-Haah... Oczywiście - powiedziałem uśmiechając się. Gdy zjedli ramen wyruszyłem z Qolemem tam gdzie zwykle żeby potrenować.
-Dobra, dawaj!- wykrzyknął Qolem tworząc klony. Odpowiedziałem tym samym. Podczas walki zapytałem
-Qolem, ja też w innej sprawie..-
-Tak? A jaka to sprawa?- odpowiedział
-Potrzebuje.. Twojej umiejętności.. To znaczy, potrzebuje żebyś kogoś wskrzesić..-
-Żaden problem jeśli załatwisz dostęp do grobu i jakieś żywe ciało. Nie JoJo. A propos Jotaru... Coś się z nim dzieję dziwnego, zauważyłeś?-
-Tak... Wole o tym nie mówić. A co wskrzeszenia..-
-..No kogo chciałeś wskrzesić?-
-Himekawe Santam, czyli mojego ojca. Jego grób znajduje sie w jego rodzinnej wiosce, znajduje sie w wiosce ukrytej w piasku-
-To co, ruszamy!- powiedział Qolem po czym odwołał klony i ruszył do Luny, żeby powiedzieć o nieobecności. Ruszyliśmy z rana nastepnego dnia...
<Qolemaru?>
wtorek, 23 czerwca 2015
Od Santany CD Qolemaru
sobota, 6 czerwca 2015
Od Qolemaru CD Luny
-Sklepik?-zdziwiłem się. Jeśli to było jej zamierzenie, to wiedziałem jak mogę jej pomóc. Odrobina treningu po występie naszych dzieci, najlepiej żeby same to obserwowały, tak jak my będziemy obserwować je. Wpuścili nas na trybuny areny, zobaczyliśmy 1 występ jakiegoś dzieciaka z Ukrytej Mgły, po czym na scenę weszła Aurora. Nigdy nie widziałem występu Aurory, Luna trenowała ją w odizolowaniu, nie pokazywała mi swoich technik. Ja zresztą tak samo ćwiczyłem z Goku, więc byliśmy kwita. Aurora po zakończeniu przedstawiania się przeszła do pokazu. Zaczęła od Ninjutsu, po pieczęciach można było rozpoznać Styl Wody. Jednak to co zobaczyłem mnie zwaliło z nóg.
-Medyczne Ninjutsu Stylu Wody: Jutsu Wodnych Moskitów!-wykrzyknęła, otoczyła ją chmara z wody w kształcie rozmaitych owadów. Nie miałem pojęcia że Luna podjęła się nauczania Medycznego Ninjutsu dla Aurory, w życiu bym o tym nie pomyślał. Następne 5 pieczęci rozpoznałem bez trudu: Tygrys-Wół-Pies-Zając-Wąż. To była moja technika, Luna lub Aurora podpatrzyły to u mnie, a teraz moja córka używa tego jakby to było jej własne jutsu.
-Styl Wiatru: Wielki Podmuch!-ponownie wykrzyknęła nazwę techniki, wszystkie drobinki wody unoszące się wokół niej, rozproszyły się na powierzchnię całej widowni, lewitowały nad nami. Ostatnim krokiem Aurory była pieczęć Konfrontacji, po której owady zaczęły pęcznieć do momentu mini-eksplozji która rozrzuciła nad wszystkimi widzami przepiękną wodną mgiełkę. Kombinacja sama w sobie była genialna, ale raczej pasowała na pokaz talentów, niż na egzamin graduacyjny na Genina. Kilka dzieci z Wioski Lodowca, potem Mgły, następnie na scenę wstąpił Goku. Ciekawiło mnie co pokaże, obiecał mi że mnie zaskoczy. Po wejściu na scenę natychmiast wszyscy mieli ograniczoną widoczność przez jego Jutsu Lodowych Jaskółek. Po opadnięciu zasłony, na scenie stało 5 Goku. Natychmiastowo rozpoznałem Wodne Klony, nie mogłem się doczekać następnego jego ruchu.
Wykonał każdym klonem 1 Boski Wdech, z trudem rozpoznałem tą technikę, nigdy go tego nie uczyłem. Jego muskulatura się powiększyła, był przynajmniej półtora raza większy niż poprzednio. Zaskoczył mnie tym, ale to co przyszło chwilę potem, sprawiło że omal nie dostałem zawału. Użył swojego Kekkei Genkai z linii Otsutsuki, żeby z jego ciała wyrosły kości. Puls Martwych Kości, inaczej zwany Shikotsumyaku, jest zabójczym Kekkei Genkai, wywodzącym się od samej Kaguya'i Otsutsuki, tej samej która posiadała Byakugana, Tenseigana, Sharingana, Rinnegana, Rinne-Sharingana i moc podróżowania między wymiarami. Spojrzałem szybko na Lunę, chciałem zobaczyć jej reakcję.
<Luna?>
Od Qolemaru CD Santany
-O, Santana-powiedziałem zdziwiony. Przez ostatnie 11 lat dosyć często przychodził tu, żeby było śmieszniej, to nie korzystał z żadnej pomocy, w postaci chakry lub przywołania. Mi by się nie chciało tyle razy iść w te i we wte. Jednak Santana znowu przyszedł, przyniósł ze sobą standardowo 4 porcje ramen, dla wszystkich z domu. Już czułem, że czegoś ode mnie chce, pozostało tylko wymyśleć czego chciał. Wszystko szło po staremu, znowu przyszedł po sesję treningową, westchnąłem tylko lekko.
