Piorunów obdarza talentem tylko niektórych, a on był dopiero trzecim shinobi na świecie który opanował tą technikę do perfekcji. Pozostało mi tylko czekać na Mokuramę.
<Mokurama?>
poniedziałek, 25 maja 2015
Od Luny CD Qolemaru
- Kocham Cię. - Qolemaru mnie przytulił.
- Ja ciebie też, tylko obiecaj mi coś. - Spojrzałam na niego.
- Wszystko co tylko zechcesz.
- Jeśli coś pójdzie nie tak, uratujesz dzieci zamiast mnie. - Odpowiedziałam cicho.
- Luna... - Zaniemówił.
- Obiecaj mi... że uratujesz Aurorę i Goku. Przysięgnij.
- Dobrze, obiecuję. - Westchnął lekko.
Zachowałam się teraz trochę chamsko, stawiając go przed takim wyborem. Pocałowałam go delikatnie w usta, razem z mężem wyszłam na zewnątrz. Przywołałam swojego pupila, który zabrał nas do szpitala. Bałam się tego porodu, wrogowie tylko na to czekają, żeby zabrać mi kuramę. Rodzenie dzieci nie jest wcale takie łatwe, wkłada się w to dużo wysiłku. Jedynym sensownym rozwiązaniem było, poznać lisa trochę lepiej podczas tych dwóch tygodni. Z pomocą Qolemaru zeszłam z grzbietu smoka, udaliśmy się w stronę drzwi wejściowych. Przekroczylismy próg, Qolem wypełnił coś w liście, chwilę potem skierowałam się do specjalnej sali.
< Qolemaru? >
niedziela, 24 maja 2015
Od Santany CD Luny do Qolemaru
-I chłopczyk i dziewczynka.- odpowiedziała luna
-Gender! Albo bliźniaki. Jak to 1 to źle.- powiedziałem żartobliwie. Luna sie zaśmiała i powiedziała
-Opcja nr. 2. Tak poza tym, czym tak jesteś przygnębiony?-. Luna jest bardzo spostrzegawczą kobietą i za to ją cenie. Zauważyła moje przygnębienie.
-Podczas medytacji.. Miałem wizje... Wizje śmierci. Dokładnie to mojej śmierci... Widziałem wioske ukrytą w piasku, która sie paliła. Nad mymi zwłokami stał Lindo z mieczem, a za nim 10 ogoniasty..-
-O Boże... Musiało wyglądać strasznie- powiedziała. Miała racje. Było straszne. Nie chciałem mówić o tym że Lindo trzymał 2 dzieci, bo Luna była w ciąży.
Droga trwała 1 dzień. Gdy dotarliśmy do wioski przy bramie stał zaniepokojony Qolemaru. Powiedział on do nas...
<Qolemaru..?>
Od Qolemaru CD Luny
Luna się pakowała, ja natomiast wysłałem swojego klona do szpitala żeby wysłali 4 medyków barierowych do ochrony. Musieliśmy mieć specjalne zabezpieczenie, na wypadek gdyby ewentualnie Kurama się wydostał w trakcie porodu. Kiedy sprawdzano pieczęć na brzuchu Luny, była już poważnie uszkodzona, a tylko Klan Uzumaki znał odpowiednie pieczęci do zabezpieczenia jej. Nawet po nałożeniu większej ilości chakry na pieczęć, wciąż była ona niestabilna. Luna wciąż nie miała pojęcia o moim planie. Kiedy już wychodziliśmy powiedziałem:
<Luna?>
Od Rhea'i CD Santany do Mokuramy
-O jaki test chodzi?-spytałam zdziwiona. Nie spodziewałam się spotkać Santany Sensei i Jay'a kiedy akurat kończyłam pracę. Niektórzy bywają zdziwieni że shinobi pracują poza misjami. Jednak nie widziałam zdziwienia na ich twarzach, na twarzy Jay'a była ekscytacja, a sensei miał obojętny wyraz twarzy.
- Dowiesz się jutro popołudniu-powiedział sensei.-Powiadom Mokuramę, macie być na 7 polu treningowym o 13.00.
*Nastepnego dnia*
Wstałam wcześnie, musiałam jeszcze szybko pobiec po Mokuramę, wczoraj nie dałam rady go znaleźć
<Mokurama?>
Od Luny CD Qolemaru
- Za dwa tygodnie poród... - Ukryłam twarz na jego torsie.
- Spokojnie, dasz radę...
- Chcę Ci przypomnieć, że to ja muszę rodzić a nie ty... - Mruknęłam cicho.
- Możemy pojechać do szpitala, jeśli chcesz.
- Tak powinno być lepiej... - Odpowiedziałam.- Idę na górę się przyszykować. - Niechętnie oderwałam się od niego i weszłam po schodach do swojego pokoju. Wzięłam niewielką torbę, w niej umieściłam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy. Chwilę potem byłam już na dole gotowa do podróży.
< Qolemaru? >
Od Qolemaru CD Luny
-Hej, wszystko OK?-spytałem się kiedy Luna zatrzymała się w pół drogi ze zdziwioną miną. Ona tylko na mnie spojrzała, uśmiechnęła się, potem jej twarz wyglądała jakby chciała się rozpłakać, szybko potem wróciła do uśmiechu, takie drgawki powtórzyły się jeszcze kilkanaście razy, po czym jej twarz znieruchomiała, trwała w bezruchu przez około 5 sekund. Czułem pewnego rodzaju niepokój, ale nagle Luna zaczęła się śmiać, rzuciła mi się na szyję, i krzyknęła radośnie:
-Kopie!! Kopie!!-dalej się śmiała, zaczęła wierzgać leko nogami niczym mała dziewczynka, wydawała się radosna, nie mogła powstrzymać śmiechu. Wtedy spojrzała na mnie i powiedziała:
<Luna?>
sobota, 23 maja 2015
Od Luny CD Qolemaru
Nie mogłam się doczekać tego dnia, kiedy zobaczę swoje dzieci. Oparłam swoją głowę o oparcie kanapy, siedziałam cicho w salonie. Nasłuchiwałam bicia swojego serca, chciałam nawiązać więź z dziećmi. Cała wioska dowiedziała się o mojej ciąży, wszyscy mi gratulowali. Qolem nie pozwalał mi się ruszać, niestety musiałam się słuchać.
- Luna. ? - Usłyszałam.?
- Słucham.
- Przyjdziesz do kuchni...? Zrobiłem coś do jedzenia.
- Pewnie, żaden problem. - Podniosłam się delikatnie. Weszłam do pomieszczenia w którym siedział Qolem. - Smacznie pachnie. - Mruknęłam, chciałam podejść do męża, ale zatrzymałam się w połowie. Złapałam sie za brzuch, poczułam kopanie.
< Qolemaru? >
Od Qolemaru CD Luny
Nie byłem zły na Lunę, nawet jeśli tak się wydawało z zewnątrz. Czasami moje zdenerwowanie wynikało raczej z zaniepokojenia i nie miało nic wspólnego ze złością. Martwiłem się tylko o Goku i Aurorę, być może zaniedbałem przez to Lunę. Przytuliłem ją, przeprosiłem ją i pocałowałem. Wyszliśmy na spacer, jej pałac był już nieco zaniedbany, postanowiłem sobie że posprzątam w nim kiedy tylko będę miał wolny czas. Poszliśmy na plażę na spacer, spędziliśmy miło czas, przez następne 8 miesięcy spędzaliśmy tak prawie każdy dzień.
<Luna?>
Od Luny CD Santany
- Ooo... Pani Mizukage. - Spojrzał na mnie przechylając lekko głowę.
- Mów mi Luna, nie lubię tego tytułu. Jeszcze się nie przyzwyczaiłam.
- Dobrze, Luno co tam u Ciebie.? - Zapytał, przyglądając mi się.