-Pewnie, możemy zawalczyć, ale nie gwarantuję ci że nie skończysz z kolejną blizną. Pamiętasz jak to było ostatnim razem, prawda?-Santana w odpowiedzi tylko skinął głową.
-Ale najpierw...-zacząłem-...dasz nam zjeść ramen?-spytałem się i zaśmiałem.
<Santana?>
wtorek, 2 czerwca 2015
Od Luny CD Qolemaru
To czekanie było trochę nudne, wróciłam wspomnieniami do czasów, kiedy to pierwszy raz poznałam Qolemaru. To zauroczenie przerodziło się w miłość, a potem zostałam jego żona i jeszcze matką. Aurora odziedziczyła po mnie zdolności zabójcy, jestem o tym przekonana.
- Nad czym tak intensywnie myślisz.? - Usłyszałam.
- Nad przeszłością, tyle rzeczy się wydarzyło. Sam musisz przyznać, że już trochę przygód mamy za sobą.
- To prawda... - Zaśmiał się lekko. - Pamiętaj o jednym, zawsze będę rozpamiętywał dzień w którym się poznaliśmy. Te twoje lisie uszy i ogony były słodkie. - Qolemaru spojrzał mi prosto w oczy.
- Tęsknię za nimi, no ale zawsze mogę się pobawić iluzją. - Mruknęłam zadowolona. - Ah, zapomniałam ci powiedzieć, że otwieram sklep. Będę sprzedawać drobiazgi zrobionę z lodu.
< Qolemaru? >
poniedziałek, 1 czerwca 2015
Od Qolemaru do Luny
Nowy dzień, nowe obowiązki. Ta zasada towarzyszyła każdemu mojemu dniu, od śmierci Kazamy, a zarazem narodzin Goku i Aurory. Dzisiaj dzieciaki kończyły akademię, więc razem Luna i ja odbieraliśmy je dzisiaj na zakończeniu roku. Mieliśmy oglądać ich występ, a raczej pokaz umiejętności wszystkich uczniów. Z Luną w celu wspólnego wychowywania naszych dzieci, założyliśmy szkołę w Wiosce Ukrytej na Krze, na granicy Kraju Lodu i Kraju Wody. Co bądź, podróż nie była łatwa, ale mieliśmy tam drobny domek w którym mieszkaliśmy w trakcie roku szkolnego. Nasze klony rezydowały w naszych wioskach, pełniły nasze funkcje. Już podchodziliśmy pod bramę szkoły ale się niestety okazało że przyszliśmy o godzinę za wcześnie, musieliśmy jeszcze poczekać.
<Luna?>
Od Santany do Qolemaru
-Ej, Moku.-powiedziałem do Mokuramy
-Tak Sensei'u?
-Moku, muszę coś załatwić, nie będzie mnie długo, dasz rade?
-Jasne, dam rade, nie mam już 9 lat! 19stka na karku a ty nadal traktujesz mnie jak dziecko!-Powiedział oburzony Mokurama
-Dobra Moku, to ja lecę, JoJo, dawaj za mną- wykrzyknęłęm do JoJa, który sprzątał pokoje na górze. JoJo od razu szedł na dół, podał Mokuramie miotłe i śmiejąc się powiedział
-Twoja kolej młody-.
Ruszyliśmy w drogę.
-Tak właściwie to gdzie my idziemy Santana? Przez te 24 lata dorastania z tobą pod postacią wilka znam cię wystarczająco dobrze żeby wiedzieć że masz jakiś plan, opowiadaj.- zapytał JoJo
-No znowu mnie masz... Planu ci nie wyjawię. Najwyżej mogę powiedzieć że ma coś związanego z Qolemaru...- odpowiedziałem JoJo'wi
-Ehh.. No dobrze..- powiedział JoJo z widocznym załamaniem w głosie. Podczas drogi do wioski ukr. w lodzie wspominaliśmy stare czasy. Droga trwała 3 dni (jaka niespodzianka). Gdy dotarliśmy do wioski, zdałem sobie sprawę że nie wiem, gdzie Qolemaru ma swoją siedzibę. Zobaczyłem dwójkę dzieci, i zagadałem.
-Eeeej! Dzieciaki! Wiecie gdzie jest siedziba Kage w tej wiosce?
-Chodzi ci o Qolemaru? Czekaj jak masz na imię?- zapytała dziewczynka. Chłopak stał jak jakiś samotnik i się nie odzywał.
-Jestem Franky Santam, możecie do mnie mówić Santana, a ten jegomość obok to JoJo, mój pomocnik.
-Yo- Powiedział JoJo
-Czekaj... Santana?! Ty jesteś tym kucharzem! Tata nam o was opowiadał!-
-A wy jak się nazywacie?
-Ja jestem Aurora a to jest mój brat, Goku. Jesteśmy z klanu Yuki...
-Dzieci Qolemaru! Dzień dobry! Zaprowadzicie mnie do ojca? Mam sprawe
-Dobrze! Za mną!- powiedziała Aurora po czym za nią ruszyłem. Po chwili znaleźliśmy się u Qolema.
-Tato! Tatoo! Jakiś pan ma do ciebie sprawę!- wykrzyczała Aurora. Qolem zszedł na dół i powiedział...
<Qolemaru?>