- A całkiem dobrze, nie narzekam. Moje życie się zmieniło... A raczej wywróciło o 180 stopni. - Mruknęłam pod nosem. - Ale dobra dosyć o mnie, zgaduje że chcesz z kimś potrenować.
- Tak, dokładnie skąd wiedziałaś....
- Kobiece przeczucie, Qolemaru z pewnością się zgodzi na trening. - Zachęciłam go. - Chodź ze mną.
< Santana ? >
piątek, 22 maja 2015
Przypomnienie o opowiadaniach
Qolemaru odpisuje dla Luny
Niano odpisuje dla Kazamy
Tooru odpisuje dla Kasai
Rhea odpisuje dla Santany
Aera odpisuje dla Yukiko
Qolemaru lub Luna odpisują Santanie
czwartek, 21 maja 2015
Od Santany do Qolemaru lub Luny
Od Yukiko CD Aery
- Ale wiesz, ja się zmieniłem, w sumie to raczej mój styl walki się zmienił - Dodałem.
- Tak ? To pokaż co potrafisz - Wykrzyknęła Aera.
- No dobra sama tego chciałaś.
Po tych słowach na twarzy Aery zagościł chytry uśmieszek, lecz on nie powstrzymał mnie by w mgnieniu oka posłać Santane znów na ziemię.
- Jeden z głowy - rzekłem stojąc plecami Do Aery.
Aera spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem mówiąc w myślach, że to nie możliwe, że aż tak się zmieniłem. Nadeszła pora na pana "Mędrca".
Odskoczyłem w miejsce, w którym wcześniej stałem i aktywowałem Sharingan. Aera nigdy wcześniej nie widziała u mnie tej zdolności, to była dla niej nowość, nowość z którą nie łatwo będzie walczyć.
- Co zdziwiona ? No cóż wtedy go jeszcze nie aktywowałem to się Ci nie dziwie - Rzekłem.
Spojrzałem się na Kirito i po cichu pod nosem wypowiedziałem - "Kamienne Więzienie".
Kirito został zamknięty w małym kamiennym więzieniu które uniemożliwiało mu jakikolwiek ruch. została tylko ona, najsilniejsza z całej trójki.
- Styl Lawy: Skwierczące Głazy - Wydarłem się najgłośniej jak mogłem.
Na Aere zaczął spadać wielki meteor, chciała przed nim uciekać, ale nie mogła. Nie mogła gdyż jej nogi zostały przygwożdżone do ziemi "Kamiennym Więzieniem".
Gdy ów meteor miał już uderzać w kobietę mego serca nagle się rozpadł.
- Yukiko co się stało ? - Wypowiedziała.
- Dezaktywowałem moją technikę.
- Ale czemu ? - spytała.
- Miałem sprawdzić tylko czy jesteś silniejsza, no i samo powalenie moich towarzyszy było tego dowodem, w końcu są najsilniejszymi zaraz po mnie w wiosce.
- To po co walczyliśmy dalej ?
- Bym też mógł pokazać Ci swoją siłę.
- No miałeś racje co do tego, że się zmieniłeś.
Uwolniłem Kirito z "Kamiennego Więzienia" i kazałem zaprowadzić go i Aere do ich pokoi, a samego Santane do szpitala na przebadanie.
Godzina była już późna, stwierdziłem, że rozmowy na temat sojuszu przełożymy na jutro.
- A zapomniał bym, dzieciaki wy też zostańcie, wyruszycie razem z wszystkimi po rozmowach, moi podopieczni zaprowadzą was do waszych pokoi.
- I jeszcze jedno, za jakieś 2 godziny będzie kolacja to wykapcie się i zrelaksujcie do tego czasu w pokojach
<Aera?>
Od Luny CD Rhea'i Do Qolemaru
- Luna..?! - Mąż chwycił mnie lekko za ramiona, pomógł mi się podnieść do góry. Przytuliłam się do niego. - Wszystko ok ?! Dobrze się czujesz..?!
- Tak, tylko trochę szumi mi w głowie... - Mruknęłam. - Ledwie pamiętam co się stało...
- Spadłaś z konia podczas skoku ! - Krzyknął. - Mówiłaś, że będziesz uważać ! - Jego ton głosu był ostry i wyraźny. - Mogłaś sobie coś zrobić ! Co gorsza Aurorze i Goku !
- Przepraszam... - Odsunęłam się od niego na inny koniec kanapy, zwiesiłam głowę do dołu. Wzrok wlepiłam w sofę, a uszy położyłam po sobie. Qolem miał racje, naraziłam dzieci na niebezpieczeństwo. Nie miałam odwagi, żeby się odezwać czułam jego wzrok, zdawał się mnie pożerać.
< Qolemaru ? >
Od Rhea'i CD Qolemaru do Luny
Praca dorywcza na Karaibach to była moja najlepsza decyzja w życiu. Ciepłe słońce, szum fal, egzotyczna fauna i flora. Wszystko byłoby świetnie, żeby nie fakt, że dostałam pracę w budynku, nie w terenie. Praktycznie nic się nie działo, większość wypadków było w jungli, albo na plaży, więc pomoc była udzielana na miejscu. Wtedy z hukiem do szpitala wbiegł młody mężczyzna z kobietą na rękach. Szybko zawołał o medyka, po czym zemdlał i upadł na podłogę. Miałam dosyć nic nierobienia, podbiegłam najszybciej jak mogłam. Sprawdziłam najpierw chakrę mężczyzny, nie wyczułam ani odrobiny, nawet resztki chakry w jego ciele. Natychmiast zaczęłam mu przesyłać swoją, jednak po niecałej sekundzie jego ciało było z powrotem pełne chakry. Nie wiedziałam skąd się wzięła, to nie była moja chakra. Jednak znikąd nagle chakra zaczęła wyciekać z jego ciała, była cała czerwona. Wtedy przypomniałam sobie ze swoich studiów, że Ogoniaste Bestie mają czerwoną chakrę, więc ten mężczyzna musiał być Jinchuriki. Widocznie w celu uchronienia go od śmierci jego Bestia dała mu swoją chakrę. Kiedy zobaczyłam że mężczyzna nie traci kontroli zajęłam się kobietą. Podleczyłam jej ciało z zewnątrz, była cała w siniakach. Mężczyzna również zaczął ją leczyć, dopiero wtedy zobaczyłam że jest w Trybie Ogoniastej Bestii, zerknęłam na jego oczy, były białe z niebiesko-białym wzorem na środku. Nigdy wcześniej nie widziałam takiego wzoru na oczach, ale były podobne do Byakugana. Po jego wyglądzie mogłam wywnioskować że jego bestią był Isobu, trójogoniasty żółw. Wiedząc to, od razu zaparło mi dech, to był Drugi Fuyukage, Qolemaru Yuki. Prawdopodobnie ta kobieta była Jinchuriki Kuramy, Dziesiąta Mizukage. Udawałam że go nie poznałam, tylko go grzecznie poprosiłam o odstąpienie od rannej, zabrałam ją na salę operacyjną. Natychmiast po wejściu i zamknięciu drzwi aktywowałam pieczęć blokującą chakrę w poczekalni. Nie chciałam aby podglądał naszą pracę, zdezaktywowały się jego oczy. Na sali operacyjnej zaczęło się badanie. Mieliśmy ze sobą 2 Uchiha, 2 Hyuga, 2 Medyków Jouninów i mnie. Czułam się lekko niepotrzebna, ale nie chciałam się poddawać. Problemem okazało się wymieszanie krwi u dzieci, kobieta została uśpiona, a ja razem z dwôjką medyków zaczęliśmy operację. Członkowie Klanu Hyuga meldowali nam sytuację w stanie zdrowotnym dzieci. Z jakiegoś powodu nie widzieli żadnych zagrożeń dla życia i zdrowia ani matki, ani żadnego z dzieci. Oboje Uchiha zameldowali niezwykłe ilości chakry znajdujące się w ciałach dzieci, ponoć miały w sobie około 3 rodzajów chakry. Nie wydawało się żeby trzeba było coś naprawiać. Kobieta została ponownie zbadana, i odprowadziliśmy ją męża. Podziękował nam za pomoc, wziął ją na ręce i wybiegł ze szpitala. Kierował się w stronę Kraju Lodu, pewnie wracał do wioski.
<Luna, Qolemaru?>
Od Aery CD Yukiko
Nasza wioska była w najsłabszej formi militarnej w historii. W wypadku wybuchu wojny nie mieliśmy najmniejszych szans. Nawet malutkie wioski, takie jak Wioska Ukryta przy Wodospadzie, Wioska Ukryta w Deszczu, Wioska Ukryta w Trawie, i tym podobne, mogły nawet zniszczyć nas, tak, jak w przeszłości zrobił to Pain. Potrzebowaliśmy sojuszu, jednak trzeba było go zawrzeć z silną militarnie wioską, która nie byłaby zbytnio oddalona od naszej. To od razu wykluczało Wioskę Ukrytą w Chmurach. Przeszłe kontakty z Wioską Ukrytą Między Głazami wykluczały ich chęć kooperacji z nami. Wioska ukryta w Lodowcu i Wioska Ukryta we Mgle miały już potężny sojusz, nie potrzebowały trzeciego koła u wozu, co zostawiło nam tylko Wioskę Ukrytą w Piasku. Spytałam się Kirito co o niej wiadomo, odpowiedział mi jedynie że znam aż za dobrze jej Kazekage, dostałam lekkich ciarek na plecach, powiedział to głosem takim, jakby chciał mnie zjeść żywcem. Sama wyszukałam trochę informacji, jednak nigdzie nie widziałam niczego o ich Kage. Jedyne co sobie przypomniałam to fakt, że Wioska Ukryta w Liściach i Wioska Ukryta w Piasku miały długowieczny sojusz, który został niechcący zerwany w trakcie Masakry 6 Kage. Osobiście planowałam się tam wybrać, nie chciałam robić tego jednak sama. Kirito nie mógł ze mną iść, a jedyną drużyną która nie była w danym czasie na misji był Skład 7. Zawołałam do siebie Kirito, powierzyłam mu misję dostarczenia paczki, włożyłam do niej podanie o pokój. Kirito miał przekazać paczkę dla Santany, a on dla swoich Geninów. Większość planu się powiodła, ale Santana z jakiegoś powodu śledził dzieciaki z oddali. Wszystko wyglądało jak zabawa w szpiega z dzieciństwa. Dzieciaki na przedzie, Santana je śledził, ja podążałam za Santaną, za mną był Kirito. Ciekawiło mnie, czy Kirito wiedział, że go zauważyłam. Kiedy dotarliśmy do celu, zatrzymałam się za filarem nieopodal. Kirito schował się za wydmą, maskował się nieźle. W końcu usłyszałam dźwięk kłótni, uderzenia, aż w końcu Kazekage mnie zauważył. Kiedy wyszłam zza filaru, zamurowało mnie. Przede mną stał Yukiko, dzieciak który się we mnie zakochał kiedy byliśmy dziećmi. Wciąż pamiętam ten moment kiedy walczyliśmy i mi się oświadzczył. Było mi wtedy głupio, zwłaszcza że musiałam go znokautować. Moja drużyna, czyli ja, Santana i Kirito walczyła przeciw niemu, wojowniku Cichej Pięści i Medycznej Kunoichi. Na szczęście Kirito mnie wyręczył wtedy, ale szczerze powiedziawszy to było straszne, znalezienie go tu. Zza jego pleców wyłoniła się reszta jego składu. Szybko stanęłam obok Santany, Kirito stanął obok mnie. Yukiko otworzył paczkę i przeczytał list. Zamknął zwój i schował go w stroju Kage.
-Jeżeli chcesz pokoju Aera.-zaczął Yukiko-muszę mieć pewność czy jesteś wystarczająco silna żeby utrzymać sojusz między wioskami. Co powiesz na drobny pojedynek między naszymi starymi drużynami? Chciałbym sprawdzić czy jesteś tak silna jak kiedyś.
-Pewnie, wszystko dla naszego sojuszu-powiedziałam.-Kirito! Santana! Formacja Płomienny Krąg!-wykrzyknęłam do nich. To była nasza najnowsza formacja, niezwykle skuteczna w zdejmowaniu z pola walki pojedynczych celów. Siłą była porównywana z formacją Ino-Shika-Cho. Od razu przystąpiłam do działania, swoim Stylem Prędkości otoczyłam drużynę Yukiko. Oni sami zajęli pozycję 3 ptaków: Sowy, użytkownik cichej pięści, Wróbla, medyczna kunoichi i Orła, samego Yukiko, z jego Stylem Lawy. Z naszej strony Kirito wszedł w Tryb Mędrca, Santana zaczął ładować swoje Ogniste Kopnięcie, a ja uderzałam pojedynczo drużynę Yukiko swoją Delikatną Pięścią. Cicha Pięść i Medyczne Ninjutsu zostały zneutralizowane w kilka sekund. Yukiko kazał im się wycofać, niewiele mogli zrobić bez chakry. Teraz to była walka Yukiko vs Drużyna 5 z dawnych lat.
<Yukiko?>
Od Qolemaru CD Luny do Rhea'i
-Luna!! Żyjesz?-spytałem i szybko do niej podbiegłem. Natychmiast włączyłem Tenseigana, przeskanowałem ją, okazało się że miała skręconą kostkę, na szczęście nie było żadnych poważniejszych obrażeń. Od razu po Lunie zająłem się oględzinami płodu, ale to nie było takie łatwe. W Lunie płynęło wiele rodzai chakr, więc Tenseigan był mało efektywny. Musiałem zaostrzyć pole widzenia, ale to zabrało mi ponad 3/4 chakry. Zobaczyłem lekkie rany wewnętrzne u obydwu dzieci, ich krew się wymieszała wewnątrz ciała Luny. Na szczęście nie wylała się do krwiobiegu Luny, użyłem swojego Medycznego Ninjutsu na zakrywanie ran, stworzyłem dodatkowego klona żeby mi pomógł. Po zakończonym zabiegu szybko zabrałem ją do szpitala, podczas podróży nie czułem się za dobrze, nie zwracałem jednak na to uwagi, najważniejszym w tamtej chwili było dostarczenie Luny, Aurory i Goku do szpitala. Wbiegłem i od razu krzyknąłem.
-Medyczni Ninja potrzebni! Szybko....-na ostatnim słowie mój głos zamarł, czułem że tracę równowagę, a razem z nią moja przytomność. Ostatni obraz jaki zobaczyłem to opaska Wioski Ukrytej w Liściach.
<Rhea?>
środa, 20 maja 2015
Przypomnienie o opowiadaniach i kolejne zaległości ^^
Qolemaru odpisuje dla Luny
Niano odpisuje dla Kazamy
Tooru odpisuje dla Kasai
Rhea odpisuje dla Santany
Aera odpisuje dla Yukiko
Santana odpisuje dla Aery
Powodzenia w szukaniu tych opowiadań, podpowiedź jest taka żebyście szukali w etykietach ^^
Od Santany CD Jay'a do Rhea'i
Od Yukiko CD Santany do Aery
Dostał z takim impetem, że wbił się w ścianę, wtedy zrozumiałem, że jest totalnym idiotą i brak mu czujności.
Jak śmiesz nie ufać swoim uczniom ! - Krzyknąłem do leżącego jeszcze w ścianie Santany.
To im powinieneś ufać najbardziej na świecie - dodałem po chwili.
No dobra koniec tej zabawy. Nazywam się Yukiko Djusashin, ale możecie nazywać mnie Dju, jestem 11 Kazekage Wioski ukrytej w Piasku, miło mi - Rzekłem do uczniów Santany.
W czasie jak rozmawiałem z uczniami Santany on zszedł ze ściany i zmierzał z powrotem w moją stronę.
Było widać, że odczuł ten cios po jego jękach i stękach które wydawał podczas chodzenia.
Podszedł do mnie, otrzepał się z kurzu i rzekł :
- Masz racje Yukiko, przepraszam za to, powinienem bardziej im ufać
- No cóż każdemu się zdarza - Dodałem
- Możesz jeszcze raz się przedstawić - Szybko Dopowiedziałem
- Nazywam się Franky Santam, ale możesz mi mówić Santana - Odpowiedział
- Santana mówisz, w takim razie przyjmij to w nagrodę jako mój daleki kuzyn.
Z wielkim uśmieszkiem na twarzy po tych słowach znowu posłałem Santane na ścianę.
Jego uczniowie patrzeli z niedowierzaniem jak ich Sensei znów został pobity i wtedy zrozumieli jak silny jest Kazekage.
Tym razem Santanie zajęło trochę więcej czasu dojście do siebie.
- Dobra ! Nagrodę mamy za sobą, w takim razie czy mogłabyś wyjść zza tych filarów - Krzyknąłem na całą sale.
Po chwili zza filarów ukazała się sylwetka. Była to sylwetka Kobiety, kobiety w której się kochałem. Była nią Aera Hyuga.
Nagle zrobiłem się czerwony jak burak, zauważył to Santana i od razu wiedział o co chodzi, po czym zaczął się głupkowato cieszyć.
Spojrzałem na niego wzrokiem zabójcy. Jego wyraz twarzy zmienił sien na przestraszony i podniósł gardę by nie dostać w twarz. To mnie jednak nie powstrzymało i zasadziłem mu kopniaka w brzuch po czym wylądował po raz trzeci na ścianie .
-Ccc... Co... Co Ci.. Cię do mnie sprowadza Kage Wioski Liścia - Ledwo wykrztusiłem...
<Aera?...>
Od Santany CD Niano do NIKOGO ^^
<END?>
wtorek, 19 maja 2015
Od Luny CD Qolemaru
Cieszyłam się niczym dziecko, jazda konna była czymś wspaniałym. To nie tylko sport, ale też pasja. Chciałam się dowiedzieć, co to znaczy wiatr we włosach podczas takiego wypadu z koniem.
- Qolem.. - Spojrzałam na niego.
- Tak...? - Zapytał.
- Nie będziesz zły, jeśli sobie trochę pokłsuję.?
- Pokłu.. co...
- Kłus to jeden z czterech chodów konia, pierwszy jest step, drugi kłus, trzeci galop, a czwarty cwał czyli najszybszy bieg konia.
- Nie możesz sobie pozwolić na takie coś.. , jeszcze coś sobie zrobisz.
-Będę ostrożna, zaufaj mi chcę tylko poczuć jakto jest. Przy zachodzie słońca, zrozum.
- No dobrz... Ale tylko jeden raz...
- Kochany jesteś.- Poruszałam wodzę, shen ruszył stepem przed siebie. Jednak kilka sekund później przeszedł do kłusu, poruszał się niczym zegarek, przednie prawe kopyto uderzało w ziemię o tym samyn czasie co lewe tylne i tak na zmianę. Unosiłam się lekko w siodle, zabawa zaczęła się rozkręcać. Nie musiałam długo czekać na trzeci bieg konia, przyspieszył raptownie. Doznałam lekkiego szoku, ale szybko się przyzwyczaiłam, czułam się idealnie. Moje włosy falowały na wietrze, dopadło mnie niezwykle uczucie. Zapragnęłam jescze szybszej jazdy, popędziłam mojego pupila. Ten z wahaniem przeszedł do cwału, Koń mógł osiągnąć niewyobrażalną prędkość. W oddali widziałam jakiś nieduży kamień, chciałam go przeskoczyć. Szarpnęłam wodzę w tamtym kierunk, Qolemaru wydawał się coś krzyczeć, ale nie slyszałam ani słowa. Wstrzymałam oddech, kiedy kopyta zwierzęcia odbiły się od podłoża. Czas zwolnił, czułam się dziwnie... jakbym leciała... niestety trwało to krótko. Shen wylądował, siła grawitacji wyrzuciła mnie do przodu. Przeleciałam nad głową konia, zaliczyłam spotkanie z ziemią. Zabolało.
< Qolemaru?>
Od Qolemaru CD Luny
-W sumie możemy jeśli bardzo chcesz, ale czy na pewno dasz radę iść? Niedawno zemdlałaś, wolałbym nie ryzykować
-Czuję się świetnie-powiedziała, przytuliła się do mnie i pocałowała mnie. Poszła się przebrać, a ja tymczasem zagadałem do Shenlonga:
-Ej, wilku!
-Czego ode mnie chcesz?-spytał leniwie
-Nam obydwu zależy na szczęściu Luny, więc chciałem cię poprosić czy byś mógł pomóc zamieniając się w konia i wożąc ją na grzbiecie? Postaraj się jej nie zrzucić, jeśli możesz.
-Okay, dla mnie pasuje, ale nie szarp mnie za wodze, bo zabiję.-odpowiedział lekko wrogim głosem Shen. Wyszliśmy we trójkę na plażę, to już ostatni wieczór naszego miesiąca miodowego, czułem lekki zawód że znowu trzeba będzie wrócić do papierkowej roboty. Pomogłem Lunie wsiąść na Shena i zaczęła się nasza przejazdzka.
<Luna?>
Od Luny CD Qolemaru
- To juz od Ciebie zależy, mnie się podobają. - Oparłam głowę na jego ramieniu, znowu poczułam się senna.
- Mnie też, więc postanowione. - Z lekkim uśmiechem na ustach, przytulił się do mnie.
- Co by powiedziała moja matka... w wieku 16 lat wyjść za mąż i zajść w ciążę... Byłabym trupem jak nic. - Mruknęłam cicho
- Oj przestań, jestem pewien że skakałaby z radości.
- Nie jestem pewna, ale dobra. - Spojrzałam na niego, nie wiem czemu ale naszła mnie ochotana jazdę konną.
- Może tak mała przejażdżka..?
< Qolemaru? >
Od Qolemaru CD Luny
-Hmmm..... imiona powiadasz....-zamyśliłem się. Czułem że te imiona muszą być godne Klanu Yuki, Klanu Kurama i wielu innych klanów które krzyżowały w naszych dzieciach swoją krew. Wtedy wpadłem na pewien pomysł patrząc w niebo.
-Co byś powiedziała na imię dla dziewczynki Aurora?-spytałem patrząc na rozciągającą się nad niebem zorzę polarną.
-Brzmi nieźle, właściwie to wpadłam na genialne imię dla chłopca.
-Hmm?-pytająco mruknąłem.
-Nie wiem dlaczego, ale strasznie mi się podoba imię Goku. Co ty o tym sądzisz?-odrzekła Luna, kierując do mnie pytanie.
-Aurora i Goku, brzmi nieźle, ale czy na pewno chcemy takie imiona?-spytałem
<Luna?>
Od Jay'a CD Santany
-Świetnie Jay, Test Inteligencji zaliczony. Mogę cię od razu ostrzec że będzie ich więcej, tylko jeden z nich będzie grupowy. A, i nie próbuj ostrzegać przed nimi reszty drużyny, każdemu zrobię je w innej kolejności. Mogę ci zdradzić że czekają was poza Testem Inteligencji, Test Siły, Test Woli, Test Kooperacji, Test Zwinności, Test Czujności, Test Kamuflażu i kilka innych. Cóż, jeśli chcesz możesz iść ze mną poszukać Mokuramy, mam dla niego pewien plan. Ale pod żadnym pozorem nie mów mu o teście. Możesz tylko przyglądać się, nic więcej jasne?
-Pewnie, chętnie zobaczę jak oblewa.-uśmiechnąłem się i poszliśmy szukać Mokuramy.
<Santana?>